tag:blogger.com,1999:blog-25394561867285551902024-03-14T17:48:09.775+01:00Biblioteka Myśli„Dziecko, wyrazić dokładnie to, co masz na myśli,
wyrazić w całości, ni mniej ni więcej tylko to,
co rzeczywiście pragniesz powiedzieć - oto cała radość sztuki słowa.” (C.S. Lewis - ,,Dopóki mamy twarze")Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.comBlogger184125tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-43205770796853385302014-12-20T20:09:00.000+01:002014-12-21T01:24:14.329+01:00Ile byś nie miał lat, i tak jesteś Geriavitem!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.geriavity.pl/img/book3.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.geriavity.pl/img/book3.png" height="320" width="233" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na początku tygodnia dostałem do recenzji książkę autorki, która pochodzi z mojego miasta. <i>Geriavity</i> to powieść w 49 kapsułkach mających pomóc na zniechęcenie, smutek i zimowe przesilenie, jak mniemam. I faktycznie, trudno się nie śmiać (szczególnie na początku książki).</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Geriavity to my wszyscy. Jeśli masz 8 lat, jesteś małym geriavitem. Jeśli jednak masz na karku czterdziechę, to geriavit z ciebie zaawansowany. Tak twierdzi bohater powieści Renaty Chołuj. Termos, jak żartobliwie mówią o nim znajomi (albo już mniej sympatycznie, ale równie prześmiewczo studentki medycyny) to taki trochę cynik, orędownik spokoju, stroniący od kobiet (prywatnie, bo zawodowo, jako ginekolog, już niekoniecznie) lekarz. Po czterdziestce postanawia się ustatkować, narzeczoną ma, mamusię kochającą tak bardzo, że aż za bardzo, również. Jak przeciętny Polak, doktor Szroniewski zna się na wszystkim. I odreagowuje to, bo pisze dziennik, właściwie to komentuje w nim świat. Oprócz krytyki środowiska lekarskiego, krytyki kolegów, zakupów, spraw damsko-męskich, kościelnych nauk przedmałżeńskich (w tym prowadzącej je staruszki), matki i jej sąsiadki, pacjentek, kolegi uzależnionego od niewybrednych żartów i komentarzy pod adresem kobiet, własnych damsko-męskich przemyśleń i jeszcze kilku innych spraw, dostaje się też politykom, dziennikarzom, mediom (a nawet sprzedającej bułki ekspedientce). Bo ta książka to krytyka współczesnego świata, czasem ironiczna, czasem mocna i odważna, często prześmiewcza. Bohater właściwie niczego się nie boi, spontanicznie mówi to, co mówi. Właściwie nie znajduje sobie takiej sfery, która byłaby dla jego poglądów pewnym tabu. Czasem trochę jest to przerysowane, czasem może trochę aż nazbyt, ale i bohater jest tylko medium, za pomocą którego przejaskrawiony świat możemy obejrzeć.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wykorzystano tu sprytny zabieg autorski: przerzucenie całej odpowiedzialności na bohatera. Tym sposobem doktor mówi swoim głosem, czasem pełnym wielkich osądów i spostrzeżeń socjologiczno-społecznych, innym razem wyrwie mu się coś niepoprawnego politycznie na temat płci, albo innych sfer życia, które swobodnie można wykorzystać przy analizie naszych narodowych stereotypów (nie tych o nas, ale tworzonych przez nas), to sobie rzuci kolokwializmem, to skrytykuje konsumpcyjny tryb życia. Tym sposobem udało się osiągnąć cel i pozbawić siebie osądów czytelników. Bardzo często jest tak, że poglądy bohatera oceniamy przez pryzmat myśli autora, a to całkiem dwa inne światy. Bohater Renaty Chołuj jest lekko cyniczny, sarkastyczny, to trochę taki błazen na dworze króla: wyśmiewa się ze świata, ale dostrzega problemy, które wymagają uzdrowienia. Choć kpi, to za tym śmiechem czeka gorzka refleksja. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Czasami ta wizja wprost wychodzi z kart książki: jadąc autobusem przez
Lublin, gdy już machnąłem ręką na to, że śmieję się w zatłoczonym i
pesymistycznie do życia nastawionym tłumie pasażerów, nagle uświadomiłem
sobie, że w autobusie na cały pojazd najpierw kierowca słuchał <i>Last Christmas</i>,
a potem jakieś disco polo. Gdyby autorka była w tym miejscu i w tym
czasie, pewnie doktor też by to wykpił w swym dzienniku. Bo czytając <i>Geriavity, </i>myśli się już Szroniewskim, wyszukując codzienne absurdy, paranoje. I właśnie takie zabawne perełki. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Historia jest prosta, bohaterowie również. Czasami można mieć wrażenie, że są albo biali, albo czarni, często przerysowani. A to postaci w utworze budują fabułę. Tyle, że ich zachowania, wygląd, osobowość pochodzą z subiektywnego osądu Tomasza Szroniewskiego. Przejaskrawienia i oceny, złośliwe oceny i komentarze, naturalne chęci i zniechęcenia, pojawiające się przy opisie bohaterów, są subiektywne. Świat ukazany przez Szroniewskiego również jest jego autorską wizją, niekoniecznie czasem bliską prawdzie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To nie przekaz <i>ex cathedra,</i> a swobodna wariacja o świecie współczesnym, nie dosłowna, nie ze wszystkim trzeba się zgadzać, nie oznacza to jednak, że bohater książki w wielu kwestiach nie ma racji.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Bo czy nie jest tak, że żyjemy w świecie, którym rządzi tabloid, porady z kolorowych damskich pism i waśnie? Nie wszędzie, są wyjątki, ale w wielu sferach życia tak jest. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="color: #bf9000; font-size: large;"><b>Książkę otrzymałem od Wydawnictwa Nokturn</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="background-color: #f9cb9c; font-size: large;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="background-color: #f9cb9c; font-size: large;">Zapraszam także do polubienia strony na FB mojego drugiego bloga, w którego tworzenie wkładam ostatnio wszystkie swoje siły. <b>Tam też pojawił się wpis, w którym również wspominam o <span style="color: red;"><i>Geriavitach </i><a href="http://siemowi.blogspot.com/2014/12/inspiruj-sie-patrz-analizuj-opisuj.html" target="_blank"><span style="color: #274e13;">(klik)</span></a><i><br /></i></span></b></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<iframe allowtransparency="true" frameborder="0" scrolling="no" src="//www.facebook.com/plugins/likebox.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fpages%2FSi%25C4%2599-M%25C3%25B3wi-blog-o-motywacji-kulturze-i-stylu-%25C5%25BCycia%2F1384830408402635%3Fref%3Dhl%26ref_type%3Dbookmark&width=450&height=258&colorscheme=light&show_faces=true&header=false&stream=false&show_border=false" style="border: none; height: 258px; overflow: hidden; width: 450px;"></iframe>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br />
<br />
Zobacz także:<br />
1) <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/12/co-czytac-w-swieta-dwanascie.html" target="_blank">Co czytać w Święta? 12 ciekawych propozycji</a><br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-2865080812369543802014-12-16T21:22:00.000+01:002014-12-16T21:36:30.763+01:00Zapomniana recenzja niezapomnianej książki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/179000/179525/146430-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/179000/179525/146430-352x500.jpg" height="320" width="224" /></a></div>
W środę papież Franciszek ma urodziny. Ja tymczasem odnalazłem w notatkach recenzję spisaną na kartce, której nie zamieściłem w sieci. Sprawa dotyczy pozycji <i>Wymagania i pasja - </i>książki, która zaskakuje, bo... bo jest tak różna od poprzednich, wydanych w serii wydawnictwa Esprit. <i>Wymagania i pasja</i> zabierają czytelnika: nauczyciela, pedagoga, rodzica, każdego, kto na co dzień ma do czynienia z wychowaniem.<br />
<br />
Kardynał z Argentyny potrafił płomiennie przemawiać, jako papież również to czyni. Media różnych prądów podłapują i nagłaśniają jego wypowiedzi. Bo jego wypowiedzi brzmią jak sentencje, skondensowane, obrazowe, zaczerpnięte jakby z wnętrza świątyni.W książce również mamy do czynienia z wielopłaszczyznowym spojrzeniem na rolę wychowania, na obecność dziecka i tych, którzy kształtują w nim drogę na dorosłość. Każdy akapit książki jest miejscem przystanięcia, kontemplacji. Naprawdę. Moja książka, pozakreślana w wielu miejscach (w zasadzie łatwiej byłoby być może wskazać te miejsca, które oparły się ingerencji ołówka).<br />
<br />
<i>Wymagania i pasja, </i>oprócz spojrzenia na współczesne wychowanie, na jego rolę, podejmują się także oglądu zagrożeń (i tych, które już istnieją, ale i obecnych tuż za progiem). Wśród tych znajduje się zarówno powrót do okultyzmu w czasach ugruntowanej pozycji Kościoła, ale i problem komunikacji między dziećmi w dobie rozwiniętego Internetu. Praca papieża, wówczas jeszcze kardynała Argentyny, jest pozycją ciekawą pod względem socjologicznym. Przydatna i uniwersalna, pokazuje problemy, tuż obok stawiając gotowe metody ich pokonania. Nawiązania te nie dotyczą wyłącznie religii. Nie dość, że są użyteczne, to jeszcze ponadczasowe i obiektywne, przystępne niezależnie od wyznawanej religii. Owo chrześcijańskie wychowanie, to w gruncie rzeczy dążenie do dobra. Osobną kwestią pozostaje fakt oczekiwania od kardynała całkowitego pisania tak, by nie podawać przykładów kojarzących się z wiarą. Tyle tylko, że obecny papież tak się wypowiada, by trafiać do mas, by jego głos dotarł nie tylko do chrześcijan, ale i wyznawców innych religii, czy też agnostyków.<br />
<br />
To też pozycja, która wiele mówi o nas samych, o tendencjach i zachowaniach. Kardynał z Argentyny wysnuwa trafne analizy, doskonale zna wpływ przeciwnych humanizmowi i religii prądów, które atakują drugiego człowieka, a wraz z nim i dzieci, których umysły są niezwykle chłonne. Książkę wzbogacają klucze, treści dodatkowe.<br />
<br />
W <i>Wymaganiach i pasjach </i>zadziwia uniwersalizm zawartych tu treści. Książka, która po przeczytaniu pierwszego zdania przygotowuje czytelnika na skupienie się na tematyce chrześcijańskiego wychowania, staje się podręcznikiem duchowym, intelektualnym i behawioralnym dla każdego.<br />
<br />
<a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/07/teczowa-seria-cs-lewisa.html" target="_blank"><b><span style="color: #b45f06;"><span style="color: black;">PS. </span></span></b><span style="color: #b45f06;"><span style="color: black;">Zapraszam też do <span style="color: red;"><b>tego wpisu</b></span>, gdzie opisuję kolekcję książek C.S. Lewisa od Espritu </span></span></a><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="color: #b45f06;">Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Esprit.</span><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlOWvQJxwRtrlk6hTMNliJpBtEwrgFSFgVRyeYvIGiQVY0hG7ATvpXk4K_vzsO9b_rOlh1nMywwnKEo8DbFBfjdR7w7OJJbyws8eznn49FKCjWvwKgofcaLTGo7RQx5a5XAY1u6XcmEJQT/s1600/papiez.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlOWvQJxwRtrlk6hTMNliJpBtEwrgFSFgVRyeYvIGiQVY0hG7ATvpXk4K_vzsO9b_rOlh1nMywwnKEo8DbFBfjdR7w7OJJbyws8eznn49FKCjWvwKgofcaLTGo7RQx5a5XAY1u6XcmEJQT/s1600/papiez.jpg" height="300" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="background-color: #f9cb9c;"><br /></span>
<span style="background-color: #f9cb9c;">Zapraszam także do polubienia strony na FB mojego drugiego bloga, w którego tworzenie wkładam ostatnio wszystkie swoje siły.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<iframe allowtransparency="true" frameborder="0" scrolling="no" src="//www.facebook.com/plugins/likebox.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fpages%2FSi%25C4%2599-M%25C3%25B3wi-blog-o-motywacji-kulturze-i-stylu-%25C5%25BCycia%2F1384830408402635%3Fref%3Dhl%26ref_type%3Dbookmark&width=450&height=258&colorscheme=light&show_faces=true&header=false&stream=false&show_border=false" style="border: none; height: 258px; overflow: hidden; width: 450px;"></iframe>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br />
<br />
Zobacz także:<br />
1) <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/12/co-czytac-w-swieta-dwanascie.html" target="_blank">Co czytać w Święta? 12 ciekawych propozycji</a><br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-25928844287000215032014-09-13T23:37:00.001+02:002014-09-13T23:37:13.758+02:00Wyzwanie facebookowe na blogu<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp7o_6jj4BKj0oi1XCUDHKznh9jLlhOQPU6jJFD6wsRAj3-qRBSFRv3DR4s8RLo4T-cKiNqso9Om9A5YiOFmdJsHuB40Wc32ERif6YmKnWj3VQN6EZunMtjNGk70R8QJZKiT_aazY4raC4/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp7o_6jj4BKj0oi1XCUDHKznh9jLlhOQPU6jJFD6wsRAj3-qRBSFRv3DR4s8RLo4T-cKiNqso9Om9A5YiOFmdJsHuB40Wc32ERif6YmKnWj3VQN6EZunMtjNGk70R8QJZKiT_aazY4raC4/s1600/1.jpg" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr align="right"><td class="tr-caption">fot. Dariusz Okoń</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpv-F5HRqJgErYQa4vCnJ6NrlgQVWBQzio1GRMxJaTI6r_ygvxpCF6NnxIrmdHsPSD_auUeC4ItvZk5Jkj01nQo36prvlBZfTyT4TPh2eiaVxKRxfe_2ui_E9aOWT64SR1EbJ-SpVUErt/s1600/Buber.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na fejsie od kilku tygodni ludzie nominują się w nowym wyzwaniu. W blogosferze już kilka lat temu co prawda były modne różne nominacje (nawet kiedyś blogerzy pokazywali zdjęcia swoich biblioteczek). Wczoraj kolega w portalu społecznościowym nominował i mnie. Gdy zacząłem opisywać książki, stwierdziłem, że w wymaganej dziesiątce nie zmieszczę się (może gdyby było to dziesięciu pisarzy?). Zatem na Facebooku tylko przekazałem nominację dalej, a swoim znajomym zaprezentowałem wpis na swoim drugim blogu. Jeśli też jesteście ciekawi książek, które mnie ukształtowały i jakoś wpłynęły na to, kim dziś jestem, zapraszam do przeczytania i zapoznania się.</div>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<b>Moje zestawienie jest<a href="http://siemowi.blogspot.com/2014/09/coaching-zawarty-w-ksiazkach-jakie.html" target="_blank"> pod tym adresem</a> </b></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę zastanowiłem się nad samą ideą nowego wyzwania, podałem też kilka linków do tekstów analizujących nową modę facebookową (krytyka i pochwała, żeby znaleźć złoty środek).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla blogerów nic nowego, ale na fejsie trend fajny. I oby ludzie czytali :) Bo czytanie książki to taki trochę coaching :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aha, i nominuję wszystkich chętnych blogerów :) Wiem, że pewnie macie już podobne wpisy z różnych wyzwań i ,,top-ów", ale jak ktoś jest chętny, to ma nominację też od <a href="http://siemowi.blogspot.com/" target="_blank">sięMówi</a> i mnie :)</div>
<br />
I niespodzianka! :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpv-F5HRqJgErYQa4vCnJ6NrlgQVWBQzio1GRMxJaTI6r_ygvxpCF6NnxIrmdHsPSD_auUeC4ItvZk5Jkj01nQo36prvlBZfTyT4TPh2eiaVxKRxfe_2ui_E9aOWT64SR1EbJ-SpVUErt/s1600/Buber.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpv-F5HRqJgErYQa4vCnJ6NrlgQVWBQzio1GRMxJaTI6r_ygvxpCF6NnxIrmdHsPSD_auUeC4ItvZk5Jkj01nQo36prvlBZfTyT4TPh2eiaVxKRxfe_2ui_E9aOWT64SR1EbJ-SpVUErt/s1600/Buber.jpg" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr align="right"><td class="tr-caption">Fot. Dariusz Okoń</td></tr>
</tbody></table>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-85629534344521805102014-07-06T00:58:00.002+02:002014-07-06T00:58:21.290+02:00Pomożecie?<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuqiy37OyMLcGscKIyPdb6oIw6SHw2Uu7Uvx-U5dkguYFHw_di4KYgJmTX0ZLCvnFk4cHQJNdTuZfNTcglf4WCUQaC-vuynnFKp1_0wfXrn-ODSJeejRwEyVUTuYepsPObJrFtbPskkyYq/s1600/sie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuqiy37OyMLcGscKIyPdb6oIw6SHw2Uu7Uvx-U5dkguYFHw_di4KYgJmTX0ZLCvnFk4cHQJNdTuZfNTcglf4WCUQaC-vuynnFKp1_0wfXrn-ODSJeejRwEyVUTuYepsPObJrFtbPskkyYq/s1600/sie.jpg" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr align="right"><td class="tr-caption">Zdjęcie z zasobów własnych autora bloga</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Mam do Was prośbę. Pomożecie?<br />
<br />
Chcę Was zaprosić do pewnego projektu. Nie są to nominacje blogowe, a pewna akcja. Może trochę większa, może mniejsza. Albo zalejemy blogosferę, albo odbijemy się bez echa (co wcale złe nie jest, szum nie zawsze jest dobry) - wszystko zależy od Was. Tak, od Was, bo oddaję głos właśnie Tobie, Tobie i Wam! :) <br />
<br />
W zeszłym roku pisałem, że koncepcja Biblioteki Myśli trochę przejdzie na mój drugi, wówczas najświeższy projekt. Wcześniej prowadziłem też taki blog, który był moim "brudnopisem", tzn. nie był tematyczny, znajdowało się na nim to wszystko, o czym akurat myślałem, co mnie spotykało, nad czym się zastanawiałem w myślach, a potem to przelewałem na wirtualny papier. To się zaczęło rozłazić, powstawał powoli "pamiętnik", w którym starałem się zaprowadzić ład i zrobić z niego stronę "tematyczną". Na tak pobrudzonym stylami, koncepcjami, tematami (gdzie obecność własnych wierszy dodatkowo nie ułatwiania zaprowadzenia porządku) poletku nie dało się niczego dobrego zrobić.<br />
<br />
Miał powstać blog głównie o kulturze, popkulturze, stylu życia, motywacji i mediach (gdy tak teraz patrzę, to w sumie się udało ^^). Tamtą stronę zawiesiłem, Bibliotekę Myśli <i>zahibernowałem </i>i powstało <a href="http://siemowi.blogspot.com/" target="_blank">sięMówi</a> Nie bez strachu o przyszłość rzecz jasna :) Głownie bałem się o to, że strona znowu się rozejdzie po kątach. Ale się udało przytrzymać to w ryzach. A strona ma już rok (tak, na początku lipca minął rok od pierwszych prac nad szablonem, trwających kilka dni, ale i od pierwszego wpisu).<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #990000;">_______________</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #990000;"><b><span style="font-size: x-small;">TO TU ZACZYNA SIĘ MOJA PROŚBA </span></b></span></div>
<br />
Wpadłem ostatnio na fajny pomysł, a dopiero potem skojarzyłem to z urodzinami bloga. Chcę Was zaprosić do pewnego projektu blogowego. Na <a href="http://siemowi.blogspot.com/" target="_blank">sięMówi</a> opisałem to w tym poście: (<span style="font-size: small;"><b><a href="http://siemowi.blogspot.com/2014/07/niespodziewanka-zabawa-i-propozycja-dla.html" target="_blank">klik</a></b></span>). Zacytuję jednak fragmenty, które oddają cel:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
Chcę, <b>żebyśmy wspólnie stworzyli w jednym miejscu <i>crème de la crème, </i>prawdziwą
kwintesencję kultury i popkultury wakacji 2014</b> (nazwa taka całego projektu: <i>sięMówi o kulturze</i>). Nie jest to ranking (ten mi się kojarzy z poznaniem jak największej ilości pozycji, a potem
wybrania z nich 5-10 najlepszych). <b>Ma powstać zbiór subiektywnych, mocno
spersonalizowanych propozycji. Nie bawię się w zabawy blogowe, łańcuszki blogowe, wymyślone na poczekaniu
konkursy i nominacje</b>. <b>Bierze udział tyle osób, ile chce. Każda z nich
może zaprosić jeszcze kogoś (fajnie by było :)). Potem to zbieram w
jednym miejscu i robimy podsumowanie.</b> Na przykład 14 lipca, czyli tak po
dwóch tygodniach od ogłoszenia zabawy. </blockquote>
</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<b>Wybierasz sobie jedną kategorię (lub kilka, a
nawet wszystkie, bądź też szukasz własnej kategorii, ale wtedy musisz
mnie do niej przekonać i swoich czytelników/przyjaciół, których
zaprosisz)</b>. Kategorie to: <b>książka</b> na wakacje, <b>płyta </b>na wakacje, <b>film</b>
na
wakacje. Jak się uprzesz, to może też być gra komputerowa, komiks,
event, rozrywka, kulturalne miejsce itd.; pod warunkiem, że pojawi się
więcej chętnych (np. zaprosisz ich). </blockquote>
</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<b>Mają finalnie powstać krótkie teksty. </b>
(...) Krótka, <b>5-10
zdaniowa "notka"</b> odnośnie opisywanej/polecanej pozycji (książki, płyty,
filmu ); </blockquote>
</blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<b>Jeśli będzie super, planuję wydać bezpłatnego
ebooka z zebranymi opisami </b>(oczywiście podam wszystkie dane, które będą
także obecne na blogu, można nie zgodzić się na publikację swojego
tekstu w ebooku). <b>Ebook będzie czysto fanowski, nie pobiorę za niego kasy, nie zapłacę Ci za tekst, ale razem stworzymy coś fajnego :) </b></blockquote>
</blockquote>
<br />
Wszystkie informacje, dane, reguły, adresy, kontakty - wszystko znajdziesz o w tym miejscu:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<a href="http://siemowi.blogspot.com/2014/07/niespodziewanka-zabawa-i-propozycja-dla.html" target="_blank">http://siemowi.blogspot.com/2014/07/niespodziewanka-zabawa-i-propozycja-dla.html</a> </blockquote>
</blockquote>
<br />
Jeśli koncepcja spodobała Ci się, chcesz wziąć udział w projekcie (bądź znasz kogoś, kto prowadzi stronę lub bloga i chciałby wziąć udział), wejdź pod powyższy link i napisz mi komentarz, maila lub wyślij wiadomość na FB :) Jeśli frekwencja dopisze, powstanie duży wpis z rekomendacjami na wakacje (a potem ebook z propozycjami kulturalnymi na wakacje od różnych blogerów) :) Jeśli chcesz i podoba Ci się pomysł, możesz udostępnić znajomym lub na swoim blogu link z sięMówi z zasadami projektu :)<br />
<br />
Już jestem Ci baaardzo wdzięczny <3 :) <br />
<br />
<br />
<br />
<b># PS</b>.<span style="color: #444444;">Dawno tu nie zaglądałem. Wchodzę i sobie myślę: <i>wow!</i> Nic nie piszę od bardzo dawna, a statystyki mi rosną<i> </i>:) W najlepszych czasach Biblioteki Myśli nie było tyle wyświetleń, muszę chyba tu powrócić i pisać dalej :)</span>Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-4339456490983421182014-01-02T15:36:00.001+01:002014-02-12T13:53:37.940+01:00Jak prowadzić bloga? Podręcznik dla blogerów od Kominka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.zielonasowa.pl/zdjecia/7830/9788378956587.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.zielonasowa.pl/zdjecia/7830/9788378956587.jpg" height="320" width="227" /></a></div>
Kominka znają ci, którzy blogosferą interesują się niekoniecznie aktywnie, a pasywnie, podglądając z boku coraz to nowsze trendy w sieci. Znany z kilku większych akcji reklamowych (m.in. tej dla <i>Orange</i>) okrzyknięty został "królem blogerów" i "najbardziej opiniotwórczym polskim blogerem". Nad sekretem popularności Kominka, a właściwie to Tomka Tomczyka, zastanawiają się od lat badacze mediów elektronicznych, a być może i spece od wizerunku. Nie jestem fanem jego bloga, natrafiłem na niego w zeszłym roku trochę przypadkowo, trochę poszukując rozwinięcia dla <i>nicka </i>podanego na pewnej stronie. Przejrzałem stronę, <i>zalajkowałem</i> na FB i zdarza mi się do Kominka zajrzeć.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="background-color: #d9ead3;"><span style="color: #660000;">KLIKNIJ KONIECZNIE POD TEN <b><a href="http://siemowi.blogspot.com/" target="_blank">ADRES</a></b>
NA MÓJ DRUGI BLOG, ABY POZNAĆ WIĘCEJ INSPIRUJĄCYCH, MOTYWUJĄCYCH I
POMOCNYCH WPISÓW O SAMOROZWOJU, KULTURZE, MEDIACH I LIFESTYLU,
PRZYGOTOWANYCH SPECJALNIE DLA CIEBIE! ZAPRASZAM!</span></span> </blockquote>
</blockquote>
<br />
Jaki Kominek jest, każdy widzi: czasem rzuca kontrowersją, zdarza mu się posypać we wpisie wulgaryzmów, ale potrafi też zaciekawić, nie pozostawić czytelnika obojętnym na właśnie przeczytaną treść (i będą to emocje albo skrajnie negatywne, albo pozytywne). Nie zmienia to jednak faktu, że wie co robi, ma ogromną wiedzę o blogosferze, a wiele obecnie panujących trendów to właśnie on zapoczątkował. Kominek wykreował swój styl. I o kreacji właśnie napisał książkę. Nie, nie głównie o tym, choć też nie całkiem na marginesie, to jednak jej poświęcił sporo miejsca. <i>Blog </i>jest właśnie pozycją o życiu w sieci, obrazie blogosfery, zarówno dla żyjących <b>w</b> Internecie, jak i żyjących<b> z</b> Internetu. Nie czytałem poprzedniej książki Kominka, choć według autora równie ważna, co najnowsza pozycja, nie jest potrzebna do pełnego zrozumienia <i>Bloga. </i>Jako ktoś, kto właśnie zapoznał się tylko z tym ostatnim tytułem, mogę przyznać, że autor prawdę powiedział. O ile jego <i>Bloger </i>opowiadał o "sztuce blogowania", tak najnowsza pozycja skupia się bardziej na praktycznej stronie obecności w sieci. Kreowanie wizerunku, współpraca z firmami, "kulisy" kampanii i akcji patronackich lub sponsorowanych. Wszystko to poparte naprawdę sporą wiedzą i praktyką. Teraz, gdy celebrycie wydają swoje wspomnienia i "mądrości" a'la polski Coelho, Kominek nie uległ presji i dał książkę do bólu praktyczną. Sam powiedział, że to kilkaset stron samych konkretów. Może i trudno w to uwierzyć, może i ktoś z przymrużeniem oka potraktował to hasło jako slogan, ale szybko przekonał się, że to prawda. Jaka jest ważna zasada dziennikarska? Mówić w sam raz, akurat tyle, ile w danym momencie potrzeba. Kominek nie "leje wody", daje konkrety. No tak, z zawodu jest przecież dziennikarzem, wie o co biega w pisaniu. Może przeszkadzać obecność wulgaryzmów, możesz czegoś w tej książce nie trawić. Ostatecznie samego Kominka nie musisz lubić, ale braku wiedzy nie zarzucisz mu, gwarantuję. Każdy, kto sięgnie po tę książkę, będzie gotowy nawiązać swoje pierwsze współprace (nie bartelowe na zasadzie "darmowy towar - darmowy tekst". Książka pomoże Ci przygotować się na współprace płatne, dobrze płatne. Ale duże pieniądze to i duży wkład pracy. Sukces finansowy w blogosferze nie jest jednak niemożliwy. Sięgając po tę książkę dowiesz się, jak na blogowaniu zarobić, ale przede wszystkim poznasz kilka tajemnic wyrobienia swojego bloga. Nie oszukujmy się, samo przeczytanie tej książki nie uczyni z Ciebie drugiego Kominka. Jeśli jednak masz sporo determinacji, już zaczęte konkretne działania, ale brakuje Ci jeszcze tego "czegoś", owej wisienki na torcie, być może właśnie tu znajdziesz to. Jeśli dopiero zaczynasz blogowanie, zobaczysz jakich błędów unikać, na co kłaść nacisk. <i>Bloga </i>nie traktowałbym jako wykładnika, raczej jako pomoc. Książkę tę musisz (zresztą tak jak każdą treść przez siebie czytaną) konfrontować z wiedzą i doświadczeniem, analizować i ostatecznie przyjąć lub odrzucić.<br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #134f5c;"><b>zobacz także: </b></span><a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/11/czy-blogi-pisane-upadna-i-zastapia-je.html">wpis o tym, czy pisanej blogosferze zagraża niebezpieczeństwo ze strony videoblogów?</a></blockquote>
<br />
<br />
<i>Blog </i>zainteresuje firmy, które jeszcze nie do końca wiedzą, jaką siłę ma blogosfera, jak tę współpracę prowadzić. One także, ale książkę tę Kominek skierował głównie do twórców blogowych treści. Oprócz tego "jak" tworzyć, jest też kilka cennych uwag i porad. Jak chociażby ostrzeżenie przed nieuczciwymi agencjami PR, które korzystają na niewiedzy blogerów. Na rynku nie ma książek o blogosferze, ta dziedzina w Polsce jest osierocona. Tak jak we freestyle'u dzieje się wiele, ale tytułu prasowego on nie ma,
identycznie jest z blogami. Jeśli już się pisze, jest to tylko jakiś
artykuł. Kominek otworzył pewien rozdział, który teraz będzie
zapełniany. Kominek stworzył coś w rodzaju usystematyzowania i kategoryzacji
blogosfery. Powstał quasi-podręcznik. Cenny także dla kogoś, kogo interesują blogi nie tylko jako twórcę, ale i badacza polskiej blogosfery, badacza zjawisk socjologicznych. Dobra książka zarówno dla praktyków, jak i teoretyków blogosfery. Momentami wyrazista, czasem okraszona niecenzuralnym słownictwem, lekka w odbiorze, usystematyzowana, ale przede wszystkim rzetelna i nasiąknięta wiedzą. Naprawdę. <i>Must have</i> każdego blogera (i to nie jest z mojej strony środek perswazyjny, ale czysto subiektywne spostrzeżenie; przeczytasz - przyznasz mi rację :)).<br />
<br />
<span style="color: #bf9000;">Za egzemplarz dziękuję Zielonej Sowie</span><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="background-color: #b6d7a8;"><b>Jeśli uznałeś wpis za pomocny i chcesz poznać moje inne pasje oraz wpisy tematycznie różne od recenzji zamieszczonych na tym blogu, polub fanpage mojego <a href="http://siemowi.blogspot.com/" target="_blank">drugiego bloga</a> i bądź na bieżąco</b></span>:<br />
<br />
<iframe allowtransparency="true" frameborder="0" scrolling="no" src="http://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https://www.facebook.com/pages/Si%C4%99-M%C3%B3wi/1384830408402635?ref=hl
&layout=standard&show_faces=true& width=450&action=like&colorscheme=light&height=80" style="border: none; height: 80px; overflow: hidden; width: 450px;"></iframe>Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-53928235779208362812013-12-06T23:00:00.002+01:002013-12-06T23:00:42.429+01:00On rycerzem, ona księżniczką, a porozumieć ze sobą się nie potrafią<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/okladki/p291_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/okladki/p291_max.jpg" width="224" /></a></div>
Kobiety są podobno z Wenus, mężczyźni zaś z Marsa. Ale pomiędzy tymi planetami jest też Ziemia - ta Ziemia, a więc kobieta, która jako mediator łagodzi odwieczne zgrzyty pomiędzy obiema płciami. Costanza Miriano - włoska dziennikarka, czyni podobnie, tyle że nie w kosmosie, a na kartach swej książki <i>Poślub ją i bądź gotów za nią umrzeć. </i>Z podtytułem, rzecz jasna: <i>Prawdziwi mężczyźni dla nieustraszonych kobiet </i>(bo jakże inaczej?). Ci, którzy szukają prostych prawdy, podanych w sposób łopatologicznie nieskomplikowany, będą pewnie czuć się zawiedzeni, a to za sprawą głębi tej książki. Nie zawiera bowiem gotowego przepisu na <i>małżeństwo idealne, </i>ale treści te są o wiele głębsze, a to za sprawą oparcia ich na mocnym, stabilnym i niezmiennym od wieków fundamencie Pisma Świętego. Tak, to książka przede wszystkim dla wierzących, ale nie tylko. Jej uniwersalizm, psychologię relacji damsko-męskich, podłoże społeczne (a nawet poczucie humoru, o dziwo, występujące na prawie każdej stronie w warstwie narracyjnej pisarki) docenią nawet osoby niereligijne, stroniące od wszystkiego, co związane z Kościołem (zarówno tym z dużej, jak i z małej litery). Choć oparte w znacznym stopniu na wypraktykowaniu małżeńskich porad św. Pawła Apostoła, spojrzenie Miriano na kwestie wzajemnych relacji obu płci nie jest pozbawione ironii (momentami przechodzącej w sarkazm), ciepła, sporych dawek spontanicznego uśmiechu czytelnika, ale także trafnego spojrzenia matki i żony (a przede wszystkim dziennikarki).<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #134f5c;"><b>zobacz także:</b></span> <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/08/podwojna-penia.html">mój lekko ironiczny wpis o relacjach damsko-męskich i różnicy pomiędzy płciami </a></blockquote>
<br />
To ostatnie pozwala jej z łatwością odkryć mechanizmy rządzące człowiekiem, odpowiadające za genezę zachowań zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Bo wbrew tytułowi, książka dotyczy obu płci. I też obu dostaje się w niej na równi, tyle że w odrobinę innym charakterze: panowie potraktowani są z przymrużeniem oka, z wyśmianiem przywar, ale chyba skuteczny to sposób na edukowanie, bo wiadomo przecież, że mężczyzna wyśmiany być nie chce - ten, który w drzewie genealogicznym swej płci ma nieustraszonego rycerza, prędzej coś zmieni w sobie, niż pozwoli na naśmiewanie się z jego wad. Kobiety pouczane są przez autorkę bardziej otwarcie, prawie że krytycznie. Ale wartościowa kobieta krytyki się nie boi, też coś zmieni we własnych relacjach. I może dostrzeże te kwestie, które zadomowiły się w małżeństwie i skutecznie utrudniają prawidłowe relacje między dwojgiem dorosłych ludzi, którzy czasem zachowują się jak dzieci. A skoro o dzieciach mowa, to im także poświęcono tu sporo miejsca (choć, rzecz jasna, nie jest to poradnik wychowania potomstwa). Miriano, ze zdolnością gawędziarza, snuje opowieść o swojej rodzinie i życiu koleżanek, wyszukując tu przykłady na poparcie swych tez. Ale to wielka pułapka! Czytelnik w pewnym momencie uświadamia sobie, że nie czyta świetnie napisanej powieści, a książkę ocierającą się o kilka niebeletrystycznych gatunków (trochę tu jest z socjologii, trochę z psychologii, są też akcenty duchowości małżeńskiej). Trudno tę książkę przypisać do jednego gatunku, wymyka się nawet tym podanym powyżej. Nie jest to jednak poradnik, coś w stylu "zrób to sam" z podaniem kroków. To ten typ literatury, który ja nazywam świadectwem. Tyle, że tu swoje doświadczenia autorka uzupełnia obserwacją znajomych. Nawet koleżankom pisarki trochę się dostaje (i to imiennie), ale autorka przeprasza, a przed autoryzacją książki pewnie spytała przyjaciółki o zgodę na użycie ich przykładów (a znając życie, drugie tyle znajomych nie zgodziło się na publikację, a te fragmenty zostały odrzucone). Czytając <i>Poślub ją i bądź gotów za nią umrzeć </i>można zapomnieć o całym świecie (dosłownie!). Tej książki chyba nie napisałby nikt lepiej niż Miriano - doskonale operująca słowem, dobra w swoim fachu, dziennikarka operująca słowem tak umiejętnie, jak kowal rozgrzanym żelazem, robiąc z wyrazów takie cuda, zupełnie jak wspomniany rzemieślnik.<br />
<br />
To druga książka Miriano wydana w Polsce przez Esprit. Wcześniejsza była skierowana do kobiet, tej grupę docelową stanowią mężczyźni. Akcenty jednak są rozłożone równomiernie. Tyle samo miejsca poświęcono zarówno jednej, jak i drugiej płci. W inny sposób, przy użyciu różnych metod, ale dla obojga. To książka małżeńska, bo pokazuje role męża i żony, to pozycja dla par, które stoją u progu połączenia się na całe życie, ale odmienność płci i charakterów wywołuje zgrzyty. To wreszcie pozycja dla mężczyzn, aby zrozumieli kobiety (i na odwrót), by złagodzić napięcia, zaakceptować niedoskonałości. I zrozumieć (to przede wszystkim).<br />
<br />
<span style="color: #bf9000;">Z książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit</span>Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-35162659910286256812013-11-18T13:56:00.000+01:002013-11-18T14:20:04.195+01:00Król Artur po tolkienowsku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://ecsmedia.pl/c/upadek-krola-artura-b-iext23620727.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://ecsmedia.pl/c/upadek-krola-artura-b-iext23620727.jpg" /></a></div>
Na pytanie o to, kto był najsłynniejszym króla na świecie, w większości przypadków pada odpowiedź: Artur. Ten legendarny celtycki król stał się bohaterem nie tylko opowieści, pieśni, ale na stałe przeniknął do kultury (nie tylko brytyjskiej, ale i europejskiej). Nic więc w tym dziwnego, że i J.R.R Tolkien zainteresował się motywem władcy Brytów. Jako badacz literatury i staroangielskiego miał taki obowiązek - powiedzą antyfani Władcy Pierścieni (nieprawdopodobne, ale tacy na świecie istnieją i kilku znam). Poniekąd to prawda, ale słynny profesor uczynił z legendy kanwę do własnej opowieści. W dodatku składającej się z licznych pieśni, wszystkich pisanych w metrum. Brzmi imponująco? Istotnie, tak właśnie jest!<br />
<br />
<span style="color: #45818e;"><b>zobacz tekst także na drugim blogu:</b></span> <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/11/sprawdz-to-synny-krol-tolkien-i-cos-o.html">klik</a> <br />
<br />
<i>Upadek króla Artura </i>swą światową premierę miał w maju, do Polski trafił zaledwie kilka dni temu. Moment to przełomowy dla polskiego czytelnika, niemającego co prawda kilkunastotomowej <i>Encyklopedii Śródziemia </i>w ojczystym języku, ale pozostającym na bieżąco z "nowinkami" tolkienowskimi. Cztery lata temu Wydawnictwo <i>Prószyński i S-ka </i>wydało <i>Legendę o Sigurdzie i Gudrun </i>(adaptację słynnego mitu skandynawskiego spisanego przez Profesora), a w tym roku na nasze półki trafiła kolejna długo wyczekiwana książka. Jak długo? O <i>Upadku króla Artura</i> wiedzieli ortodoksyjni fani twórczości Tolkiena. Ale była to zagadka, można rzec: utwór legendarny. Każdy wiedział, że istnieje, ale niekoniecznie było wiadomo, co z tą wiedzą zrobić. A syn pisarza - Christopher, wiedział. I wydał. Po <i>Legendzie o Sigurdzie i Gudrun </i>najwierniejszy redaktor spuścizny twórcy Śródziemia na światło dzienne wyniósł kolejną pracę będącą efektem mitologicznych podróży Tolkiena (i to nie, jak przy <i>Panu Gawenie i Zielonym Rycerzu, </i>w roli tłumacza, ale twórcy). Tolkien zbadał dzieje historii o królu Arturze, od lat potrafił posługiwać się staroangielskim metrum (bo że znał starodawną mowę Anglików to fakt sam przez się zrozumiały). Stworzył zatem autorską wersję legendarnej wyprawy Artura na Wschód. Pisarz nie opublikował swego utworu pewnie z tego samego powodu, jak około 75% swojej twórczości: przez całe życie dążył do perfekcji, tworzył różne wersje tych samych fragmentów. Lubił to, jak wiemy z biografii pisarza. Wiemy też, że nie lubił wyrzucać napisanych przez siebie szkiców, przetwarzał je, włączał w inne opowieści. Z <i>Upadkiem króla Artura </i>było podobnie. Pieśni nie zostały ukończone, książka, którą trzymamy w dłoniach, to zbiór pięciu utworów, urwanych w kluczowym momencie. Z pomocą przychodzi Christopher i załącza obszerne materiały. Ponad połowa tego zbioru to właśnie wprowadzenie syna Tolkiena w świat arturiański. Ale też bogata praca na temat warsztatu pisarza, jego wizji i koncepcji na temat początków, ale i zakończenia poematu. Poniekąd jest to książka Tolkiena i o Tolkienie. Ma bowiem, tak jak większość spuścizny po pisarzu, dwóch autorów.<br />
<br />
Christopher wniósł do <i>Upadku króla Artura </i>wiele, bo przecież opracował główny tekst (niepozbawiony złożoności za sprawą istnienia różnych wersji poematu tworzonego przez Tolkiena z przerwami). Syn pisarza dodał także kontekst opowieści, opisał dzieje historii króla Artura na przestrzeni wieków, rozwiał mity, jakie wokół legendarnego władcy narosły w różnych pismach począwszy od średniowiecza. Poemat Tolkiena zajmuje tu 1/3 całości (w wersji oryginalnej i przetłumaczonej, podobnie jak w przypadku polskiego wydania <i>Legendy o Sigurdzie i Gudrun</i>), ale pozbawiony wstępu, przypisów, rozbudowanego tła historycznego i literackiego opowieści, dla laika, który króla Artura zna tylko z bajek czytanych do snu, byłby tylko estetyczną ozdobą ubraną w rymy i metafory. Miłośnicy pisarza, bez opowieści o jego procesie twórczym, czuliby pewnie spory głód. Christopher, nie chcąc sobą przysłonić ojca, w pokorze opracowuje i wzbogaca dzieło autora <i>Władcy Pierścieni. </i>W rzeczywistości jednak kontynuuje to, co J.R.R. Tolkien zaczął. Pokazał to niedawno przy <i>Legendzie o Sigurdzie i Gudrun, </i>przeszukując i porządkując notatki ojca, wcześniej przy opracowaniu kilkunastu tomów <i>Encyklopedii Śródziemia, </i>teraz ponownie w tym tylko utwierdza czytelników głodnych tolkienowskich nowości. <br />
<br />
<i>Upadek króla Artura </i>ma zatem dwóch autorów. Ta współpraca stworzyła książkę, która przypadnie do gustu zarówno fanom opowieści arturiańskich, miłośnikom legend i starych pieśni, ale i badaczom literatury. Bo fanom Tolkiena przede wszystkim ta pozycja przypadnie do gustu. Nawet jeśli ktoś wcześniej nie miał do czynienia z literacką wersją opowieści o Arturze, nie będzie miał od razu na starcie trudniej. Christopher wykonał naprawdę dobrą robotę. Tak dobrą, że z utęsknieniem czeka się na kolejne książki opracowane przez syna pisarza. I tylko człowiek się zastanawia, co jeszcze kryje się w archiwach Tolkiena (bo że coś tam jeszcze jest, to dosyć pewne).<br />
<br />
<b><span style="color: #bf9000;">Książkę przeczytałem dzięki Wydawnictwu Prószyński i S-ka</span></b>Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-20231666155706345812013-11-11T11:00:00.000+01:002013-11-11T11:00:03.842+01:00Od praktyki do wiary już tylko jeden krok<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/okladki/p288_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/okladki/p288_max.jpg" width="207" /></a></div>
Rozmawiając z ludźmi często można usłyszeć, że ktoś jest wierzący, ale nie praktykujący. Geneza takiego "stanu" leży czasem po stronie zrażenia się do konkretnego księdza, posłuchania czyjegoś osądu, własnych obserwacji, albo też lenistwa w wierze. Wielu duchownych i chrześcijańskich publicystów temat ten podjęło, ale na tym tle wyróżnia się jeden - ojciec Lech Dorobczyński. On poszedł pod prąd i podjął tę problematykę z drugiej strony. <i>Praktykujący, ale czy wierzący? - </i>książka z pytaniem w tle nie jest pracą socjologiczną poszukującą odpowiedzi na zjawisko uczynków pozornie religijnych, ale tak naprawdę pozbawionych wiary, pewnego "wnętrza", będących jedynie przyzwyczajeniem.<br />
<br />
Nie dostaniemy książki pseudonaukowej. Wraz z autorem skupimy się na treściach o wiele ważniejszych. Choćby pierwsze lepsze zagadnienie z brzegu: czym jest miłość? Jak walczyć z letniością wiary (czyli z nauki Kościoła wybieranie jednych treści, a odrzucanie innych). Przyjdzie też pomoc dla zniechęconych Mszą świętą (której niewłaściwe postrzeganie może wyrządzić wiernym prawdziwą duchową krzywdę) lub niepewnych co do sensu spowiedzi w kratkach konfesjonału. Pytania jak najbardziej uniwersalne, ale jednocześnie ważne. Ważne przede wszystkim wtedy, gdy uświadomimy sobie fakt, że zadane przez młodzież - przez tych, którzy wkraczają w dorosłe życie (także to religijnie zaangażowane), mają kontakt z rówieśnikami z różnych środowisk, z domu wynoszą różne stanowiska wobec świata (moralności i praktyk chrześcijańskich także), szybko wyłapują genezę zachowań innych ludzi. To wszystko pozwoliło opracować książkę, która jest wynikiem spotkań ojca Lecha z uczniami różnych szkół. Te cechy pozwoliły z całego mnóstwa różnych tematów wybrać te najistotniejsze (książeczka nie jest gruba, musiała objąć zatem sprawy najważniejsze, głównie związane z sakramentami, ale moralnością, poznaniem Boga, otwarciu się na bliźniego). Autor przy okazji czerpie wiele od dwóch ostatnich papieży, szczególnie wtedy, gdy pisze o Kościele ubogim i dla ubogich. Tworzy tak naprawdę książkę dla młodzieży, ale przy okazji tak jakby i skierowaną do wszystkich niezależnie od wieku (bo przecież wszyscy wierzący tworzą Kościół). To, co wyróżnia tę pozycję, to język - przede wszystkim młodzieżowy.<br />
<br />
Czyli jaki? Obfity we wtrącenia, zwroty z uczniowskiej gwary, umożliwiający stworzenie skondensowanej formy, dzięki której treści zawarte w książce płynnie przechodzą jedna w drugą. Momentami autor czuje się tak, jakby snuł gawędę. To dziwne, ale czytając ma się wrażenie jakby nie obcowało się ze słowem pisanym poruszającym (ważne, więc skomplikowane) treści związane z wiarą, ale słuchało się ojca Lecha. Język jest chyba głównym atutem tej książeczki (bo że treść pierwszorzędna, to nawet tego dodawać nie trzeba), właściwie to "odtrutki", pozycja działa bowiem jak tabletka na ogólne osłabienie, która znajdzie jednocześnie kilka dolegliwości i równocześnie je zaleczy. Wiąże się to również z czasem, ale tego potrzeba niewiele, by tę książeczkę zażyć w pełni. Bez obaw co do lektury w środkach komunikacji (sprawdziłem na sobie, wiem zatem co mówi) :) Pierwsze, co w tej pozycji rzuca się w oczy, to właśnie styl wypowiedzi. Przystępny dla każdego, lekki. No i dodający siły do wiary. A przecież to osłabienie najczęściej jest źródłem praktykowania z poczucia rutyny, a nie wewnętrznej potrzeby.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span></div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-47144974455249677142013-11-08T16:39:00.000+01:002013-11-08T16:39:18.568+01:00O naturze zła, ale nie filozoficznie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.ksiegarnianamiodowej.pl/FotoB-proroctwo-o-antychryscie_13644.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.ksiegarnianamiodowej.pl/FotoB-proroctwo-o-antychryscie_13644.jpg" width="207" /></a></div>
Choć nie wiemy, kiedy ten dzień nastanie, możemy być pewni, że przyjdzie. Choć nie wiemy, jak będzie wyglądał, znamy zapowiadającego go znaki. Dzień Sądu, opisany w <i>Apokalipsie, </i>nie przestaje fascynować (dowodem liczne inspiracje w sztuce na przestrzeni epok). Wokół Końca Świata narosło wiele teorii, nie wszystkie jednak są zgodne z prawdę (tą biblijną rzecz jasna). Ojciec Livio Fanzaga stara się tematykę związaną z Apokalipsą przełożyć na bardziej zrozumiały język. Czyni to jednak przez pryzmat Antychrysta - tego, który bezgranicznie nienawidzi Boga i tą niechęcią pragnie zarazić człowieka.<br />
<br />
Bo skoro na świecie istnieje dobro, logiczną konsekwencją jego występowania w upadłym za sprawą grzechu pierworodnego świecie, musi być też zło. Ojciec Livio w <i>Proroctwie o Antychryście</i> zwraca szczególną uwagę na genezę i skutki niewłaściwego postępowania, ale nie czyni tego w oderwaniu od Ojca Kłamstwa. Wiemy, że szatan istnieje. Ci, którzy czytają Biblię, potrafią znaleźć odpowiednie fragmenty w Starym Testamencie mówiące o jego upadku. Nowy Testament też wiele mówi przez nauki Jezusa. Ale czy szatan, diabeł, Zły to ta sama postać, która związana jest z Dniem Sądu i Antychrystem? Autor książki skrupulatnie dąży do tego, aby pokazać czytelnikowi pełen obraz zjawiska, nie pozostawić choćby cienia niewiedzy, albo wątpliwości w ukazaniu Antychrysta. Posiłkuje się przy tym fragmentami z Pisma Świętego.<br />
<br />
Fanzaga nie ma ambicji stworzenia uniwersalnego podręcznika, czy też pracy badawczej poświęconej istocie zła, problemom natury filozoficznej związanej z tym zjawiskiem. Owszem, doszukuje się genezy grzechu i upadku, stawia na piedestale te zagadnienia, które wiążą się z działaniem szatana, ale robi to wszystko w duchu teologicznych poszukiwań i badań nad Biblią. W jednym miejscu zbiera te treści, które być może wielu z nas zna z kazań, medytacji nad Pismem Świętym, szkolnych katechez, programów i audycji religijnych, czy też prywatnej lektury książek chrześcijańskich. Te podstawowe zagadnienia, ale będące w centrum jako najważniejsze, Fanzaga uzupełnia o rozpoznanie "znaków czasu" - tych wydarzeń, które zapowiadają Upadek Świata. Nie brakuje też odrobiny mistycyzmu. Tu warto wspomnieć o Sołowjowie i Valtorcie - mistykach, prorokach, którzy trafnie potrafili rozpoznać dzieje przez pryzmat chociażby historii.<br />
<br />
Tuż obok książki bogatej w treści autorowi udało się wpleść pełne nadziei przesłanie o zwycięstwie Kościoła. Ale i o wcześniejszych prześladowaniach, przed którymi wierzący muszą stanąć. <i>Proroctwo o Antychryście </i>jest książką przede wszystkim dla tych, których interesuje tematyka Końca Świata. I tego, jak rozpoznać zmierzch doczesności (którego następstwem początek życia wiecznego).<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span></div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-69740134128972716412013-11-05T00:04:00.000+01:002013-11-05T00:04:06.287+01:00Wizyty zza światów<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/okladki/p287_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/okladki/p287_max.jpg" width="207" /></a></div>
<b>Czy zdarzyło Ci się kiedyś poczuć obecność kogoś, kto już dawno odszedł z tego świata do Wieczności? Jak by to nie brzmiało, jeśli jesteś katolikiem, Twoja wiara nakazuje Ci wierzyć w czyściec. Tylko czy naprawdę w niego wierzysz?</b><br />
<br />
O tym, że dusze zmarłych powracają do żyjących, mówi wiele opowieści ludowych, rodzinnych. Czasem śni nam się ktoś bliski, a my po przebudzeniu nie wiemy, czy mieliśmy kontakt z kimś zza światów, czy to tylko nasza psychika w marzeniach sennych podsuwa to, co skrywamy głęboko w sobie. Sny prorocze zarezerwowane są dla nielicznych, pomijając jednak ich występowanie, zdarza się, że czujemy czyjąś obecność, wiemy, że ten ktoś jest tuż obok. Czuwa, spogląda, podpowiada, wspiera. M. Stanzione w książce <i>Cierpiące dusze </i>zwraca uwagę czytelnika na właśnie takie wizyty zza światów. <br />
<br />
Inspiracją do powstania książki było Muzeum Dusz Czyśćcowych w Rzymie. Miejsce, oficjalnie uznane przez Kościół skrywa w sobie niezwykłą tajemnicę - zagadkę Wieczności. Zgromadzone tam eksponaty są dowodem na to, że dusze powracają do naszego świata, aby prosić o modlitwę, przestrzec lub pokazać, że śmierć to jeszcze nie koniec. Właśnie wokół tych niezwykłych przedmiotów autor książki snuje swą opowieść (niebagatelną zresztą). Oprócz zagadnień absolutnie podstawowych, niezbędnych do zrozumienia tajemnicy czyśćca, czytelnik dostaje liczne świadectwa o obecności dusz tu na ziemi. Stanzione nie zostawia jednak odbiorcy książki samego z tajemnicą zaświatów. Każda z opowieści umieszczona jest w jakimś kontekście, uzupełnia ją czasem obszerny komentarz, czasem po prostu kilka słów. Całość jest elementem większej całości. Autor nie stworzył wyboru świadectw, on je wyselekcjonował w taki sposób, aby pokrywały się z główną opowieścią zawartą w książce - tajemnicą czyśćca, modlitwy za dusze, opisu zaświatów według słów powracających na nasz świat dusz. Jest też coś: opisane tu świadectwa nawiedzeń zmarłych są udokumentowane, czasem ten znak jest namacalny do tego stopnia, że nie ma logicznego sposobu, aby zaprzeczyć temu (jeśli można tak to określić) cudowi. Przykład? Odcisk dłoni w drewnie kobiety, która za życia miała nierozwinięty w pełni jeden z palców. Kilka lat po swej śmierci powróciła jako duch, wypaliła odcisk dłoni w drewnie. Badania z ekshumacją zwłok potwierdziły, że to ingerencja siły metafizycznej (porównano odcisk z dłonią zawierającą nieukształtowany jeden z palców, co nie zostawiło wątpliwości, co kogo ślad należał). Świadectwo potwierdziła rada zakonu, w którym do wydarzenia doszło.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #134f5c;"><b>zobacz także:</b></span> <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/11/o-smierci-i-przemijaniu-na-wsi-o.html">wpis o ludowych wierzeniach związanych ze śmiercią, w którym wspominałem o właśnie recenzowanej książce </a></blockquote>
</blockquote>
<br />
Stanzione podobnych historii przytacza więcej. Po prostu nie sposób nie uwierzyć w to, że śmierć to jednak nie koniec (mając takie dowody, które zawarto w książce). Pisarz jednak nie chciał wzbudzać sensacji. Dodając nam wiary niesie opowieść o tym, jak ważna jest pomoc tym, którzy muszą przez miłosierdzie Boga oczyścić się z resztek grzechu, by wkroczyć do Raju. Oprócz zagadnień teologicznych i tych praktycznych, uzupełnieniem książki są modlitwy, a także warunki uzyskania odpustów cząstkowych i zupełnych, które możemy ofiarować za zmarłych.<br />
<br />
<i>Cierpiące dusze</i> mają moc przemiany naszej wiary, ale przede wszystkim niosą przesłanie stawiające czytelnika w pozycji tego, który ma możliwość pomocy duszom czyśćcowym. Nasze wołania o miłosierdzie Boże i skrócenie kar zmarłych może zaowocować tym, że ci, którzy odeszli, będą w naszym imieniu prosić o pomoc dla nas. Wszystko na zasadzie naczyń połączonych, bo przecież granica między tym światem, a tamtym jest tylko umowna. Wiedzieli o tym antyczni (może i my więc powinniśmy?)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span></div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-81463077301289174012013-11-02T19:58:00.000+01:002013-11-02T19:58:59.347+01:00Przez walkę do zwycięstwa<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/p/r/przez-walke-do_okladki_net.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/p/r/przez-walke-do_okladki_net.jpg" /></a></div>
<b>Jest patronem Europy, ale i tych, którzy zmagają się z pokusami Szatana. Umacnia, daje nadzieję i przypomina o pracy połączonej z modlitwą. Święty Benedykt - założyciel jednego z najbardziej znanych zakonów, ale i twórca niezwykłego medalika.</b><br />
<br />
<br />
Biografię świętego można czytać jak dobre opowiadanie. Wszechstronnie wykształcony jak na swoje czasy postanowił, że chce podjąć pełne wyrzeczeń życie zakonne. Gdy poinformował o tym rodziców, ci nie zareagowali jak ojciec świętego Franciszka, robiąc synowi wyrzuty. Wydawałoby się, że Benedykt przełamując pewną barierę osiądzie w spokojnym miejscu i wiernie będzie służył Panu w spokoju. Jego reguła <i>módl się i pracuj </i>przywodzi na myśl pewną sielankę, życie w harmonii ze światem i w zgodzie ze sobą. Nic bardziej mylnego, do świętości nie dochodzi się bowiem po drodze pozbawionej przeszkód. Benedykt był kuszony przez Złego, a nawet wspólnota, w której przebywał, próbowała go otruć. Ten niezłomny patron nie poddawał się, szukał drogi ku wieczności, dostrzegając przyziemne sprawy. I bogaty był w przy tym w heroizm.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7HqdkiDxoy9OtfHq8SUwrdHico8nVEUXMyfQhq8xBfmgNsCTproi2fDxov-u5keufiA5Qd7WgpL3U0RDT7QYTMVhBYJAaIE954B17OSG4fsgq-rjSkEeAj2LqG11QP1BX3NJ21fq937cF/s1600/100_4158.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7HqdkiDxoy9OtfHq8SUwrdHico8nVEUXMyfQhq8xBfmgNsCTproi2fDxov-u5keufiA5Qd7WgpL3U0RDT7QYTMVhBYJAaIE954B17OSG4fsgq-rjSkEeAj2LqG11QP1BX3NJ21fq937cF/s320/100_4158.JPG" width="320" /></a></div>
<i>Przez walkę do zwycięstwa </i>zwraca uwagę czytelnika na biografię świętego, ale tuż obok chce pokazać niezwykłą moc krzyża św. Benedykta. Medalik z wizerunkiem patrona nie należy do grona "cudownych" dewocjonaliów. Z noszenia wyjątkowego krzyżyka i postaci zakonnika nie wynika specjalna łaska (tak jak z Cudownym Medalikiem, albo Szkaplerzem). Z medalikiem nie jest też związane jakieś nabożeństwo, a mimo to tak wiele osób nie rozstaje się z wizerunkiem Benedykta. Dlaczego? Bo to symbol, takie przypomnienie o tym, że walczyć z Szatanem musimy całą dobę. A gdy pokusa jest już blisko, pod ręką tekst modlitwy, który Benedykt wplótł w swój medalik i zamieścił wokół krzyża. <i>Przez walkę do zwycięstwa </i>dokładnie opisuje symbolikę krzyżyka, ale zwraca też uwagę (co jest ogromnie ważne) na to, że sam medalik nie jest niczym więcej jak kawałkiem metalu, który ma być przypomnieniem, symbolem tego, że mamy się zwracać do Boga i do Benedykta, nie czcząc metalowego przedmiotu. Z modlitwą wiąże się wiele cudów i łask, które książeczka także porusza. Nie brakuje też świadectwa wiary złożonego przez panią Krystynę Sobczyk.<br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6onYPh85va4yU5wdIi7M_2xVLI4dVWeMwnFBVCLRnUWQhz3HXQMJf2-dzMTdhZCsYziw_zGNozSL4JUA8OoQQ8Vj4H2ySdnQVbmWhvtA-izVXhdFXY9UFZEZk3em1xkGgpBRgBQvFYMX5/s1600/100_4157.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6onYPh85va4yU5wdIi7M_2xVLI4dVWeMwnFBVCLRnUWQhz3HXQMJf2-dzMTdhZCsYziw_zGNozSL4JUA8OoQQ8Vj4H2ySdnQVbmWhvtA-izVXhdFXY9UFZEZk3em1xkGgpBRgBQvFYMX5/s320/100_4157.JPG" width="320" /></a>Ta niewielka książeczka zawiera w ogóle całą masę różnych treści. Tuż obok zarysu biografii świętego spotkamy dokładną symbolikę medalika, elementy historii, ale także część praktyczną złożoną z modlitw do Benedykta. <i>Módl się i pracuj </i>- tak brzmi złota reguła świętego. Pracując mamy myślami być blisko Boga, wielbić Go przez nasz trud. Modląc się zaś mamy pracować nad sobą, pokonywać swoje wady, ćwiczyć cierpliwość, wzrastać w cnotach. Pomocą może służyć medalik Benedykta, który Księgarnia Gloria24.pl (która wydała książeczkę) dołączyła do jako prezent dla czytelnika jako bransoletkę. Noszenie na nadgarstku krzyżyka i podobizny Benedykta pozwala przypominać sobie zarówno o regule świętego, jak też o nieustannej walce ze Złym. To taka forma "przypominacza" o tym, co ważne. Może nawet taka postać medalika jest bardziej pomocna w formowaniu siebie, niż ta ukryta na rzemyku pod bluzką? <i>Przez walkę do zwycięstwa </i>ze świętym Benedyktem i jego medalikiem. Całodobowo!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kindze </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>z Księgarni </i></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://www.gloria24.pl/"><i>Gloria24.pl </i></a></u></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"></span></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
(<span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://gloria24.pl/przez-walke-do-zwyciestwa-sw-benedykt-i-jego-medalik">link do książki</a></u></span></span>)</div>
<br />
<br />Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-50430060573795356042013-10-22T00:59:00.000+02:002013-10-22T00:59:27.314+02:00Tajemnicza książka C.S. Lewisa<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/okladki/p254_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/okladki/p254_max.jpg" width="207" /></a></div>
<b>Bułhakow kiedyś napisał, że <i>rękopisy nie płoną. </i>Różnie z tym bywa, prawdą jednak jest, że utrata pewnego zbiorku tekstów C.S. Lewisa byłaby ogromną stratą. Na szczęście notatki dało się odratować, a wynikiem tego <i>Mroczna Wieża. </i>Po lekturze książki nasuwa się jedno pytanie: czy jest coś jeszcze, czym pisarz jest w stanie nas zaskoczyć? Każda kolejna książka, każde wznowienie, które u nas się wydaje, utwierdza tylko w przekonaniu, że Lewis nadal zaskakuje, choć już nie powstanie nic spod jego pióra.</b><br />
<br />
Tytułowe opowiadanie, odratowane przez Waltera Hoopera (tego samego, który po śmierci pisarza opracował wiele zbiorków esejów, artykułów i szkiców Lewisa) jest nie lada gratką dla fanów twórcy Narnii. Ci, którzy czytali świetną <i>Trylogię kosmiczną </i>znają bez wątpienia postać doktora Ransoma. O ile we wspomnianym cyklu C.S. Lewis zabiera nas w podróż przez Wszechświat (odmalowując przed czytelnikiem wizję Malakandry zwanej przez nas Marsem, Perelandry którą zwiemy Wenus, a także zamieszkałej przez ludzi Tulkandry), tak w <i>Mrocznej Wieży </i>mamy do czynienia z podróżą w czasie, a to za sprawą chronoskopu.<br />
<br />
Walter Hooper zrobił dla C.S. Lewisa to, co Christopher Tolkien dla swego ojca. <i>Mroczna Wieża </i>to nie jedyny utwór autora <i>Opowieści z Narnii</i>, który nie ujrzałby światła dziennego, gdyby nie wspomniany badacz twórczości Profesora. Warto wspomnieć wydawane co jakiś czas przez Hoopera eseje Lewisa, artykuły prasowe, czy też różnego rodzaju szkice. Na tym tle <i>Mroczna Wieża </i>wydaje się wyjątkowa. O ile Lewisa jako badacza, profesora literatury, teologa i filozofa z zamiłowania doskonale znamy, o tyle (paradoksalnie) literatury pięknej u niego nie jest wcale tak dużo, jak mogłoby się wydawać. Odkrycie Hoopera stawia nowe światło na prozę Lewisa. Znany z długich powieści pisarz potrafił także po mistrzowsku władać piórem, gdy chodziło o opowiadanie (formę krótką, która musi wybrzmieć tak jak pełnokrwista powieść, choć ma na to zaledwie kilka stron). Czasem łatwiej napisać opasłe tomisko, niż dobrą krótką formę. Lewis udowodnił, że na dziesięciu stronach można zapisać coś, czego brakuje niejednej powieści z wieloma bohaterami i wątkami. Tytułowy tekst w zbiorku ma zadatki na dłuższą pracę (świetnie uzupełniającą <i>Trylogię kosmiczną</i>), ale tuż obok niego w książce obok siebie trwają prawdziwe perełki prozatorskie, potulnie schowane między stronami ze względu na swoją małą objętość. Na tym tle wyróżnia się przede wszystkim <i>Niewidomy od urodzenia</i> - historia mężczyzny, który po operacji odzyskuje zdolność widzenia świata i stawia sobie za cel odpowiedź na pytanie o istotę światła. Wiedza kosztuje go niestety życie, ale nie o głód poznania świata tu chodzi, a o rzeczy, których nie jesteśmy w stanie pojąć, choć są wszechobecne.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #0c343d;"><b>przeczytaj także</b></span>: <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/10/czego-tak-naprawde-chcesz-do-czego.html">moja refleksja oparta na "Niewidomym od urodzenia" Lewisa </a></blockquote>
</blockquote>
<br />
Pojawiają się wątki metafizyczne, zdarzają się pełne ironii i humoru spostrzeżenia pisarza, ale nie brak także odrobiny refleksji. Ludzkość od wieków zastanawiała się nad tym, jak wygląda "druga strona księżyca" - ta skąpana w cieniu. Wydaje się, że Lewis zna odpowiedź na to pytanie, choć naturalną koleją rzeczy nie mógł tego sprawdzić. Udowadnia jednak, że jeśli wyobraźnia nas nie ogranicza, nie istnieją inne bariery. To dla fanów kosmosu, ale miłośnicy historii też znajdą coś dla siebie. Pasjonaci starożytności mogą przenieść się do wnętrza konia trojańskiego i posłuchać historii Troi widzianej oczami Lewisa. Ten zbiorek ma cechy dobrej powieści, choć porusza taką mnogość wątków. Smaku dodaje fakt, że to chyba najbardziej tajemnicza książka Lewisa, wręcz legendarna. Do tej pory słychać głosy mówiące o tym, że <i>Mroczna Wieża </i>w rzeczywistości mogła nie wyjść spod pióra pisarza. Wydaje się to mało prawdopodobne, choć sama ciekawostka tylko dodaje apetytu i kusi do samodzielnego zbadania tej pozycji pod kątem kunsztu Lewisa.<br />
<br />
<i>Mroczna Wieża </i>to sporo dobrego materiału stworzonego przez autora <i>Opowieści z Narnii. </i>Gdyby nie Walter Hooper, pewnie nie poznalibyśmy żadnego z tych opowiadań, cały plik trafiłby do ognia. Zagadką pozostaje to, co po śmierci Lewisa bezpowrotnie spłonęło, jakie fabuły, jacy bohaterowie na zawsze pozostali ukryci przed światem. Jest jeszcze jedna niewiadoma: czy uratowanie <i>Mrocznej Wieży </i>było jedynie przypadkiem, pojawieniem się w odpowiednim miejscu i czasie Waltera Hoopera i ocalenie rękopisów? Lewis jako chrześcijanin nie wierzył pewnie w zbiegi okoliczności (czy zatem uratowanie zbiorku opowiadań było więc czymś więcej niż zwykłym przypadkiem?)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3KYJb_zcjuqFYGarU_19VGxEETSMJChUbyju7mNlp89DDDC2f3UJi_g02vkdlA9cri3KndOM1eT0vln8q_BQGq4b-5I1yl59hI371SqIwc35acb1g4EYxgUDnqUK6yRxPSR3RfO7V5_rI/s1600/lewis+cs.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3KYJb_zcjuqFYGarU_19VGxEETSMJChUbyju7mNlp89DDDC2f3UJi_g02vkdlA9cri3KndOM1eT0vln8q_BQGq4b-5I1yl59hI371SqIwc35acb1g4EYxgUDnqUK6yRxPSR3RfO7V5_rI/s640/lewis+cs.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #f1c232;"><b><span style="color: black;"> -----------------------</span> </b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #f1c232;"></span>Okładka pochodzi ze strony Wydawcy. </div>
<div style="text-align: left;">
Infografika oraz wykorzystane w niej zdjęcie są własnością autora bloga</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-83445289024098716672013-10-14T14:17:00.003+02:002013-10-14T14:17:49.864+02:00Zdjęcie zza światów i wyjątkowy święty<b> </b><i>Charbel</i>. <i>Święty niezwykłych uzdrowień i cudów</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/c/h/charbel_okladka_przod_mail.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/c/h/charbel_okladka_przod_mail.jpg" /></a></div>
<b>Już w dzieciństwie przez kolegów nazwany świętym dzięki swojej miłości do modlitwy. Święty Charbel - pustelnik XIX wieku, znany za sprawą licznych cudów, ale i pewnego zdjęcia, które tylko utwierdziło niedowiarków w przekonaniu, że oto mają do czynienia ze świętym.</b><br />
<br />Liban - jeden z najstarszych Kościołów chrześcijańskich. To tu bije serce religii założonej przez Chrystusa, ta ziemia pamięta też (jak mówi legenda) kroki Adama, który po wygnaniu z Raju, osiadł właśnie tu. <br />
Miejsce znane jeszcze z jednego powodu: zakonu Maronitów - bractwa przestrzegającego reguł nawiązujących do zaparcia się samego siebie, odizolowania od świata
zewnętrznego, ale i życia we wspólnocie (gdzie wyjątkiem było cotygodniowe spotkanie wszystkich braci na modlitwie i pochowanie lub wyleczenie tych, których zabrakło na spotkaniu)<br />
<br />
Dla Europejczyka ta surowa, ascetyczna duchowość, kultura Libanu może wydawać się obca, ale to właśnie jej zrozumienie jest niezbędne do poznania pewnego wyjątkowego świętego. Charbel już za życia przejawiał oznaki świętości, a jego współbracia wcale bez zdziwienia przyjęli kult, jaki utworzył się wokół libańskiego zakonnika. Ten XIX-wieczny mnich mimo upływu setek lat potrafił żyć tak jak pierwsi Ojcowie Pustyni. Ascetyczne podejście do życia, izolacja od ludzi (nawet od własnej matki, którą przez bramę klasztoru pożegnał aż do ponownego spotkania w Niebie), uniżanie ciała, traktowanie siebie jako człowieka umarłego - umarłego nie duchowo, ale cieleśnie. Wszystko to, aby być bliżej Boga, przez modlitwę i post przekraczać granice doczesności, by być już tu na ziemi bliżej Raju. Liczne cuda (w tym i te związane z uzdrowieniami) tylko potwierdziły, że postawa Charbela była autentyczna, wynikająca z jego więzi z Bogiem. Największym jednak cudem jest ciało mnicha, które nie uległo rozkładowi aż do kanonizacji zakonnika oraz niezwykła substancja obecna na szacie i trumiennym materacu świętego. I wyjątkowe zdjęcie. Charbel, który za życia mieszkał w odosobnieniu, w 1950 roku objawił się całemu światu. Grupa badaczy, która zrobiła sobie fotografię przy grobie mnicha, była w szoku, gdy wywołała zdjęcie. Oprócz mężczyzn pozujących przy miejscu pochówku mnicha, na obrazie była także bardzo wyraźnie pokazana dodatkowa postać. Zakonnicy jednogłośnie przyznali, że był to sam Charbel. Ten cud, w połączeniu z wieloma uzdrowieniami, tylko utwierdził w swoich przekonaniach tych, którzy już za życia widzieli w Maronicie świętego. Potwierdził, że oto mają do czynienia z pustelnikiem XIX wieku, człowiekiem tkwiącym w nieswojej epoce (być może już od dzieciństwa wykraczającym gdzieś "ponad"), mającym silną więź z Bogiem.<br />
<br />
Bogata sylwetka tego wyjątkowego, a zarazem tajemniczego mnicha, sprawia, że książkę <i>Charbel</i>. <i>Święty niezwykłych uzdrowień i cudów </i>czyta się doskonale. Autorka zabiera czytelnika w porywającą podróż przez osobę, życie i wnętrze świętego Charbela, ale oszczędza wielu szczegółów (obrazowo opisanych, rzecz jasna) dotyczących tła kulturowego i geograficznego. Właściwą biografię świętego poprzedza zatem wstęp oraz kwestie bezpośrednio
związane z założeniem i funkcjonowaniem zakonu Maronitów.Nie brak również anegdot historycznych. Nie zawiodą się także miłośnicy "kwiatków" - opowieści dotyczących cudów i niezwykłych epizodów z życia świętych. Gdy już uznamy, że czujemy duchową więź z Charbelem, możemy skorzystać z załączonej na końcu nowenny, litanii i modlitwy do świętego. Ta książka inspiruje, motywuje do spojrzenia na swoje życie od nowa. I na świat, w którym żyjemy. Charbel jest żywym dowodem na to, że to nie otaczająca rzeczywistość może nam uniemożliwić pełne zawierzenie się Bogu, ale ograniczenia tkwią w nas. Ten żyjący prawie 200 lat temu mnich potrafił wyjść na duchową pustynię, zaprzeć się siebie i widzieć Boga - przede wszystkim w codzienności.<br />
<br />
<i>Charbel</i>. <i>Święty niezwykłych uzdrowień i cudów </i>dodaje wiary, upewnia, że to wszystko ma sens, że warto obrać taką drogę, która nie zakończy się wraz z ostatnim tchnieniem. Jego cuda tylko upewniają, że ten mnich osiągnął nagrodę, ku której zmierzał. Niezwykłe wydarzenia za przyczyną świętego wskazują, że warto także iść drogą Charbela, bo jest słuszna, bo podobała się Bogu, skoro ją tak wyróżnił cudami za przyczyną libańskiego zakonnika.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kindze </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>z Księgarni </i></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://www.gloria24.pl/"><i>Gloria24.pl </i></a></u></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"></span></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
(<span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://gloria24.pl/charbel-swiety-niezwyklych-uzdrowien-i-cudow">link do książki</a></u></span></span>)</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-34413438906462035312013-10-12T12:28:00.001+02:002013-10-12T12:37:05.112+02:00Zbawiona, czy potępiona? Nie mnie oceniać, ale...<b>Często (może aż nazbyt?) literatura pyta się nas: jak wiele może znieść człowiek? Gdzie tkwi ta niewidzialna granica (fizyczna lub też psychiczna), której przekroczenie jest tożsame z absolutnym końcem</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.ksiegarnianamiodowej.pl/FotoB-na-zawsze-wygnancy-pieklo-zawsze-zaczyna-sie-na-ziemi_13742.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.ksiegarnianamiodowej.pl/FotoB-na-zawsze-wygnancy-pieklo-zawsze-zaczyna-sie-na-ziemi_13742.jpg" width="202" /></a></div>
Życie Wardy (Fiorella de Maria<i> -<b>Na zawsze wygnańcy</b></i>) naznaczone było cierpieniem od urodzenia. Pozostawiona na pastwę losu miała zadatki na zostanie dzieckiem ulicy. Droga przez drobne kradzieże, kłamstwo, kombinowanie (a z wiekiem być może i na gorsze rzeczy) nie była tu zbyt długa i trudno dostępna. Jest rok 1640, na morzach spotykamy piratów, którzy handlują niewolnikami. Jeśli nie w pojedynkę, to bandyckiej grupie dziewczyna doszłaby tą drogą do samego końca, tam, gdzie znajduje się zatracenie (człowieka? ludzkiej duszy?). Zostawiając już na boku takie kwestie jak wpływ dorosłych, brak wychowania, opieki, nieznajomość dobra. Jej życie może wyglądałoby na swój sposób kolorowo: miałaby pieniądze, pełny żołądek i miejsce do spania, a po śmierci? Piekło - karę dla tych, którzy świadomie wybierają los niezgodny z religią (a jeśli nie znają Boga, nie słyszeli o Nim, ale celowo żyli wbrew naturalnym zasadom dobra, też tam mogą trafić). Spotkała na szczęście pewnego duchownego, który ją "wychował", nauczył życia, wpoił do głowy łacinę, pokazał jak leczyć ludzi. Warda wyszła na ludzi, jeszcze tylko wyszłaby za mąż i można by powiedzieć, że to kolejny przykład na to, że każdego człowieka można wyciągnąć z bagna, a Bóg kieruje ku nam ludzi, którzy mogą nam pomóc. Istotnie tak było: dziewczyna przeszła ogromną metamorfozę. Postanowiła, że nie chce być powołana do małżeństwa, ale pragnie zostać siostrą zakonną i służyć Stwórcy. Młoda dziewczyna, mająca ogromną wiedzę, przewyższającą przeciętnych ludzi, pewnie i tak byłaby pośmiewiskiem ludu i zgorszeniem dla męża. Wybiera klasztor. Tu można by urwać, bo jej los byłby wiadomy: żyje w ubóstwie, pracy i modlitwie. Pewnego dnia dożywszy sędziwego wieku umiera, a ludzie, którzy wokół niej żyli, wiedzą, że teraz ogląda Boga.<br />
<br />
Można by właśnie w tym momencie tę powieść urwać, ale życie jest nieprzewidywalne. Porwana przez piratów, bita, torturowana, gwałcona posuwa się do strasznych czynów. Przygotowana w klasztorze do oddalenia się od świata, w tym samym świecie musi się odnaleźć nie jako obserwatorka, ale uczestniczka krwawych igrzysk, których nagrodą kolejny dzień życia. Autorka powieści wielokrotnie podkreśla (przez usta bohaterki), że piekło tak naprawdę zaczyna się już tu, na ziemi. Warda, gdyby od dziecka żyła nagannie, nie została nauczona moralności przez księdza, pewnie po śmierci trafiłaby właśnie do miejsca wiecznych męczarni. Ale nawet wybierając los zakonny nie omija tego piekła, już za życia musi w nim żyć. No tak, przecież nie ona jedna, przykładem wielu męczenników, którzy zostali świętymi. Oni raczej nie zabijali, Warda miała na swych rękach ludzką krew. Oczywiście nie pozbawiała życia z premedytacją. Była zastraszona, nie widziała innych szans na uwolnienie. Ale jednak zabiła.<br />
<br />
Na podstawie tej książki można by nakręcić przynajmniej 4 różne filmy fabularne (biorąc pewien etap z życia Wardy i troszeczkę go rozbudowując). Gdyby tę powieść napisano w pozytywizmie, nie miałaby 340 stron, ale co najmniej 2500 (każdy z wątków wzbogacając, dodając więcej treści). Losy bohaterki są niezwykle płynne, szybko przechodzą między "rozdziałami" trudnej biografii dziewczyny. Ale to wszystko celowy zabieg autorki. Powieść to jedna wielka retrospekcja. Młoda dziewczyna zostaje wyłowiona, jest już bliska śmierci i prosi o księdza. Chce jeszcze się wyspowiadać, zanim stanie na Sądzie. Duchowny do niej przychodzi, a ona czyni spowiedź generalną. Powieść to tak naprawdę mnóstwo krótkich (często mających nawet tylko dwie lub trzy strony) rozdziałów będących komentarzem bohaterki do danego wydarzenia z perspektywy żegnania się z tym światem. Są zapiski księdza, który w tych czasach żył (dające tło historyczne wydarzeń), zapiski bohaterów, części opisujące przez narratora losy Wardy (na zasadzie retrospekcji), a także rozdziały opisujące spowiedź (zachowanie dziewczyny, komentarze księdza, stan emocjonalny dwojga bohaterów). Brzmi to skomplikowanie, ale takim nie jest. Po pierwszych 5-6 stronach czytelnik już wie, jakim tropem ma podążać w celu zrozumienia książki.<br />
<br />
Czytając powieść pomyślałem, że bardzo często mówi się, że dana prawdziwa historia mogłaby być dobrym materiałem na powieść. W przypadku <i>Na zawsze wygnańcy </i>ta fikcyjna opowieść mogła opisywać autentyczne dzieje jakiejś kobiety żyjącej w XVII wieku. Pamiętniki, relacje, elementy spowiedzi tylko to wrażenie pogłębiają. Co więcej: czytelnik zapomina w pewnym momencie, że ma do czynienia z fikcją, jest święcie przekonany, że oto obcuje z prawdziwymi (historycznymi) bohaterami, odtwarza losy tych, którzy już umarli i zabrali swoje tajemnice do grobu. Powstaje pytanie: skąd więc wiadomo, że to fikcja? Dzięki tajemnicy spowiedzi. Pełną treść życiorysu bohaterki poznaje ksiądz, który sam mówi, że nie może nikomu zdradzić szczegółów dotyczących losu Wardy. Miłośnicy teorii spiskowych pewnie zrzuciliby winę na ciekawską gospodynię (rzecz bowiem dzieje się na plebanii), która podsłuchuje. To też odpada. Cała opowieść jest fikcją, ale wierzę, że podobne historie jak ta naprawdę mogły się dziać. I podobne problemy natury moralnej przyświecały ich bohaterom.<br />
<br />
Ciężko jest powiedzieć o czym konkretnie jest ta książka. Nasuwa się jedna odpowiedź: o życiu. O egzystencji, która jest podatna na błędy, wzloty, ale i upadki. O zostaniu sobą, trwaniu według przyświecających nam zasad. Można za bohaterką pójść i stwierdzić, że to opis piekła na ziemi, albo przykład na to, że los jest nieprzewidywalny. Ale z drugiej strony mamy kilka przykładów na to, że nawet tracąc wszystko, przechodząc przez pasmo cierpień, można niezachwianie wierzyć w Boga, Jego miłosierdzie, nie obrażać się na Niego (w powieści nawet ksiądz się lekko dziwi, że wyłowiony z morza niewolnik, który widział cierpienie najbliższych, przyjaciół i przeżył swoje, w chwili śmierci nadal wierzy, i jest przy tym pełen pokory). Ostatecznie można się zapytać o Boże Miłosierdzie, którego bohatera powieści (czyniąc tyle zła) nie jest pewna, ale jej spowiednik - już tak. <br />
<br />
Książka skłania do zadawania wielu pytań, ale zapewne nie na wszystkie odpowie. Pozbawiona jest bowiem moralizatorstwa, złotych zasad dotyczących życia, pięknych sentencji na temat tego, jak żyć (swoją wiarygodność opierając na złych wyborach bohaterki). Dostajemy powieść czystą, skupioną tylko i wyłącznie na losach Wardy, oddającą pełny obraz jej zachowań, motywów i myśli. Tak jakbyśmy otrzymali pudełko zawierające różne materiały i zapiski dotyczące życia bohaterki, analizowali je i sami wyciągali wnioski. Książka ma formę retrospekcji, wiemy więc, że bohaterka przeżyła. Nie możemy jednak przewidzieć, czy to dzięki jej czynom, czy też nie. Ocenę postaci pisarka zostawiła też nam. To, czy uwierzysz w to, że Warda (mimo swoich czynów, ale nie oderwanych od bycia w "piekle na ziemi") była dobrym człowiekiem, czy też pogubiła się w swoim życiu, zależy od Ciebie...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.przeznaczeni.pl/uploads/assets/image/PROMIC_LOGO-cut.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="75" src="http://www.przeznaczeni.pl/uploads/assets/image/PROMIC_LOGO-cut.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div style="color: #38761d; text-align: center;">
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję <a href="http://www.wydawnictwo.pl/">Wydawnictwu Promic</a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #38761d;">(<a href="http://www.wydawnictwo.pl/produkt/na-zawsze-wygnancy">link do książki</a></span>)<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #274e13;"><span style="background-color: #cfe2f3;"><b>PS.</b> Zapraszam Cię także na mojego <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/10/papierem-w-chorobe-cztery-ksiazki-ktore.html">drugiego bloga</a>, gdzie wśród czterech książek idealnych na czas choroby jest jedna Wydawcy <i>Na zawsze wygnańców</i></span></span></blockquote>
</div>
</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-76666363835149316982013-10-07T22:52:00.000+02:002013-10-07T22:56:28.720+02:00Podręcznik duchowej motywacji<b>Co łączy podręcznik do samorozwoju, modlitwę o deszcz i pewnego starca? Wbrew pozorom bardzo wiele! Ale odpowiedź na to pytanie w nowej książce autorstwa Marka Battersona </b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/okladki/p272_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/okladki/p272_max.jpg" width="208" /></a></div>
Pewna legenda głosi, że żył człowiek, który podczas suszy poprosił Boga o deszcz. Jego modlitwa została wysłuchana, z nieba popłynęła mżawka. Ludzie cieszyli się z poprawy sytuacji, ale Choni nie zadowolił się z daru. Ponowił prośbę i nagle zerwała się ulewa. Starzec ponownie zwrócił się o deszcz, ale łagodny i życiodajny, nie tak jak poprzednio: albo zbyt słaby, albo gwałtowny. Bóg wysłuchał prośby mędrca, co pomogło zażegnać wielką suszę. Posądzony przez uczonych w Prawie o obrazę Stwórcy, Choni stał się symbolem osoby nieustannie zanoszącej błagania przed tron Ojca. A prosząc Boga o wielkie rzeczy, tak jak legendarny Choni, oddajemy Mu należną cześć (co nie znaczy, że w drobnych sprawach nie możemy wołać do Pana). Przykład "zaklinacza deszczu" posłużył Markowi Battersonowi do zatoczenia <i>Kręgów modlitwy</i>, mających w czytelniku wzbudzić chęć głębszego spojrzenia na relację ze Stwórcą. Ten, kto spodziewa się klasycznej pozycji z dziedziny duchowości, zawiedzie się. Autor używa nieszablonowych metod udowodnienia swojej racji (i trudno nie przyznać mu racji, przewracając kolejne kartki książki).<br />
<br />
Czasem zdarza się, że boimy się poprosić Boga o to, czego pragniemy naprawdę. Dlaczego? Być może dlatego, że boimy się prosić o rzeczy wielkie. A może się wstydzimy, pozostając przy małych rzeczach (wiadomo jednak, że źle pojęta pokora to pycha). Na uleczenie naszych oporów Mark Batterson ma kilka sprawdzonych rad. Bu udowodnić nam, że Bóg doznaje prawdziwej chwały dzięki spełnianiu naszych wielkich pragnień, takich, które wydają się wręcz niemożliwe, przytacza wiele biblijnych przykładów. Zabiera przy tym czytelnika w podróż wokół murów Jerycha, nad Morze Czerwone, pokazując te epizody z historii Ludu Wybranego, gdy zanoszone do Boga błagania, modlitwy, wytrwałe prośby czyniły prawdziwą rewolucję, wpływały na bieg wydarzeń historycznych. Batterson przez całą książkę pragnie udowodnić, że raz wypowiedziana modlitwa nie obumiera, ona nadal trwa i czeka na swoje wypełnienie (czasem wiele lat, nieraz od razu widać jej skutki). Nawet gdy już objawi swą moc, przechodzi do wieczności, nie znika. Pisarz ma talent do snucia narracji. W pamięci na pewno utkwi wiele obrazowych przykładów, jak choćby ten o posadzeniu drzewka dającego owoce, z którego sadzący za swego życia nie zbierze plonu, ale przyszłe pokolenia będą mogły czerpać z tego, co przygotowali dla nich przodkowie. Także nasze modlitwy zanoszone za przyszłe pokolenia, dzieci, małżonków mają moc wypełnienia się wtedy, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Nie zabraknie historii i świadectw z życia autora, który jest pastorem w kościele lokalnym.<br />
<br />
Te ostatnie sprawiają, że <i>Kręgi modlitwy </i>są książką żywą, znającą nasze problemy, nie pozostającą wyłącznie w obrębie idei, ale przekraczającą granice teorii. Czytelnika czeka wielka pobudka, bowiem praca Battersona to pocisk naprowadzający nas ku zmianie dotychczasowych przyzwyczajeń modlitewnych. Autor wylewa na nas kubeł lodowato zimnej wody i gdzieś pomiędzy wersami słychać jakby mówił: ,,no dobrze, modlisz się, ale czy wiesz po co? Prosisz, ale czy wiesz o co? Prosisz, ale czy tego chcesz? Jeśli nie, to czego tak naprawdę ci potrzeba? Już wiesz? Zatocz więc swój krąg modlitewny, włóż te wielkie sprawy w ów krąg i... i czekaj na cud. A ten się spełni, na pewno się spełni, bo Bóg dzięki spełnieniu twojej prośby dozna chwały". Czytając tę książkę mamy okazję sprawdzić, czego tak naprawdę pragniemy (i przy okazji zapytać siebie o to, czy nie powstrzymujemy się przed powierzaniem tego Bogu, stojąc za ścianą błahych spraw). <br />
<br />
Podczas lektury miałem czasem wrażenie, że trzymam w dłoniach podręcznik do samorozwoju lub technik efektywnego zarządzania sobą. Książka Battersona podobna jest do tych odpowiadających za naukę skutecznej komunikacji, czy też nowych umiejętności. Złote myśli, zwroty motywujące, czy choćby poszukiwanie definicji szczęścia. To podręcznik motywacji i samorozwoju, ale nie świeckiego, a duchowego. Zgodnego z wolą Bożą, a więc wiecznego, wykraczającego poza nasz ziemski los, umiejętności i cele.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kindze </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>z Księgarni </i></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://www.gloria24.pl/"><i>Gloria24.pl </i></a></u></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"></span></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
(<span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://gloria24.pl/kregi-modlitwy">link do książki</a></u></span></span>)</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-24277852564079861962013-08-06T15:57:00.002+02:002013-08-06T16:05:06.161+02:00Wyznania "szalonej" copywriterki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/getObrazek.php?src=e230_max.jpg&w=220&bc=1" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/getObrazek.php?src=e230_max.jpg&w=220&bc=1" width="219" /></a></div>
<b><i>Świat fryzur potraktowanych mnóstwem lakieru, biurowe flirty i mnóstwo alkoholu. I oczywiście przestrzeń reklamy zdominowana przez mężczyzn, szowinistycznie odnoszącymi się do kobiet</i></b><br />
<br />
Mniej więcej taki obraz Ameryki lat '60 pokazuje serial <i>Mad Men</i>, który w Stanach Zjednoczonych został dobrze przyjęty, ale i w Polsce ma się całkiem nieźle (dowód? wykupione przez polską telewizję prawa do kolejnych serii). Oglądając serial widać jedną stronę medalu, nie mamy pokazanej genezy takiego stanu. Tę już musi nam wyjaśnić ktoś, kto w świecie amerykańskiej reklamy lat sześćdziesiątych żył i funkcjonował. Jeśli chcemy mieć wiarygodny obraz, spytajmy nie mężczyznę, który miał wtedy uprzywilejowaną ze względu na płeć pozycję, ale kobietę. Najlepiej weterankę wielu agencji. Obrazowy język dostaniemy, jeśli spytamy copywriterki. I taką znajdujemy, to Jane Maas - autorka <i>Mad Women</i>. Nie jest to jednak książka <i>stricte </i>poświęcona relacji historycznej, czy też praca badawcza. To najzwyczajniej w świecie wspomnienia, ale za to nie do końca podane w formie normalnej, czy też schematycznej. Myśl autorki krąży wokół tak wielu spraw, że oglądamy obraz Ameryki na progu przemian obyczajowych, los matki pracującej, sposób oddziaływania reklamy (i jej tworzenia rzecz jasna), ale i mnóstwo anegdot. Nie brakuje też konfrontacji prawdy z wersją serialową.<br />
<br />
Skandale seksualne, nierówność płciowa. Momentami książka wydaje się śmiała, odważna. Ale prawdziwa. Autorka przeszła przez kilka agencji reklamowych i telewizję. Łyknęła sporo show-biznesu , a dodatkowo ma świetną pamięć do szczegółów. Osiemdziesięcioletnia weteranka agencji reklamowych powraca z lekkim piórem copywriterki, by z pomocą dialogów i niepozbawionych kolorytu opowieści zabrać czytelnika w podróż po ścieżkach swej kariery. Nie jest to autobiografia, ale subiektywne rozliczenie się z pewnym etapem swojego życia. Widzowie, będący pod wrażeniem serialowych <i>mad menów, </i>zakochali się w klimacie retro, fabułę przyjęli z lekką nostalgią, zauroczeniem pastelowymi wnętrzami i stwarzaniem świata na nowo po grozie II wojny światowej. Jane Maas nie neguje filmowego obrazu, sama pisze, że film jest dopracowany w szczegółach, a ludzie odpowiedzialni za dekoracje wykonali dobrze swoją pracę (poza dosłownie dwoma lub trzema wyjątkami). Autorka zatem nie neguje, ale uzupełnia. W serialu na pierwszym planie pojawiają się tylko 3 kobiety: copywriterka Peggy, Joan - szefowa sekretarek, a także żona dyrektora kreatywnego. Reszta tego tła to mężczyźni. Jane Maas dopełnia ten obraz relacją kobiety, która w tym okresie historycznym zajmowała stanowiska pracy zdominowane przez mężczyzn i tylko dzięki wrodzonemu niepoddawaniu się i determinacji udało jej się dojść tam, gdzie niewiele kobiet mogło w tym czasie tylko pomarzyć (a i to, jeśli miały dosyć odwagi). Nie było łatwo, ale widać to dopiero po szczerej relacji pisarki. Kobiety, dla których ciążą wiązała się utratą pracy. Świat, w którym wyjście do psychoanalityka było na porządku dziennym, a powrót do domu do chorego dziecka nie był zbyt łatwy (żeby nie rzec, że niemożliwy). Nierówne stawki i wynagrodzenia zależne od płci, szowinizm mężczyzn, romanse będące niepisaną klauzulą w umowie wielu kobiet. Czas w którym słowa: molestowanie i mobbing nie były tak popularne, ale relacje damsko-męskie za to od lat niezmienne. Maas na tym tle wydaje się być tak dzielna jak jedna z mitologicznych Amazonek. Autorka nie ogranicza się jednak tylko do pracy w telewizji i agencjach reklamowych. Wspomina między innymi o życiu studenckim młodych kobiet w czasie rewolucji seksualnej w Ameryce. W sposób niepozbawiony humoru przekazuje czytelnikowi gorzką prawdę o życiu prywatnym i zawodowym kobiet żyjących i wspinających się po drabinie zawodowej po 1960 roku.<br />
<br />
Książka szczera, momentami śmiała i odważna, ale oddająca chyba klimat epoki. Coś dla fanów serialu <i>Mad Men</i>, ale nie tylko dla nich. To pozycja dla wszystkich tych, którzy są spragnieni wiedzy o czasach, które bezpowrotnie minęły, ale nadal żyją w głowie pewnej 80-letniej copywriterki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://mittcom.com/template/wp-content/uploads/2013/03/Forget-about-Mad-Men.-Let%E2%80%99s-talk-Mad-Women-.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://mittcom.com/template/wp-content/uploads/2013/03/Forget-about-Mad-Men.-Let%E2%80%99s-talk-Mad-Women-.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span><br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="background-color: #d9ead3;"><span style="color: #38761d;"><b><span style="color: #351c75;">PS.</span>
Dwa tygodnie temu na innym <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/07/szaleni-mezczyzni-i-szalone-kobiety.html">blogu</a> napisałem tekst o serialu <span style="color: #990000;"><i>Mad Men</i></span><i><span style="color: #134f5c;">.</span></i></b></span></span><span style="background-color: #d9ead3;"><span style="color: #38761d;"><b>Aktualnie rozpoczynają się powtórki trzeciej serii, a po wakacjach kolejne dwa sezony. Warto zatem wcześniej poznać <i><span style="color: #990000;">Mad Women</span> </i>od <span style="color: #990000;">Wydawnictwa Esprit</span></b></span></span> <br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #990000;"> <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/07/szaleni-mezczyzni-i-szalone-kobiety.html"> l i n k d o a r t y k u ł u</a></span></b></div>
</blockquote>
<br />
-----------<br />
Ostatnia grafika pochodzi ze strony: http://mittcom.com/forget-about-mad-men-lets-talk-mad-women/ Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-42200068685617769322013-07-17T01:27:00.000+02:002013-07-17T01:27:01.045+02:00Co jest gorsze: Zepsucie, czy grzech?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRsLpYVd2qTVF1kMcCDUEtnznHV3cDhMfSB5B131abPInt8Dv3G" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRsLpYVd2qTVF1kMcCDUEtnznHV3cDhMfSB5B131abPInt8Dv3G" /></a></div>
Jak odnaleźć różnicę między zepsuciem, a grzechem? Najlepiej znajdując jakiś autorytet religijny i spytać wprost. Tylko do kogo pójść po tę wiedzę? Do najwyższego reprezentanta Kościoła Katolickiego na ziemi, do papieża. Zatem odpowiedź na to pytanie u Franciszka, w kolejnej książce Ojca Świętego ("Zepsucie i grzech" wydanej przez Esprit (to jak na razie ostatnia na moim blogu z obecnie dostępnych książek papieża/o papieżu od Wydawnictwa, ale w przyszłości planowane są jeszcze kolejne tomy kolekcji).<br />
<br />
Odróżnienie korupcji od grzechu (czyli "zepsucia") wydaje nam się łatwe, ale takie nie jest. Bo o ile to drugie dzięki miłosierdziu Boga, Jego łasce i skrusze człowieka może zostać odpuszczone, tak to pierwsze sięga serca, przychodzi czasem niezauważone lub zamaskowane pod warstwą usprawiedliwiania samego siebie. Kardynał Bergoglio w swoich wywodach jest stanowczy, nie boi się tonu krytyki wobec władz w państwie, korupcji "na wysokich stołkach" i afer (podaje nawet konkretne przykłady). W tekście łatwo odnaleźć ton humorystyczny. O ile w rekolekcjach kardynała<a href="http://bibliotekamysli.blogspot.com/2013/07/papieskie-rekolekcje-i-otwarty-umys.html"> "Otwarty umysł, wierzące serce"</a> sposób prowadzenia rozważań jest podniosły, skondensowany, tak w tym tekście pojawia się czasem miejsce na anegdotę (możemy na przykład spotkać znaną z pierwszych kazań papieża jego babcię). Treści te jednak pojawiają się tuż obok słów ważnych, niekoniecznie wypowiedzianych w celu wzbudzenia uśmiechu, a mających za zadanie skłonić do refleksji. Zestawienie luźnego wtrącenia z tuż obok występującym mocnym słowem - dosyć ciekawy zabieg, na pewno podtrzymujący ciekawość odbiorcy, jego zainteresowanie.<br />
<br />
"Zepsucie i grzech" to książeczka cieniutka, nawet bardzo. Ale to nie kolejny zbiór nauk, to nie zapis rekolekcji kardynała Bergoglio, ale ponownie opublikowany artykuł przyszłego papieża. Wydany w grudniu 2008 roku i, jak zaznaczył w przedmowie Ojciec Święty, pozwalający w czasie Adwentu spojrzeć na własne serce, sprawdzić, czy jest ono otwarte na Jezusa i Jego drogę we wspólnocie z nami. Bogactwo przykładów wprost z Biblii. Poszukiwanie (i odnalezienie) genezy zepsucia ludzkiego serca, pokazanie tła historycznego, motywów działania ludzi "skorumpowanych", aby ukazać cel naprawy. Często zepsucie bagatelizujemy, nie zdając sobie sprawy z tego, że to właśnie z nim mamy do czynienia. To niebezpieczeństwo, zepsucie bowiem jest groźniejsze od grzechu, bo przesłania oczy, nie dostrzega zła.<br />
<br />
Niewielka książeczka, niegruba, daje się przeczytać w godzinę lub dwie. Jednak ważna, bo pokazuje problem często marginalizowany, spychany gdzieś na bok (albo nawet niezauważany). Zepsucie serca to nic nowego, to nie kolejny "owoc" szybko postępującego świata. Istniało już w antyku, opisano je w Piśmie Świętym. Istnieje zatem nieprzerwanie nadal. Dobrze zatem mieć o nim wiedzę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQyBGC1N2XXCVdH4gsudC79uJV630RbQxoXvmsU80JDeYImAEaJ" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="253" src="https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQyBGC1N2XXCVdH4gsudC79uJV630RbQxoXvmsU80JDeYImAEaJ" width="400" /></a></div>
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span><br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="background-color: #d9ead3;"><span style="color: #38761d;"><b>PS. Jako że temat jest literacki, a to jest blog z recenzjami książek, polecam swój artykuł o książkach (wszystkich siedmiu) C.S. Lewisa, wydanych przez Wydawnictwo Esprit. Dlaczego nazwałem je "tęczową serią"? Nie, nie dlatego, że sięgają Nieba (więc dlaczego?)</b></span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #990000;"> <a href="http://siemowi.blogspot.com/2013/07/teczowa-seria-cs-lewisa.html"> l i n k d o t e k s t u</a></span></b> </div>
</blockquote>
<br />Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-7908713488321966942013-07-10T21:36:00.001+02:002013-07-10T21:36:42.657+02:00Informacja<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://digart.img.digart.pl/data/img/vol7/25/64/miniaturki400/7126768.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://digart.img.digart.pl/data/img/vol7/25/64/miniaturki400/7126768.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Nie, nie zamykam bloga :) W ogóle poza życzeniami świątecznymi niezbyt często dodaję na tej stronie jakiekolwiek treści, które nie są związane z recenzjami książek. Może to i dobrze, blog bowiem nie przypomina mojego zbioru refleksji, a jest spójny tematycznie :) Już nawet kolejnych rocznic bloga nie obchodzę, bo... może lenistwo? Może w dniu urodzin nie mam czasu na wpis, a potem się budzę, że mogłem coś zorganizować, gdy mija tydzień lub dwa. Ale nie w tej sprawie (urodziny bloga dopiero w grudniu :)).<br />
<br />
Na początku prowadzenia Biblioteki Myśli (swoją drogą to już mija czwarty rok jej obecności w sieci) postanowiłem włączyć się (czynnie lub nie - to już inna sprawa) w stronę, którą roboczo nazwałem Wiejską Filozofią. Ten blog z recenzjami był moim "reprezentacyjnym", gdy ktoś ze znajomych dowiadywał się, że bloguję (zbyt szczodrze to o tym nie informowałem nikogo) i poprosił o adres strony, z różną miną, ale podawałem link do Biblioteki Myśli. Jeśli już z kimś byłem naprawdę zżyty, miałem dłuższy kontakt lub też chciałem pokazać któryś z moich nierecenzyjnych wpisów, dawałem do Wiejskiej. Co na niej? Refleksje o świecie, jakieś lepsze lub gorsze próby poetyckie/prozatorskie, zdjęcia (nie mojej podobizny, a otaczającego świata), wpisy o tym, co mnie cieszy lub wkurza w codzienności. Zbyt wylewny to ja nie byłem w podawaniu adresu strony, Czytelników miałem tylko dziewięciu, ale za to wiernych (którym dziękuję, jeśli to jakimś cudem czytają :)) To było takie moje malutkie poletko, na którym starałem się ćwiczyć styl pisania. Nie reklamowałem się na tym blogu, bo nie uznawałem tego za zbyt ważne. Zazwyczaj podobne strony są zaniedbywane przez swoich twórców po okresie góra 3 miesięcy, moja Wiejska Filozofia w sieci trwa prawie 4 lata, choć czasem ją zaniedbywałem. Ale potrzebne są zmiany w życiu. Coś trzeba zostawić, zainwestować w coś innego, aby otworzyć się na coś nowego. Z trudem, ale Wiejską oficjalnie muszę zamknąć. Pewnie ryzykuję, ale postanowiłem stworzyć coś nowego. Od podstaw. Chciałem Was tylko poinformować, że od dziś już oficjalnie (choć cały projekt ma kilka dni) można mnie znaleźć także pod adresem: <a href="http://www.siemowi.blogspot.com/">www.sieMowi.blogspot.com</a> Teraz tu będę się udzielał pełniej, nawet bardziej, niż w Bibliotece Myśli. Strona ma być poświęcona kulturze, tematom lifestylowym, popkulturze, refleksjom o świecie (czasem z próbą zrozumienia zagadnień społecznych, z pogranicza socjologii, czasem będą to refleksje z przymrużeniem oka), pojawią się wywiady, artykuły (przede wszystkim). A także coś, co mnie od dłuższego czasu interesuje: zjawiska w mediach. Nie będzie za to newsów. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://digart.img.digart.pl/data/img/vol7/66/87/miniaturki400/7347444.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://digart.img.digart.pl/data/img/vol7/66/87/miniaturki400/7347444.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
Na początku nie będzie łatwo, ale większość z tych zagadnień mam już za sobą. Pisałem w sieci artykuły jako dziennikarz obywatelski, Wiejska Filozofia też je realizowała (choć bloga musiałem porzucić, bo rozlazł się i jest "niespójny"). Mam całe mnóstwo różnych tematów, w wolnych chwilach będę się starał choć część z nich zrealizować (choć w wakacje czeka mnie praca, poza dwoma dniami wolnymi w tygodniu raczej niewiele będę mógł zagospodarować na blogowanie). Na początku będę musiał sprawdzić, o czym pisać, czego dodać więcej, czego mniej.<br />
<br />
Biblioteka nie upadnie, z tym miejscem za bardzo się zżyłem :) Ale będę się udzielał w sieci teraz w inny sposób. Pozbierałem doświadczenie z różnych miejsc, z różnych źródeł i chcę coś na tej podstawie zrobić samodzielnie od podstaw. Nawet jeśli mi się nie uda, to będę wiedział, że to wina tylko i wyłącznie tego, że porywam się na zbyt wielki szczyt. Ale wolę sobie to uświadomić w połowie drogi, niż gdybym miał nie zacząć tej wędrówki.<br />
<br />
Nie będę w tym miejscu zachęcał do polubienia fanpage'a strony. Nie wkleję też podlinkowanego banerka z prośbą o wklejenie na swoich stronach. Chciałem po prostu napisać, że coś takiego prowadzę w sieci. Jest to poniekąd związane z tematyką Biblioteki Myśli (literacką i filmową, choć tego ostatniego to na blogu mam tylko jeden wpis), więc jeśli w przyszłości ktoś będzie chciał poczytać coś więcej mojego autorstwa, dzięki temu wpisowi trafi :)<br />
<br />
Jak pisałem: niezbyt często zabieram tu głos w sprawach niezwiązanych z recenzjami. Ale skoro już to robię, to dziękuję wszystkim za odwiedziny bloga :) Mam po 30 odwiedzin dziennie (nie moich, do mnie należą tu 2 lub 3 na dobę) i dla mnie to ogromny powód do radości. To znaczy, że ktoś tu trafia (czasem nawet zaczyna obserwować stronę). Sam na innych blogach zbyt aktywny nie jestem, nieczęsto zostawiam komentarze, więc nie wiem w jaki sposób trafia tu tyle osób :) Nie piszę o książkach, które są obecnie popularne, raczej sięgam po tematykę niszową. A mimo to ktoś to czyta :) Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, za każde odwiedziny :) <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://digart.img.digart.pl/data/img/vol7/61/16/miniaturki400/7128849.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://digart.img.digart.pl/data/img/vol7/61/16/miniaturki400/7128849.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
------------<br />
Wszystkie zdjęcia autorstwa mojego :)<br />
<br />
<br />Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-78982417198637416952013-07-09T22:14:00.001+02:002013-07-09T22:14:59.640+02:00Papieskie rekolekcje i otwarty umysł<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTN97zzeevrwhQwvlpPt0sYJVtY4An3YD8jOPdSvFjzc4tIWbCn" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTN97zzeevrwhQwvlpPt0sYJVtY4An3YD8jOPdSvFjzc4tIWbCn" /></a></div>
Każdego roku odprawia się miliony rekolekcji, ale bez wątpienia jedne są szczególne: te odprawiane przez papieża. Właściwe przeżywanie wiary wymaga od nas odpowiedniego podejścia, ale i niezbędnej wiedzy. Ta ostatnia jednak ma nas uświadomić o tym, jakie treści wyznajemy. Pomogą w tym rekolekcje papieża Franciszka z okresu, gdy był kardynałem - "Otwarty umysł, wierzące serce".<br />
<br />
Jose Maria Arancedo - Metropolita Santa Fe de la Vera Cruz o książce napisał tak:<br />
<blockquote class="tr_bq">
(...) dzieło to jest wynikiem wieloletnich przemyśleń, nauczania i medytacji, a teraz ukazuje się nam jako owoc tych doświadczeń, ofiarowane jako służba i pomoc w podążaniu za Chrystusem. Pragnę podkreślić, że ta książka ma charakter świadectwa - można powiedzieć, że pokazuje lata doświadczeń zdobytych podczas życia i pracy kapłana, nauczyciela i pasterza</blockquote>
<br />
Cykl książek Wydawnictwa Esprit to nie homiletyka kardynała Bergoglio, zebrana pośpiesznie po wyniku konklawe, ale dzieła przygotowane przez Ojca Świętego w czasach jego kardynalskiej posługi i specjalnie opracowane dla argentyńskiego wydawcy. "Otwarty umysł, wierzące serce" to pozycja z 2012 roku. Nie jest tak, że wraz z wyborem na papieża zmienia się o 180 stopni sposób myślenia. Duch Święty kierował kardynałem Bergoglio, podpowiadał mu treści do głoszenia. Ten skromny, ciepły i otwarty człowiek potrafił w sposób konkretny i wyrazisty wyrazić swój sprzeciw wobec braku poszanowania życia. A jego rekolekcje są duchową drogą, którą kardynał Bergoglio przebył aż do wyboru na Pasterza Kościoła. Na co dzień żyjąc obok ubogich, widząc niesprawiedliwość społeczną warstw, kardynał skupił się na tym, co najważniejsze: na człowieku, jego wartości, a skoro na człowieku, to i na Bogu mieszkającym w każdym z nas. W książce poruszone są kwestie najważniejsze, podstawowe dla naszej wiary ukazane w sposób skondensowany, z ponumerowanymi akapitami. Kardynał Bergoglio skupia się na przesłaniu wiary, roli Kościoła i jego pasterzy, a także na Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Nie brakuje podsumowania w formie duchowych ćwiczeń (bardzo dużo z nich czerpie z dorobku św. Ignacego Loyoli), medytacji nad Biblią, czy też modlitw z literackiego dorobku Kościoła. Jest też wędrówka przez Apokalipsę św. Jana i przedstawienie jej w nowym świetle, zwrócenie uwagi na obraz Jezusa ukazanego w Księdze w różnych postaciach. Kardynał Bergoglio uczynił to w na przykładzie listów do Siedmiu Kościołów, nawiązując tym samym do Apokalipsy co do formy, ale zarazem z tej formy wychodząc, aby na Księgę rzucić odmienne światło, dostrzec głębię natchnionych treści.<br />
<br />
Czterdzieści dziewięć różnych nauk, pogrupowane w 4 rozdziały. Lektura nie na jeden raz, ale do wielokrotnego zgłębiania (i oczywiście praktykowania) zawartych tu treści. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://duchowosc.com.pl/wp-content/uploads/franciszek12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="http://duchowosc.com.pl/wp-content/uploads/franciszek12.jpg" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: #f1c232;"><b>Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit </b></span></div>
<br />
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-38835451823809092592013-07-04T15:51:00.001+02:002013-07-04T16:03:18.347+02:00Nie czuję chemii do "Alchemika" Coelho... <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTx_5D3bPW7V0E6Mm5qUzqFTx3RTfhlNhjreR9LHyS_JJn8ixvz" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTx_5D3bPW7V0E6Mm5qUzqFTx3RTfhlNhjreR9LHyS_JJn8ixvz" /></a></div>
Nie lubię o książkach pisać negatywnie. Jeśli jakaś mi się nie podoba i widzę, że raczej nic z tej przygody nie będzie, odpuszczam sobie dalszą lekturę. Na świecie jest tyle książek, że gdybym każdą z nich czytał przez sekundę, i tak bym się nie wyrobił do końca życia. Jest zatem sporo zamienników w kolejce, na brak propozycji czytelniczych nie narzekam. Przed chwilą skończyłem "Alchemika" pana Coelho - znanego w szerszym gronie jako mentora, filozofa i magika, która odmienia życie innych ludzi. I powiem szczerze: wątpliwa to przyjemność mieć za sobą tę książkę. Ale za to prawdziwa radość, gdy się już ją skończy. Tak się rwałem, że odłożyłem na stół powieść, uwiązałem psa i wyszedłem na dwóch, trochę odpocząć, nacieszyć się słońcem. Nie planowałem recenzji tej książki (też szkoda czasu pisać o czymś, co do mnie nie trafiało). Ale na Lubimy Czytać dodawałem ocenę i postawiłem gwiazdkę (odpowiednik "beznadziejnej" oceny) i chciałem to jakoś wyjaśnić (że aż tak zawyżyłem swój wybór, ale brak gwiazdek świadczyłby o mojej bierności wobec książki). Każdy ma prawo do swojej opinii, a skoro to jest mój blog, to jestem subiektywny. Wiem, że inni lubią pisarza, do nich trafia, może nawet odmienia życia. Ok, mają do tego prawo.<br />
<br />
O fabule nie piszę nic, bo kto miał przeczytać, to już zna. A jeśli ktoś nie czytał, nie ma czego żałować. Ja przynajmniej nie będę zachęcał do lektury, podzielę się tylko odczuciami. Jest gorzej, niż beznadziejnie :( Totalne dno, tak jakby autor napisał kilka
"aforyzmów" (w cudzysłowie, bo nie chcę tego środka stylistycznego
nadużywać, bo to, co Coelho stworzył, aforyzmami nie jest) i do tego
podopisywał po kilka zdań, aby zapełnić objętość książki. Fabuła rozdmuchana, infantylna, żałosna. Od
Coelho przez wiele lat trzymałem się z dala, ale potrzebna mi była
lektura jego książki do napisania pewnego tekstu. Musiałem zatem się przemęczyć. Książka krótka, ale
kilka dni z nią siedziałem, raz nawet przysnąłem, a wiedziałem, że muszę
skończyć. Coelho żeruje na naiwności nastolatków (to oni najczęściej
sięgają po jego książki), stawia się w pozycji mentora, który przeszedł
przemianę, a tak naprawdę na siłę umoralnia. Nastolatkowi kształtuje się system wartości, nie wszystko jeszcze o życiu wie, więc Coelho sprawia pozory przewodnika po tym okresie burz i buntów. Szkoda, że na niego padło. Ja się cieszę, że mając swoje "naście" Coelho z buciorami nie wtargnął w moje życie, sadząc w nim wątpliwej jakości mądrości. Autor stosuje cytaty z Pisma
Świętego, by... no właśnie: po co? By stworzyć pozór literatury
religijnej? Z religią ma to wspólnego niewiele (choć czasem tak wygląda), śmiem nawet twierdzić, że tworzy coś na wzór jakiegoś nowego wyznania.<br />
<br />
Książka mocno przereklamowana, przekombinowana, miałem
czasem wrażenie, że autor nie wie, co pisze. Gubi się w fabule swojej
własnej powieści. Momentami byłem w stanie posądzić go o pisanie pod
wpływem używek wszelakich, bo czasem to się nie trzyma kupy. Ostatnie sceny "Wilka stepowego" Hessego są o wiele bardziej spójne (ale "Wilk stepowy" to akurat perełka, która ma power, a nie jakieś podróbki). Filozof
Coelho do mnie nie przemawia, mojego życia nie zmienił, a wręcz
przeciwnie: mam wrażenie, że zmarnowałem fragment swojego życia.
Zastanawiam się, czemu Coelho tak się wybił. Czyżby, tak jak pisał w
książce: ,, jeśli czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja
potajemnie twojemu pragnieniu".<br />
<br />
Panie Coelho, słabe to. Ale każdy czyta
to, co lubi. Ja bym unikał dalej lektury, ale wyższa konieczność. Ta
sama konieczność każe mi skończyć kolejną książkę pisarza (reszta dnia wydaje mi się przez to męcząca :/). Potem detoks,
wymazywanie z pamięci tego urazu i szczęśliwe życie bez tej
nieprzyjemnej przygody. Jeśli tak miałaby wyglądać światowa literatura,
wolałbym zostać analfabetą. Tyle (i aż tyle, bo szkoda mi było w ogóle w
tej sprawie zabierać głos, chciałem jednak na Lubimy Czytać wyjaśnić swoją ocenę).Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-53156607527285844782013-07-03T11:56:00.000+02:002013-07-03T11:56:04.188+02:00Dostrzec Stwórcę i przyjąć Go do serca<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/1/_/1_17_91.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/1/_/1_17_91.jpg" /></a></div>
Jak odnaleźć Boga we współczesnym świecie? Zadanie nie jest proste, szczególnie współcześnie, gdy wiele osób czas
przeznaczony wyłącznie dla siebie znajduje w komunikacji miejskiej, czy
też w sklepowej kolejce. Jak zatem dostrzec Boga w codzienności? Nie tak
powierzchownie, ale w pełni. Zobaczyć i pokochać bezgraniczną miłością,
rozpłynąć się w Jego obecności. Ojciec Badeni znalazł na to sposób. Trzeba wyjść poza medytację, aby ujrzeć Stwórcę. Należy kontemplować Jego obecność, wpatrywać się w Niego, przekroczyć ograniczenia wyobraźni. Ale to tylko pierwszy krok, początek tego, co ojciec Badeni w 1984 roku powiedział podczas serii rekolekcji do studentów ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Zapis 3 konferencji, po prawie 30 latach, dotarł do szerszego grona i został wydany w wersji papierowej. Tekst opracował Sylwester Szefer. Ojciec Badeni z resztą nie pisał książek, on opowiadał, udzielał wywiadów, głosił rekolekcje, a różni ludzie spisywali jego słowa, dzielili na rozdziały i wydawali w formie papierowej. "Zobaczyć Boga" - nowa książka ojca Joachima, wydana po jego śmierci, z rekolekcjami mającymi prawie 30 lat, ale nadal aktualnymi.<br />
<br />
Żywy język i równie obrazowe przykłady. Książka nie jest gruba, ma bowiem 170 stron, ale szerokie (nawet bardzo) marginesy sprawiają, że szybko przechodzi się z jednego podrozdziału do kolejnego. Całość dzięki temu wygląda jak poemat, albo nawet traktat - traktat o kontemplacji obecności Stwórcy. Po wczytaniu się w tekst można zauważyć, że wygłoszone przez ojca Joachima rekolekcje to jego duchowy drogowskaz, który ma pokonać "ciemną noc" duszy. A przy okazji tę wędrówkę odbywa wraz ze świętym Janem od Krzyża. Na samym początku stoi kontemplacja, potem następuje zaproszenie do swojego serca właśnie dostrzeżonego, poszukiwanego od dawna Boga, aby na samym końcu, postępując według zasad szkoły karmelitańskiej, wchodzić na Górę Karmel ze wspomnianym wcześniej Janem od Krzyża. Ten ostatni etap podróży-rekolekcji pozwala pokonać "ciemną noc", by zaprosić ją na nowo, ale już na innych zasadach. Nie poprzez ascezę na pokaz, gdy z boku stoi ryzyko popadnięcia w pychę, ale czerpanie radości z odmawiania sobie dóbr tego świata, poświęcając to wyrzeczenie Bogu, nie swojemu dowartościowaniu się lub pochwałom otoczenia (czyli celowe ograniczenia wprowadzające do swojego życia stanu "nocy"). Ojciec Badeni w swych rekolekcjach oprócz pism z zakresu duchowości karmelitańskiej, sięga również do lubianej przez siebie "Pieśni nad Pieśniami" (specjalizował się bowiem w tematyce narzeczeńskiej i małżeńskiej). Dużo mówi o Duchu Świętym. Oba tematy w jego rozważaniach mają odpowiednio przygotowane dla siebie miejsce. Ta niepozorna (ciesząca oko przepiękną okładką) książeczka czerpie z prostoty, ale nie jest przy tym pozbawiona mądrości. Pomiędzy wersami każe czytelnikowi uświadomić sobie, że potrzeba nam prawdziwej, silnej, ugruntowanej na stabilnym podłożu wiary w Boga. Prawdziwego uwierzenia w Niego, dostrzeżenie Go, zaproszenie do serca i życie wraz Nim, aby z tym darem prawdziwej obecności Stwórcy przemierzać teologiczne ścieżki. Nie trzeba mieć zbyt rozległej wiedzy religijnej, nie trzeba na wyrywki znać pism mistyków i świętych, by poznać Boga, dotrzeć do Niego na drodze kontemplacji. W końcu często zdarza się mieć komuś doktorat z teologii, a Boga traktować w sposób abstrakcyjny. Jest ryzyko i to silne. Trzeba zatem zacząć od podstaw, od nowa pokochać Stwórcę. Kilkukrotne przeczytanie tej książeczki, wracanie do niej, pomoże w zbudowaniu tej relacji od podstaw. Kilkukrotne przeczytanie nie z powodu trudnego języka (który jest tu lekki), ale dla ważnych treści i dynamiki ich prowadzenia przez autora. Jest ryzyko przeoczenia czegoś, a to względem tej książki prawdziwa zbrodnia.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kindze </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>z Księgarni </i></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://www.gloria24.pl/"><i>Gloria24.pl </i></a></u></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"></span></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
(<span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://gloria24.pl/zobaczyc-boga">link do książki</a></u></span></span>)</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-11781012427737064772013-06-26T03:38:00.003+02:002013-06-26T03:38:52.517+02:00Biografia Franciszka z dalekiego kraju<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/1/_/1_17_93.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/1/_/1_17_93.jpg" /></a></div>
Dzień wyboru Papieża Franciszka każdy z nas zapamięta inaczej, wszyscy bowiem mamy jeszcze świeży obraz dwóch historycznych wydarzeń: abdykacji papieża (drugiej w historii) i wyboru Ojca Świętego z Ameryki Łacińskiej. O białym dymie przeczytałem na Facebooku, 100 kilometrów od rodzinnego domu, na stancji w Lublinie, gdzie studiuję, bez telewizora. A tu historia działa się na moich oczach. Ze współlokatorami znaleźliśmy w Internecie wirtualną telewizję, włączyliśmy na dwóch laptopach, aby nic nam nie umknęło i nie bacząc na transmisję w języku obcym oglądaliśmy nowego papieża - Papieża Franciszka. Od wyboru kardynała Bergoglio minęło niedawno 100 dni, a świat nie jest w stanie wyjść z podziwu dla Ojca Świętego. Papież Franciszek zdumiewa, fascynuje, zaskakuje, wywołuje wiele ciepła. Ale jest sobą. A skąd o tym wiemy? Z biografii rzecz jasna. Pewnie nie z jedynej, powstało ich bowiem wiele od czasu konklawe, ale ja miałem przyjemność zapoznania się tą od Wydawnictwa Esprit, będącą częścią kolekcji dzieł Franciszka (już wydano kilka pozycji, w przygotowaniu są kolejne). ,,Papież z dalekiego kraju" Thomasa J. Craughwell'a. Tak o biografii Ojca Świętego napisał arcybiskup Bostonu - kardynał Sean O'Malley:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Książka ta pozwoli Czytelnikowi przyjrzeć się z bliska owym darom i talentom, które posiada nasz nowy papież. Jest pięknym spotkaniem - poprzez zdjęcia i słowa - z papieżem Franciszkiem, rozpoczynającym się od jego wczesnej młodości, a kończącym się na owych pełnych niepokoju dniach, gdy Kościół oczekiwał na swego nowego papieża, chwilach wypełnionych radością związaną z jego wyborem i w końcu - pierwszych dniach jego pontyfikatu.</i></blockquote>
<br />
Każdy rozdział czyta się jak opowiadanie, jak powieść, a nie typową biografię. Książka ma momentami cechy reportażu literackiego. Skupia się na
działalności kardynała Bergoglio, głoszonych przez niego naukach i
sprzeciwowi wobec braku szacunku wobec ludzkiej godności. Jest też coś o
dialogu międzyreligijnym, który prowadził przyszły następca Świętego
Piotra. Obrazowy język, płynność, ciekawostki, analiza nie tylko wydarzeń
związanych z konklawe, ale i z tym, co działo się w światowych mediach.
Nie jest to bowiem klasyczna biografia, która zmierza w kierunku
chronologii, ta bowiem zaczyna się od wyboru Franciszka, wraca do
konklawe, by opisać abdykację Benedykta XVI. Po zarysowaniu tła wydarzeń
autor wraca do młodości kardynała Bergoglio i jego posługi
duszpasterskiej. Włączone jest przy okazji wielu treści dodatkowych,
niezwiązanych bezpośrednio z biografią, ale z historią papiestwa,
ciekawostkami z historii Kościoła. Te treści jednak nie wywołują chaosu,
są oddzielone od głównego tekstu specjalnymi oznaczeniami i
marginesami. Na końcu dołączono także 2 teksty papieża: pierwszą
homilię oraz słowa Franciszka wypowiedziane podczas inauguracyjnej jego
pontyfikat. W książce widać także wyraźne odniesienia do poprzedników
Franciszka - Jana Pawła II i Benedykta XVI. Papież Polak ciągle żyje w
naszych sercach, jego nauka nie wybrzmiała jeszcze w pełni i nadal
dociera do naszego wnętrza. Obraz jego następcy jest ciągle świeży, a
sam Franciszek swą posługę pełni od niedawna. Nic zatem dziwnego, że
książka włącza w swą treść wszystkich 3 papieży, którym przypadła w
udziale niełatwa rola poprowadzenia Kościoła nie dość, że w niełatwych
czasach, to jeszcze zdominowanych przez media.<br />
<br />
Całość układa się w spójną opowieść, która może być doskonałym podsumowaniem ostatnich stu dni od wyboru nowego papieża. Podczas lektury powracają obrazy widziane w telewizji lub bezpośrednio z Placu Świętego Piotra, czuje się tę atmosferę, ponownie obserwuje reakcję tłumu oczekującego na papieża. Pamięć jest ulotna, ale zapisane słowo pozwala zachować te wyjątkowe wspomnienia. Autorowi udało się stworzyć opowieść lekką w odbiorze, przejrzystą i w sposób obrazowy podsumowującą<br />
historyczne wydarzenia, których byliśmy świadkami. Przy okazji mamy okazję spojrzeć na sylwetkę Franciszka i prześledzić jego drogę na Stolicę Piotrową. A wszystko to okraszone zdjęciami. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kindze </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>z Księgarni </i></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://www.gloria24.pl/"><i>Gloria24.pl </i></a></u></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"></span></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
(<span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://gloria24.pl/papiez-z-dalekiego-kraju-biografia-papieza-franciszka">link do książki</a></u></span></span>)</div>
<br />
<br />
<br />
<br />Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-66303059394666369182013-06-21T18:08:00.000+02:002013-06-21T18:08:08.862+02:00Modlitwa i uczynki - panaceum na wewnętrzne zranienia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/1/_/1_17_92.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://gloria24.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/17f82f742ffe127f42dca9de82fb58b1/1/_/1_17_92.jpg" width="188" /></a></div>
Gdzie tkwią najboleśniejsze rany? Największe zranienia znajdują się w naszym wnętrzu, najbardziej boli serce. Choć ciało może być w stu procentach sprawne, to jednak coś dolega tam w środku, w miejscu, które odpowiada za nasze zdrowie psychiczne. Ojciec Józef Witko, duchowny znany w naszym kraju z wielu mszy o uzdrowienie, przygotował książkę, książkę niezwykłą, bo będącą zbiorem modlitw. "Wołaj do Mnie, a odpowiem ci" - duchowe panaceum na problemy.<br />
<br />
Ludzie bardzo często każdy problem, każdą chorobę przerzucają na Boga, samemu niczego nie robiąc w tym kierunku. Łasce Bożej trzeba dopomóc, przeciwdziałać, leczyć schorzenia, ale przy okazji z wiarą prosić o uzdrowienie. Na zasadzie: jak robię, co tylko w mojej mocy, a Ty Boże pomóż. I w przypadku modlitewnika "Wołaj do Mnie..." można odnieść mylne wrażenie, że pozycja zachęca do bierności, ale nic z tych rzeczy! Problemy opisane w książce dotyczą sfery ducha, zagrożeń wynikających z niewłaściwych emocji. Ale i zranień wewnętrznych. Na niektóre problemy nie zadziała nawet najlepszej klasy psycholog, bo jak np. wyleczyć się z niewłaściwej relacji do Boga? Jak wyjednać sobie łaskę uwolnienia od złych skłonności? Na niektóre schorzenia duchowe próżno szukać pomocy u świeckich lekarzy. Ojciec Witko zaczyna od Modlitwy do Michała Archanioła, znanej w Kościele jako prywatny egzorcyzm, który mogą odmawiać świeccy ilekroć poczują tylko taką potrzebę. O ile odprawienie prawdziwego egzorcyzmu jest przeznaczone wyłącznie dla wybranych do tego celu kapłanów, o ile egzorcyści zanim zaczną uzdrawiać, odsyłają do świeckich lekarzy, o tyle tę prywatną modlitwę o uwolnienie można odmawiać w zaciszu domowym w każdej chwili. Książka jednak skupia się na treściach zgoła odmiennych, nie jest bowiem jedynie zbiorem modlitw. Na pierwszy plan wysuwa się terapia uzdrowienia składająca się z 6 kroków. Podążanie tą drogą ma za zadanie wybaczenie bliźniemu, sobie i Bogu. Ojciec Witko opisuje całą terapię duchową podpartą na mechanizmie psychologicznej terapii. Znajdziemy tu opisy problemów, genezę pewnych zachowań, które odbijają się na psychice, zachętę do wewnętrznej przemiany polegającej na wybaczeniu rodzicom, kolegom, samemu sobie błędów z dzieciństwa, okresu dojrzewania. Terapia sięga głęboko, ma przywołać wspomnienia i rozprawić się z nimi gojąc wewnętrzne rany. Potem następuje zwrot ku Bogu, który ma moc wybaczenia i skierowania na nową drogę. Przebaczenie ojcu jego win, matce zranień i uwolnienie siebie. Czytelnik wnika w głąb siebie, by po chwili narodzić się na nowo, powstać jak feniks z popiołu, przejść z dawnego życia - zamkniętego na innych, do postawy otwarcia na świat.<br />
<br />
Kolejnym punktem książki są modlitwy przeznaczone do adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a także rozważania i medytacje nad Słowem Bożym w tajemnicach Różańca Świętego. Jak zauważa autor: Biblia już ma w sobie moc uzdrowienia i uwolnienia, wystarczy ją czytać. Rozważania różańcowe połączone są z modlitwami o uwolnienie od złych duchów. Jakich? Na przykład lenistwa, złych skłonności, egoizmu. Tuż obok refleksji nad Tajemnicami modlitwy skierowanej do Matki Bożej pojawiają się słowa do Ducha Świętego, a także przedruk wołań starotestamentowych zaczerpniętych z Księgi Judyty, Estery, Pieśni Azariasza, czy też z wielu innych miejsc Biblii.<br />
<br />
Modlitwa bez uczynków niekoniecznie musi przynosić efekty, ale w połączeniu z pracą nad sobą i regularnością praktykowania może zdziałać cuda. Ojciec Witko od lat podróżuje po kraju, leczy ludzi podczas specjalnych nabożeństw dzięki otrzymanemu przez Boga darowi. Teraz część stosowanych przez siebie modlitw daje ludziom do samodzielnego praktykowania. Objaśnia czasem mechanizmy danych zachowań, pokazuje na to, co człowiek sam może zmienić. Czasem wystarczy po prostu wybaczyć, z całych sił zabiegać o to, by potrafić bliźniemu odpuścić jego winy, a przy okazji prosić Boga, by pomógł wytrwać w działaniach. Modlitwa i gest - to łączy ta książka i do tego nawołuje.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinx5P_X6rLmBoJg7GllSSBIXJRmus98IyXwb5RlBauuoXirLUjO6CpPqsFgXzUAfSIKGVcQmNh5HKZ07DRiwuR4u-29RTAFE5Wk9bifi9DvLo-an8rXQni_o8E0NeianVg_FxrZsVMMB1N/s150/logo2.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kindze </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #579d1c;"><span lang="pl-PL"><i>z Księgarni </i></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://www.gloria24.pl/"><i>Gloria24.pl </i></a></u></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: #579d1c;"><span style="text-decoration: none;"><span lang="pl-PL"></span></span></span><span style="color: navy;"><span lang="zxx"></span></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
(<span style="color: navy;"><span lang="zxx"><u><a href="http://gloria24.pl/wolaj-do-mnie-a-odpowiem-ci-modlitewnik-twojego-uzdrowienia">link do książki</a></u></span></span>)</div>
Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-72515295347716859322013-06-18T00:54:00.001+02:002013-06-18T01:01:30.067+02:00Przysiady i pompki dla mózgu. Poznaj techniki samorozwoju<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://jezykiobce.net/jezykiobce_images/cms/922_technikisamorozwoju3dbig.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://jezykiobce.net/jezykiobce_images/cms/922_technikisamorozwoju3dbig.jpg" width="143" /></a></div>
W dobie mediów elektronicznych ciężko jest zapanować nad przepływającym przez palce czasem. Nie są to pseudo wynaturzenia domorosłego filozofa, ale niezaprzeczalny fakt. Ucząc się mamy ochotę "tylko na chwilę" zajrzeć na Facebooka, bo być może coś nas ominie. W rzeczywistości nie zauważamy, gdy jesteśmy kolejną godzinę "w plecy". Robiąc sobie przerwę w nauce włączamy telewizor. Dochodzi kolejna nieplanowana godzina spędzona na czymś, czego wcześniej nie zamierzaliśmy praktykować, a w konsekwencji rezygnujemy z wielu rzeczy, których mieliśmy się nauczyć, bo nie wyrobiliśmy z czasem. Przykre, ale prawdziwe. Ale czy cała wina leży po naszej stronie? Pewnie nie. Możemy jednak co nieco zmienić. Wystarczy trochę samozaparcia i chęci. Na samorozwój za późno nie jest chyba nigdy. Nie wychodząc z takiego założenia chciałem zajrzeć do książki <i>Techniki samorozwoju</i> dwójki psychologów: Natalii i Krzysztofa Minge.<br />
<br />
Na lekturę wybrałem sobie z jednej strony dobry, a z z drugiej zły czas, bowiem zabrałem się za nią tuż po sesji. Po zdaniu wielu egzaminów nadeszły wakacje, czyli czas na znalezienie dla siebie odrobinę większej ilości czasu, niż podczas akademickich zajęć i prac związanych z kierunkiem studiów. Jednak wiele z zawartych w książce treści przydałoby się przed rozpoczęciem przygotowań do egzaminów. W środku bowiem ćwiczenia na koncentrację, rozluźnienie, poprawę pamięci, kreatywność, planowanie dnia nauki, uniknięcie pułapek związanych z rozproszeniem. Może dziwić tak duża ilość poruszanych tematów w obrębie niepozornej, bo zeszytowego formatu książki. W dodatku liczącej kilkadziesiąt stron ponad dwustu. Poradnik to taka mieszanka różnych tematów, pozbawiona jednak chaosu. Rozdziały czasem są bardzo krótkie, ale usystematyzowane, przejrzyste, poświęcone tym tematom, które w danej części muszą się znaleźć w konkretnym kontekście. Jest coś o technikach szybkiego czytania, znalazł się nawet sposób na przetrwanie nudnych wykładów, przyspieszenie tempa czytania, czy też rozwiązywania problemów i uczestniczenia w "burzy mózgów". Całości towarzyszą oczywiście ćwiczenia - ćwiczenia bardzo zróżnicowane. Niektóre wywołały na mojej twarzy uśmiech, ale nie dlatego, aby były słabe lub nieskuteczne. Mają sens, są dobre, ale mogą brzmieć trochę niepoważnie. Po przemyśleniu sprawy stwierdziłem, że w tym szaleństwie jednak jest jakaś metoda. Bo czy często cały sens nie leży w prostocie? Kojarzenie sobie cyfr z przedmiotami albo nauka trudnych słów (zarówno tych z języka polskiego, jak i obcego) na zasadzie skojarzeń, zbitek wyrazów, czy też wyobrażeń może wydawać się troszkę naiwna, ale nikt mi nie wmówi, że taki sposób jest nieskuteczny. Identycznie przyswajają wiedzę miliony ludzi, a więc metody jak najbardziej skuteczne i pomocne. Co więcej: sam zauważyłem, że wiele technik (czasem odrobinę zmodyfikowanych) wykorzystywałem w nauce, przy ćwiczeniu pamięci, koncentracji, technice usprawniania pracy mózgu, zanim poznałem tę książkę. Nawet przez chwilę się zastanowiłem nad tym, jak to możliwe. Odpowiedź była prosta: robiłem coś, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy. Skąd mogłem wiedzieć, że mózg sam szukał najprostszych i najefektywniejszych dla siebie dróg aby zadbać o swoje "interesy". Wiele z tych metod pewnie wykorzystujemy nieświadomie, ale ich poznanie, posegregowanie, nazwanie umożliwi nam świadome zarządzanie nimi, skuteczniejsze wykorzystanie. To tak jak z obrazami impresjonistów: bez obycia ze sztuką mogą nam się podobać, będą oddziaływać na wyobraźnię, ale poznanie techniki, warsztatu twórcy, symboliki dzieła umożliwi pełniejsze wrażenia estetyczne, niż też przed zdobyciem wiedzy z zakresu sztuki.<br />
<br />
Jeśli miałbym tę książkę podsumować krótko, powiedziałbym o niej, że to taki zbiór wszystkiego tego, co stanowi absolutną podstawę do efektywniejszej pracy naszego mózgu, a co za tym idzie: lepszego wykorzystania mechanizmów pamiętania, koncentracji, kojarzenia, czytania zarówno szybszego, jak i ze zrozumieniem. Samo przeczytanie jeszcze rewolucji nie uczyni, ale załączone ćwiczenia w pełni wystarczą, bowiem autorzy dając przykład zadania zachęcają do stworzenia samemu podobnych poleceń i wykonywania ich w wolnych chwilach. Tak jak piszą autorzy: nie ma wśród nad osób, które mają większe lub mniejsze predyspozycje, wszystko tak naprawdę zależy od nas, od naszego zaangażowania. Twórcy poradnika jasno zaznaczają, że praca, praca i jeszcze raz praca, i każdy z nas może wypracować idealną pamięć, czy też lepsze przyswajanie wiedzy. I ja autorom wierzę, bo są w tym przekonujący. Nie obiecują gruszek na wierzbie, ale realne efekty w zamian za odpowiednie zaangażowanie.<br />
<br />
Za książkę dziękuję Wydawnictwu<a href="http://www.samosedno.com.pl/techniki-samorozwoju-czyli-jak-lepiej-zapamietywac-i-uczyc-sie-szybciej,922.html"> Samo Sedno</a><br />
<br />Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2539456186728555190.post-81015846986924100312013-05-31T12:53:00.000+02:002013-05-31T12:53:37.028+02:00Niech cię pokocha młodzież!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTT9sMNfU_9sz-VcPwsw3ccYDe_aNbuThs96552NODnF2_LeHU7nQ" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTT9sMNfU_9sz-VcPwsw3ccYDe_aNbuThs96552NODnF2_LeHU7nQ" /></a></div>
Pokolenie Y (urodzone w latach 1980-1996) to ogromna część żyjącej współcześnie młodzieży. Są indywidualistami, osobami obytymi z nowymi technologiami i przed półką sklepową spędzają znacznie więcej czasu od swych starszych kolegów, analizując etykiety i porównując dany produkt z konkurencyjnym. Wielkie firmy o tym wiedzą od dawna, ale czy samo pokolenie Y zdaje sobie z tego sprawę? <br />
<br />
<i>Jak kreować marki, które pokocha pokolenie Y?</i> stara się odnaleźć odpowiedź na 2 podstawowe pytania: co charakteryzuje osoby urodzone po roku '80, jaka jest tożsamość nowego pokolenia, które teraz buduje swoją indywidualność, by za kilka lat przejąć od swych rodziców i dziadków stery nad światem. Kolejną kwestią jest to, jak trafić do tej nietypowej, na pewno odmiennej od swych poprzedników, młodzieży. Zadanie nie wydaje się łatwe, a jeśli książka jest skierowana do konsumenta oraz do marketingowca, który chce trafić do swojego klienta (a w przypadku tejże pozycji tak jest), to sprawa lekko się komplikuje. A jednak autorom udało się dopiąć swego i oddać w ręce czytelnika pozycję kompletną, przeznaczoną do szerszego grona. Powiem więcej: to poradnik, który powinni przeczytać nauczyciele (uczący w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych, aby zrozumieć młodzież, z którą mają do czynienia), rodzice i dziadkowie (aby zrozumieć potrzeby swoich dzieci), sami przedstawiciele pokolenia Y (by poznać swoją tożsamość), ale i marketingowcy i wszyscy ci, którzy chcą wypromować własną markę, ale nie wiedzą jak lub też ich praca jest już teraz intensywna, ale nie daje efektów. Tym ostatnim autorzy dają praktyczne porady, ale czynią to z pokazaniem tła, mechanizmów marketingowych. Biorą pod lupę wielkiemarki: Adidas, Nike, Coca-Cola, Axe, H&M itd., by pokazać ich metody działania, plusy podjętych działań, ale i porażki (a wiadomo, że na błędach najlepiej się uczyć). W konsekwencji odbiorca dostaje kompleksowe, pogłębione studium, napisane prostym językiem, okraszone licznymi ciekawostkami.<br />
<br />
Z książki dowiemy się między innymi tego, że główny problem, który trzeba poruszyć przy kreowaniu marki i chęci dotarcia do konsumenta z pokolenia Y, to zrozumienie odbiorcy. Nie chodzi tu wyłącznie o analizę rynku, ale o zrozumienie psychiki, potrzeb, genez zachowań młodzieży. Wielkie koncerny już od dawna wiedzą, że manipulacją i perswazją nie zdziałają niczego i muszą stworzyć więź, poczucie wspólnoty z odbiorcą. Autorzy książki starają się z laika zrobić specjalistę. Dobrze im to idzie. Żeby być marketingowcem w wielkim koncernie, należy mieć odpowiednie wykształcenie. Ale żeby mieć jakiekolwiek podstawy w tej dziedzinie, wystarczy lektura poradnika oraz otwarta głowa i dobry wzrok. Pomocą służą ankiety i analizy rynku opracowane przez autorów (czyli osoby zajmujące się marketingiem mają kilka groszy w kieszeni, bo ktoś wykonał pracę za nie).<br />
<br />
<i>Jak kreować marki, które pokocha pokolenie Y? </i>to znakomite studium marketingowe i badawcze obecny rynek, ale i doskonała pozycja opisująca współczesną młodzież, jej styl życia, potrzeby, genezę zachowań. Pokolenie Y więcej się z niej dowie o sobie, niż z własnej obserwacji. Często niektóre zachowania traktujemy za normalne bo ,,tak już jest i koniec", a niektóre z tych cech to coś całkiem nowego, charakteryzujące wyłącznie dane pokolenie i różne od tych poprzednich. Nie zawsze musimy rozumieć swoje zachowania, ale na szczęście mamy od tego obserwatorów :) Książka w sposób przejrzysty, nienachalny i atrakcyjny przekazuje kawał fachowej wiedzy. Coś dla marketingowców i konsumentów. Dla kogo bardziej? Chyba dla obojga . W jednym zdaniu: forma, treść, rezultaty, które pokocha pokolenie Y.Dariusz Okońhttp://www.blogger.com/profile/01408377703194841398noreply@blogger.com0