Czworo bawiących się dzieci może stworzyć fantastyczny świat, który sprawia, że twój prawdziwy świat staje się pusty.1
Pisałem kiedyś o tym, że będę zamieszczał na blogu także recenzje filmów i umowy dotrzymuję :) Nie będą one zbyt często, ale postaram się coś czasem wyskrobać.
Dziś film, który kiedyś oglądałem, potem przeczytałem książkę i jakiś czas temu ponownie się wybrałem do miejskiej biblioteki, która oferowała jego seans. Recenzja będzie opierała się na filmie oraz książce, ponieważ ekranizacja jest poza kilkoma drobnymi zabiegami, wierną adaptacją prozy.
Na początku widzimy ambitnego chłopca, Jesse'ego, biegającego w celu odniesienia w przyszłości sukcesu i będącego najszybszym w szkole, a nocami przepięknie rysującego w swym notatniku. Wychowuje się w wielodzietnej rodzinie, gdzie ojciec ciężko pracuje na utrzymanie, a matka musi zajmować się całym domem. Panuje tam twarde wychowanie, ale wszyscy się jednak kochają, chociaż tego sobie nie okazują. Koniec wakacji, pierwszy dzień szkoły i pojawienie się nowej uczennicy. Leslie, bo tam ma na imię wysoka, blond włosa dziewczyna, jest inna niż inni. Ma ogromną wyobraźnię, pasję literacką i nie posiada telewizora w domu, przez co staje się ofiarą śmiechu kolegów z klasy. Potrafi także szybko biegać i to ona prześciga Jesse'ego, będąc najszybszą w szkole (ale sobie z tego niczego nie robi, nie zabiega przecież o to).
Oboje się zaprzyjaźniają, chociaż nie od razu i najlepiej to widać w powieści. Film skrócił trochę ten wątek, ale nie usunął. Dziewczyna żyje całkiem inaczej, niż jej kolega. Jej rodzice są bardziej wyrozumiali, oboje to pisarze i ludzie nie przywiązujący tak ogromnej wagi do codzienności, jak rodzice Jesse'ego.
Przyjaciele udają się do lasu i widząc starą linę po środku rzeki, chwytają się jej i przenoszą do zaczarowanej krainy ich wyobraźni, która znajduje się po drugiej stronie wody. Wyobrażają sobie dziwne istoty, bronią Terabithii (jak nazwali tę część lasu), a sami uważają się za władców tej krainy. Jest to dla nich odskocznia od trudnej codzienności w szkole, gdzie panują gangi wymuszające pieniądze za skorzystanie z toalety i silni wykorzystują młodszych i słabszych.
Historia kończy się niezwykle tragicznie, a zarazem z disney'owskim happy endem, ale nie będę zdradzać szczegółów. Opowieść ta przepełniona jest uniwersalnymi prawdami takimi jak przyjaźń, miłość rodzinna i siła fantazji. Film, a także książka, są w jednym momencie kontrowersyjne (jak kiedyś nazwano rozmowę Leslie i jej kolegi, dotyczącą Boga, wiary i Biblii. Dziewczyna była bowiem ateistką, ale taką, której historia Ewangelii podobała się, jednak tylko jako opowieść). Ponadto jest użyty kilka razy wulgarny język (to jednak tylko w książce). Mimo tych kilku momentów, które są podawane jako budzące kontrowersje, historia ta jest piękna, odmienna od wszelkich baśni i podobnych temu historii. Nie jest to fantasy, bowiem wszystko to, co tu magiczne, jest tylko wytworem wyobraźni, nie wykreowanym światem. Nie przypadkowo zaczerpnąłem motto recenzji z cyklu narnijskiego, ponieważ bohaterka książki (w filmie o tym nie wspomniano) pożyczała chłopcu ,,Opowieści z Narnii", ale jest to tylko wspomniane i nie wyjaśnione jakoś bardziej. Co więcej, film zrealizowany został przez to samo studio, co adaptacja wspomnianej książki Lewisa. No i najważniejsze: oboje kreują swój wymyślony świat, w którym czują się bezpiecznie i dobrze. Podoba im się ich kraina, która daje im potrzebne siły do przezwyciężania niepowodzeń w realnym życiu, a także dowartościowuje naszych bohaterów. Narnijski Terebint jest także trochę podobny w wymowie do Terabithii występującej w książce i filmie, recenzowanych przeze mnie.
Jeszcze dodać warto, że książka nie jest napisana na podstawie filmu. Proza wyszła spod ręki Kathrine Paterson w 1977 roku, film natomiast powstał 30 lat później. Oba jednak się niezwykle dopełniają, a ekranizacja pokrywa się ze swym pierwowzorem literackim, poza kilkoma przykładami niekoniecznie niezbędnymi do przedstawienia całej historii.
Film typowo familijny i doskonały do wspólnego oglądania. Opowieść miejscami niezwykle wzruszająca, bo śmierć jest smutna, a towarzyszące jej emocje są bolesne. Historia nie jest jakaś wyróżniająca się, ale to takie kameralne kino z efektami specjalnymi. Ciekawe połączenie? Film mi przypadł do gustu i jeszcze go kiedyś powtórzę. A czy Wy już oglądaliście?
------------------------
Cytat pochodzi z:
1C.S. Lewis - ,,Opowieści z Narnii. Srebrne krzesło", tłum. A.Polkowski
Ilustracje kolejno z:
1) http://www.mokrudnik.pl/podstrony/kino/foto/terminarz_maj.php
2) http://www.wik.com.pl/film/leksykon/?id=9687
3) http://www.granice.pl/ksiazka,Most_do_Terabithii,950
Jak się ubierał Jess ???? :)) ;*
OdpowiedzUsuńyyy... no chyba jak normalny chłopiec :) To znaczy w spodnie i bluzkę z krótkim rękawem, czasem w bluzę. Miał adidasy do biegania, z których śmiano się w szkole jakoby z powodu bycia damskimi (Jess miał kilka sióstr i śmiechy były tym bardziej dokuczliwe).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że udało mi się pomóc :)
Oglądałam w prawdzie tylko film, ale na podstawie jego chciałam sprostować, że jego buty nie były 'jakoby' damskie, a dokładnie damskie- jego rodzice nie mieli pieniędzy na nowe buty, przez co musiał używać tych po starszych siostrach. W filmie było jasno pokazane jak malował różowe elementy butów czarnym markerem, by zyskały one na męskości. ;) Nie wiem, czy jest to zgodne z książką, ale tak było w filmie.
OdpowiedzUsuń