wtorek, 31 maja 2011

Lekarz z powołania - ,,Ludzie bezdomni” S.Żeromskiego

Na początek wielkie podziękowanie dla sponsora tej recenzji, którym jest Mejor Aqui. Pożyczył mi audiobooka recenzowanej książki, dzięki czemu mogłem słuchać tekstu podczas: remontu, który trwał bardzo długo, przy kawie, śniadaniu, porannym szykowaniu się, podróży pociągiem na praktyki itp. Kontakt z tekstem miałem także, ale wersja audio mi dużo pomogła w czasie tak ,,chaotycznie rozgrywającym się". Jeszcze tylko przepraszam za tak długą przerwę, ale nie miałem internetu od piątku (ale dziś i tak dopiero powstała recenzja, już taki leniwy jestem ;D )To tyle w ramach podziękowań i przed-wstępów, a poniżej właściwy tekst recenzji.


Ogromny Paryż i maleńkie wioski gdzieś w Polsce, kobiety ze szlachetnymi korzeniami i prosta matka z dzieckiem (zagubiona gdzieś pośród wielu zagranicznych stacji), lekarz z powołania i zwykli medycy, którym nie zależy na zdrowiu innych ludzi, wreszcie: ,,być” biednym i szczęśliwym, czy ,,mieć” i ciągle gubić się w swym życiu. Oto walka kilku kontrastów i oto kolejna polska książka, na którą warto zwrócić uwagę (a mowa tu o ,,Ludziach bezdomnych” Stefana Żeromskiego).

Judym – młody doktor z ambicjami, a zarazem główny bohater utworu, jest trochę podobny do Stanisławy – bohaterki ,,Siłaczki” tego samego autora (która to kobieta pojawia się w książce, ale jedynie jest tu wspomniana). Podobieństwo to jednak ogranicza się do samego celu. Ta pierwsza poświęciła swe życie dla innych, tu bohater ma ambicje, ale i pewną blokadę – tą barierą są raczej, przynajmniej na początku, granice warstw społecznych. Bohater chce się poświęcać, ale blokada ciągle mu towarzyszy i powoduje rozdarcie wewnętrzne (ale boję się mówić cokolwiek więcej na ten temat, aby komuś nie popsuć wrażeń z ostatnich stron książki).

,,Ludzie bezdomni” to w budowie dosyć ciekawa książka. Żeromski zaskakuje tutaj formą i muszę powiedzieć, że jest to pozycja zupełnie inna, jak np. ,,Syzyfowe prace” ( i nie mówię tu rzecz jasna o fabule, absolutnie). Sporą część zajmują opisy przyrody, przeżyć wewnętrznych, a wszystko to pełne realizmu: w postawach bohaterów, warunkach życia, ożywieniach natury i jej przenikaniu się z wydarzeniami. Uczucia bohatera pełne bólu i momentami humor wynikający z ironii lub rzadziej z wydarzeń. Kilka rozdziałów i nagle ciekawy dodatek w postaci dziennika jednej z bohaterek, który aż pęka w szwach od przemyśleń i refleksji. Bez wątpienia uatrakcyjnia to książkę, a liczne poetyzacje sprawiają, że ta część ,,Ludzi bezdomnych” jest godna bliższego zapoznania się. I tylko jeden minus: czemu Żeromski nie wydał tego dziennika w bardziej rozbudowanej formie jako osobnej książki (już nawet by jakąś bohaterkę do tego celu stworzył)?

Budowa to jednak nie wszystko, najważniejsza jest treść. A w książce jest naprawdę kilka przejmujących scen, jak np. śmierć chorej kobiety, czy wewnętrzne rozdarcie Judyma, ciągle poszukującego swego miejsca (zagubionego w całej tej rzeczywistości, chcącego poznać siebie, a tymczasem dowiadującego się coraz więcej o świecie i to w sposób praktyczny, nie tylko z teorii). Jeszcze gdy dodam, że tu także dokładnie opisano społeczeństwo polskie oraz różnice pomiędzy poszczególnymi warstwami, to pewnie niejedna osoba powstrzyma się przed odłożeniem tej książki na półkę.

Judym podobny jest do bohatera pewnego filmu polskiego (chyba nawet na podstawie książki) pt. ,,Znachor”. Doktor także sprzeciwia się miejscowym medykom oraz pragnie pomagać, nawet kosztem swego dobrego imienia. Poglądy Judyma jako jednostki i wokoło tylko lekarze, którym wcale nie zależy na losie ,,nizin społecznych” (dlaczego? Bo zapewne tak łatwiej...).

Pisząc o ,,Ludziach bezdomnych”, mówię tu raczej jak o książce wchodzącej do kanonu literatury polskiej, a nie o lekturze szkolnej (którą ta pozycja od wielu lat jest). I choć na początku czytania można powiedzieć za słowami piosenki Maryli Rodowicz: ,,ale to już było...” i wczytawszy się głębiej swą tezę potwierdzić (widać bowiem wpływ ,,Lalki” Prusa, a to głównie w opisach, ocenie warstw społecznych, uczuć bohatera i ogólnie jego zachowań), to jednak ,,Ludzie bezdomni” są czymś całkowicie innym. Fabuła, problematyka, zakończenie (jak ja lubię smutne zakończenia) powodują, że chce się powrócić do tej pozycji, a wraz z nią odświeżyć sobie wspomnianą ,,Lalkę”, czy trochę podobną ,,Zbrodnię i karę”.

--------------------------
Ilustracje pochodzą kolejno z:

1) http://bojalubiekaweiksiazki.blogspot.com/
2) http://xara.pl/produkt/9766/Audiobooki/Ludzie_bezdomni_-_opracowanie_-_audiobook.html
3) http://wypracowania.pl/jezyk-polski/4114/ludzie-bezdomni-praca-u
4) http://www.sklep-majsterek.pl/zeromski-stefan,aid1142.html

9 komentarzy:

  1. Dla mnie ta lektura była zbyt smutna i zbyt liryczna. Mimo to nawet łatwo się ją czytało.

    <<"być” biednym i szczęśliwym, czy ,,mieć” i ciągle gubić się w swym życiu">>

    Judym wydawał mi się, że nie był szczęśliwy w żadnej sytuacji.
    Lepiej zapamiętałam i polubiłam "Przedwiośnie", jednak wolę bardziej Prusa i Sienkiewicza.

    Pozdrawiam
    Edyta

    Dzięki za komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka rzeczywiście bardzo smutna, ale Dostojewski według mnie jest smutniejszy.

    Przedwiośnie jeszcze przede mną, ale Prusa podobała mi się bardzo ,,Lalka". Coś jednak było w tej książce, ,,Potop" Sienkiewicza natomiast przyjemny, ale jednak wolałem ,,Quo vadis" (ale na kontynuację Trylogii jeszcze się chyba skuszę, póki co na wakacje sporo książek czeka :) )

    Pozdrawiam serdecznie, a za komentarz to nie ma za co dziękować, po prostu zostawiłem ślad po sobie i miło mi, że mogłem sprawić radość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostojewski to raczej jest mroczny i krwawy (wpasował się w moje klimaty xD, więc mi nie było smutno). Żeromski pisze trochę takim mdławym, nostalgicznym piórem... chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostojewski jest mroczny i smutny, co po prostu uwielbiam. Wszystkie te książki bez ,,happy endu" (może dlatego bardziej ,,Lalka", niż ,,Potop"), tylko że ten smutek aż za bardzo się u mnie nasila po przeczytaniu Dostojewskiego. Ale w moje klimaty też się dobrze wlewa, a dowodem na to moje refleksje na blogach i ciągłą ochota pozostania w takim stanie nostalgii i smutku. W towarzystwie lubię się pośmiać i powygłupiać, ale zdecydowanie taki smutek mnie motywuje i zachęca do działania. Wiem, dziwna jest ta dwoistość natury ludzkiej, a mój przykład to już chyba pod leczenie się nadaje xDD

    Żeromski mdły? Nie miałem z nim aż tylu kontaktów, aby sobie wyrobić jakieś mocniejsze zdanie (,,Syzyfowe prace" i kilka opowiadań w gimnazjum i teraz ,,Ludzie bezdomni"), ale moim zdaniem ta powyższa książka opierała się bardziej na nostalgii, przeżyciach itp, niż na jakieś zdumiewającej akcji. Chyba coś na wzór ,,Cierpień młodego Wertera": akcja taka, że na góra 2 strony można ją opisać, ale cały urok polega na listach Wertera, które tylko spowalniają akcję książki. Przyznam się bez bicia, że trudno mi było się na początku wczytać w ,,Ludzi bezdomnych", po prostu swoje zrobiły opisy już od pierwszego zdania, a bardziej zaczęła mi się ta powieść podobać właśnie od dziennika Joasi i potem to już było lepiej.

    Dziękuję za komentarz, bo przynajmniej mogę z kimś pogadać w komentarzach o książkach, a między innymi i dlatego ten blog istnieje, aby się powymieniać swoimi spostrzeżeniami. Dzięki za komentarz i pozdrawiam :)

    dp

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się czyta Twoją recenzje, to się wydaje, że wiele straciłam. Przyzwyczajona do silnych bodźców chyba ją przespałam - stąd mdławe wspomnienia. Ale i tak uważam że Żeromski za bardzo dołuję, u Dostojewskiego czułam jakąś metafizyczną iskierkę nadziei, chociaż można wybaczyć, jest to przecież powieść opisująca subiektywne przeżycia głównego bohatera, mającego liczne kompleksy.
    Przeczytaj biografię pisarze, to zrozumiesz dlaczego pisze takim styl, poznasz jego osobowość i porównaj go z Judymem. A może już czytałeś?

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale pewnie wiele nie straciłaś, recenzja taka sobie, ale zazwyczaj doszukuję się w książkach samych pozytywów. Szczerze, to wolę Dostojewskiego. Dla mnie to wprost geniusz, zaraz obok Tolkiena, Lewisa, Norwida i Twardowskiego. Czytałem biografię Dostojewskiego (ale taką krótką dosyć), po życiorys Żeromskiego chyba będę musiał także sięgnąć.

    Dziękuję za to, że podoba się recenzja, ale przecież nie jest to nic aż tak dobrego :) Po prostu kilka przemyśleń, którymi chciałem się podzielić. Zauważyłem, że bardzo wielu uczniów czyta moje recenzje lektur (w statystykach są podobne zapytania, jakie pojawiają się w zeszytach szkolnych na lekcjach języka polskiego), więc pomóc zawsze można :)

    Co u Dostojewskiego mnie porusza? Smutek i ta boleść oraz zróżnicowanie psychiki bohaterów. Tam nie ma miejsca na czarnych i białych, tylko wszyscy bez wyjątku są szarzy, mają złożoną naturę, a taki dualizm charakteryzuje właśnie większość ludzi. Nikt nie jest jednoznaczny i nikogo nie da się zaszufladkować. A że lubię psychologię po amatorsku, to i takie studium ludzkich zachowań jest pocieszające i sprawia mi przyjemność.

    Myślę, że niewiele straciłaś z tej książki, zawsze coś zostaje w głowie, jakiś kilka wspomnień. Nie każdy jest fanem danej literatury, a ja Żeromskim nie jestem aż tak zafascynowany, aby się nim zaczytywać, ale przez szacunek dla pisarza i z obowiązku szkolnego przeczytałem (na półce stoją ,,Dzieje grzechu" i ,,Popioły" tego autora i póki co, to mnie tylko te książki cieszą w oczach, ale nie czytałem). Jestem miłośnikiem literatury średniowiecznej i romantycznej (no i kilku pojedynczych książek innych epok) i w mogę się grzebać w tych pieśniach anonimowych i legendach i mi się nie znudzi, natomiast nie mogłem przetrawić po przeczytaniu dwóch książek będących lekturami: ,,Stary człowiek i morze" oraz ,,Jądro ciemności" nie mój styl, a i są tacy ludzie, dla których życie toczy się wokół którejś z tych książek. Ja się zaczytuję w Tolkienie, a dla większości to po prostu autor piszący ,,bajeczki dla dzieci" i razem z ,,Opowieściami z Narnii" zaszufladkowany do najniższej warstwy literatury.

    Tak, że co człowiek to gusta literackie. Przepraszam, że tak zacząłem od jednego, a wyszło dosyć rozlegle i czasem nie na temat, ale czasem tak już mam.
    Po biografię Żeromskiego sięgnę jeszcze może dziś :)

    Pozdrawiam,

    dp

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak można nie lubić Lewisa. Narnia jest to opowieść dla dzieci (której jeszcze nie przeczytałam - poluję na nią od kilku miesięcy),ale inne pozycje to inteligentne refleksje nad naszą irygującą rzeczywistością. Każdy ma jakieś sympatię i antypatię. Natomiast jeżeli coś nasz fascynuję, to lepiej daną powieść poznamy i wnikniemy w nią.

    PS. Z Dostojewskiego znam tylko "Zbrodnie i karę", więc tylko do tej książki odnosiłam się, pisząc parę refleksji. Nie czytałam jeszcze biografii Dostojewskiego. Chociaż czytałam trochę o nim z innych źródeł.

    OdpowiedzUsuń
  8. W takim razie polecam ,,Narnię" bo to coś genialnego, a w większości odmiennego od filmu.

    Biografii Dostojewskiego też nie czytałem w postaci książkowej, a jedynie notatki znanej ze słowników i tym podobnych, ale on sam lekko nie miał i stąd ten smutek w jego prozie.

    Masz rację, lepiej się już czymś fascynować, czymś interesować, bo to pogłębia nasze horyzonty myślowe i wpływa na postrzeganie świata.

    Pozdrawiam,
    dp

    OdpowiedzUsuń
  9. Very nice write-up. I absolutely appreciate this website.

    Continue the good work!

    Feel free to visit my page: the world of panels,

    OdpowiedzUsuń

Labels

Literatura religijna (54) literatura niebeletrystyczna (48) Literatura polska (45) Literatura brytyjska (40) C.S.Lewis (14) różne (14) Edukacja (13) Literatura amerykańska (12) literatura niemiecka (12) literatura francuska (10) J.R.R.Tolkien (8) Literatura włoska (7) Literatura rosyjska (6) F.Dostojewski (5) Poezja (5) Sz. Hołownia (5) życzenia (5) G.Greene (4) Jan Twardowski (4) Konkursy (4) A.Christie (3) J.Bergoglio (3) Jan Paweł II (3) R. Kapuściński (3) literatura argentyńska (3) papież Franciszek (3) Akcje (2) G.K. Chesterton (2) Literatura islandzka (2) M.R. Starr (2) S.Żeromski (2) Stosiki książkowe (2) W.Szymborska (2) Z. Nałkowska (2) literatura skandynawska (2) A. Flegg (1) A.Camus (1) A.Grün (1) A.Seweryn (1) A.Szyszkowska-Butryn (1) Anton Rotzetter (1) B.Ciecierska-Zajdel (1) B.Rzepka (1) C.Duriez (1) C.Miriano (1) C.Randall (1) Ch. Voegel-Turenne (1) Ch.Tolkien (1) David C. Downing (1) E.Mańko (1) E.Orzeszkowa (1) E.Schmitt (1) E.Stachura (1) F.D.Maria (1) F.Hadjadj (1) F.Kafka (1) G. Orwell (1) Grzegorz Sokołowski (1) H.Carpenter (1) H.Hesse (1) J. Bergh (1) J.B. Smith (1) J.Badeni (1) J.Conrad (1) J.Fesch (1) J.K. Stefansson (1) J.Maas (1) J.P.P. Gallagher (1) J.Spillmann (1) J.Stranz (1) J.Witko (1) Josef Dirnbeck (1) K.Minge (1) K.Paterson (1) K.Sobczyk (1) Katyń (1) Kominek (1) L.Dorobczyński (1) L.Fanzaga (1) L.Kołakowski (1) L.Staff (1) M.Batterson (1) M.Behrer (1) M.Clayton (1) M.Gogol (1) M.Grzebałkowska (1) M.Konik-Korn (1) M.Legan (1) M.Majdan (1) M.P. Kozlowsky (1) M.Prokop (1) M.Stanzione (1) Muzyka (1) N. Minge (1) O.Pötzsch (1) Ochrona środowiska (1) P. Mathieu (1) P.Coelho (1) P.Krzyżewski i J.Zjawin (1) P.Thompson (1) Paul L. Maier (1) Piotr Gąsior (1) R.Bonneau (1) R.Kusy (1) Renata Chołuj (1) S. Sturluson (1) S.Clément (1) S.I. Witkiewicz (1) S.Mostue (1) S.Wyspiański (1) Smoleńsk (1) T. Tomczyk (1) T.J.Craughwell (1) T.Müller (1) T.Virgo (1) Teatr(u) (po)Świata (1) U.Orlev (1) V.Hribernig-Korber (1) W.Golding (1) W.Gombrowicz (1) W.Nigg (1) W.Sikes (1) W.Strehlow (1) Wielkanoc (1) Wywiad (1) X i XI Muza - czyli co piszczy w filmie (1) Z.Herbert (1) Z.Kaliszuk (1) dramat (1) literatura irlandzka (1) literatura izraelska (1) zapowiedzi (1) święta (1)

Zegar odwiedzin