Nad kwestią zdrowego życia i odżywiania dyskutowano już wiele, napisano niejeden ,,podręcznik", a ludzie jak żyli, tak żyją. Ale czy trzeba szukać daleko, aby znaleźć tajemnicę długowieczności, tkwiącą w dobrej diecie? Pomocą służą nam sprawdzone rady i ,,filozofia żywieniowa" św. uzdrowicielki Hildegardy z Bingen, na których niemiecki lekarz dr Wighard Strehlow oparł swą książkę: ,,Żywność, która leczy. Terapia żywieniowa św. Hildegardy z Bingen".
Pozycja ta to zbiór ogromnej wiedzy tkwiącej w pismach Hildegardy. Wszystko to zebrane, opisane, i co ważne: przez około 10 lat wypraktykowane przez wspomnianego doktora. A skoro pomaga, to czemu nie opisać tych prostych sekretów średniowiecznej przeoryszy? Książka ta składa się z trzech głównych części i jest bardzo rozległa tematycznie.
Na początku mamy główne założenia diety Hildegardy, czyli to, co można jeść, a czego już nie za bardzo. Cenne są opisy poszczególnych środków spożywczych. Mamy opisy owoców, warzyw, ryb, mięs, zbóż, ziół itp. Przy tym towarzyszy nam słowo od Hildegardy, zastosowanie, sposób przygotowania do zjedzenia, a także inne wartościowe informacje. Sięgnąłem po tę książkę właśnie zachęcony wiedzą dotyczącą ziołolecznictwa, ale przy okazji można wiele się dowiedzieć, a świadomość, że książka ta porusza także wiele innych spraw, utwierdza w przekonaniu, że cenna to pozycja.
Jest też coś dla osób uzdolnionych kulinarnie. Mamy na ponad 200 stronach najlepsze przepisy kulinarne z zastosowaniem diety oraz cennych rad Hildegardy. Są propozycje zup, makaronów, potraw rybnych, mięsnych i czego tylko ludzkie podniebienie potrzebuje. Ponadto jest propozycja (a może i kilka?) skomponowania swojego bufetu w oparciu o te potrawy (ale lista ta wygląda tak, jakbyśmy przygotowywali obiad dla całej kompanii wojska... wracającego z bitwy o obronę średniowiecznych ziem :D). Niektórym przepisom towarzyszy wskazówka do zastosowania przy konkretnych objawach. W sercu kuchni Hildegardy tkwi orkisz, który to jest wskazany ze względu na swe wyjątkowe właściwości, i to jemu jest poświęcona spora ilość przepisów. Jeśli więc nie umiesz jeszcze przygotować tortu marchewkowego, czy rybnych kotlecików mielonych, to polecam część z książką kucharską (sam przejrzałem tylko te treści, ale kilka przepisów uznałem za warte bliższego poznania).
Pisałem, że są tu 3 główne części. Takim ostatnim zagadnieniem są specjalne diety na różne choroby (a także wskazania, jak zapobiec dolegliwościom). Są wskazówki, objawy, przyczyny, a także... przepisy kulinarne na kuracje. Z analizy tych zaleceń wynika, że wielu chorób można uniknąć, jeśli omija się się dane potrawy (które to powtarzają się prawie przy każdej dolegliwości). Oprócz anemii, cukrzycy, czy radzenia sobie z objawami starości, zaznamy także wiedzy zapobiegającej nowotworom i radzenia sobie z nimi. Jeśli ktoś uprawia sporty, to także coś wyniesie z tej pozycji. Nie mówię tu, aby czytać szczegółowo tę część od deski do deski, ale warto choć pobieżnie zapoznać się z tą wiedzą, a w razie konieczności to i mieć gdzie sięgnąć po wskazówki.
Książka ta to nie treści pisane niezrozumiałym językiem, który pamięta jeszcze czasy Hildegardy. Ktoś, kto liczy na to, że są to pisma świętej – zawiedzie się. Mamy cytaty wspomnianej, ale pozycja ta jest w całości opracowana przez doktora Strehlowa, a opiera się na latach jego badań, stosowania kuracji i bardzo wnikliwej znajomości dzieł Hildegardy. Czasem te wywody są oparte na przytoczonych cytatach, czasem płynnie biegną, ale nie negują teorii świętej. Daje nam to prawdziwie opasłe tomisko, pełne wiedzy leczniczej, przepisów kulinarnych, a także takich perełek, jak założenie własnego ogródka z ziołami, wraz z zasadami uprawy i czasem siewów.
Pozycja ta to prawdziwa ,,rewolucja kuchenna". Wiele rzeczy może nasunie nam myśl: ,,jak to? Tyle tego zjadałem i było dobrze", ale tak wcale nie jest. Autor ostatnie strony poświęcił na świadectwa uzdrowionych dzięki terapii. Na początku ma się dosyć mieszane uczucia, gdy otwiera się lodówkę, a tam nie ma niczego ,,zdrowego", gdy uśmiechają się do nas zakazane morele, a towarzyszą im inne apetyczne, ale surowe i niedoprawione warzywa (jedna z głównych zasad Hildegardy, aby nic surowego nie jeść, poza kilkoma wyjątkami). Da się jednak dostosować, ale trzeba chcieć coś zmienić. A, i stary problem: czy jeść masło, czy margarynę, także zostaje tu rozwiązany :)
Książce tej towarzyszy również dodatek z literaturą pomocniczą, spisem treści, ale co ważne: mamy alfabetyczny indeks przepisów. Ułatwi to szybkie odnalezienie potrawy, którą akurat chcielibyśmy wypróbować, nie wertując przy okazji całego ,,tomiska".
Na polskim rynku jest wiele książek wspomnianego doktora, opartych o wiedzę Hildegardy, ale myślę, że ta pozycja jest bardzo istotna, bo porusza wiele kwestii. Tematyka ogromnie rozległa: od ziół, do przepisów, zahaczywszy o kuracje, a kończąc na świadectwach. Polecam zatem wszystkim pasjonatom, którzy chcą zadbać o siebie, o swe zdrowie (nie tylko fizyczne, ale i duchowe), a także pragną wypraktykować zawarte tu przepisy. Hildegarda choć pisała o doczesnym zdrowiu, to jako zakonnica wypełniała swą misję od Stwórcy i nie zapominała o ludzkiej duszy oraz charakterze człowieka. Od wieków wiadomo, że zasadą zdrowego życia jest harmonia z naturą. Może więc warto pójść za radami świętej z Bingen i zadbać o siebie?
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Pani Annie Wawrzyniak
--------------
Okładka pochodzi z:
1) http://www.esprit.com.pl/172/Zywnosc--ktora-leczy-Terapia-zywieniowa-sw-Hildegardy-z-Bingen.html
Logo pochodzi ze strony Wydawcy (link powyżej)
Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę by zadbać o swoje ciało i jednocześnie umysł. Mi też osobiście przydałaby się taka ,,książkowa terapia'', więc chętnie poznam tę pozycję.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci, Cyrysio. Warto poznać działanie wielu pokarmów, a także zastosować te naturalne środki w praktyce. No i gdy coś boli, to fajnie mieć gdzie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dzięki za komentarz,
dp