piątek, 26 kwietnia 2013

Myślę, więc wierzę. Coś o Lewisie

Niedawno na rynku pojawiła się kolejna książka z C.S. Lewisem w tytule. Z jednej strony ucieszyłem się, w ciemno zapragnąłem pozycję przeczytać. Na półce zarówno samego autora Narnii, jak i prac jemu poświęconych mnóstwo. Niestety wiele tylko powtarza już to, co kiedyś się czytało (oczywiście innymi słowami). Wiedziałem, że W obronie wiary. C.S. Lewisa argumenty na rzecz chrześcijaństwa będzie książką inną, tak bardzo różną od tych, które już czytałem. No tak, wziąłem ją za pozycję stricte naukową. Tytuł sugeruje tu jednoznacznie: będzie od strony czysto teoretycznej, okraszone językiem w najlepszym przypadku popularnonaukowym. Z drugiej strony byłem na to przygotowany, bowiem Lewisem zajmuję się długo, może (a nawet na 100%) na wyrywki jego nauk nie znam, ale książki czytałem, coś tam zawsze w głowie zostało. Otwieram książkę i... skończyłem czytać książkę i nadal czułem to samo: lekkość. Podobno nie ocenia się książek po okładce. Ja jeszcze dodam: nie ma sensu zrażać się do poważnie brzmiących tytułów.

Autor - Richard R. Purtill według mnie nie dokonał kawału dobrej roboty, on już się z tym "kawałem dobrej roboty" urodził, ma niewątpliwy dar przyciągania ludzi. Nie streszcza nam nauki Lewisa, on się na niej opiera, stara się czytelnikowi wyjaśnić zakres badań i poruszanych przez Lewisa problemów teologicznych. Purtill snuje swoją własną opowieść, popartą Pismem Świętym, wiedzą z zakresu religii. Z jednej strony mamy pisarstwo Lewisa w 100%, bo są cytaty, są fragmenty książek i listów, jest parafraza nauki Lewisa, ale z drugiej strony jest analiza pism pisarza poprowadzona przez Purtilla.

Początkowo myślałem, że do zrozumienia książki jest potrzebne obycie z twórczością Lewisa, ale nic bardziej mylnego. Owszem, dobrze być po lekturze pism autora Narnii. Dobrze, bo więcej się rozumie, ale autor W obronie wiary tak naprawdę opiera się na twórczości Lewisa, aby pokazać dane problemy natury teologicznej, religijnej z jakiegoś konkretnego punktu widzenia, pod konkretnym kontem (w tym wypadku z perspektywy Lewisa).

A wśród treści pytania o to, dlaczego akurat chrześcijaństwo, a nie inna religia. Czy Jezus jest Bogiem? Skąd wiadomo, że Bóg istnieje? Czym są cuda? I w końcu: czy można wierzyć, pojmując świat rozumowo? Tylko niektóre z pytań, ale za to jakże ważnych. Wszystko w jednym miejscu. Po przeczytaniu książki nie trzeba mówić: ,,wierzę w Boga, bo tak. Bo jak nie będę wierzył, a Bóg jest, to On mnie ukarze", ale będziemy potrafić przedstawić logiczne argumenty. Sukces Lewisa polegał na tym, że oprócz charakterystycznego dla siebie stylu, oprócz barwnych przykładów i ogromnej wiedzy, potrafił rozumowo wyjaśniać wiarę, pokazywał, że wiara i rozum wzajemnie się nie wykluczają, a wręcz przeciwnie: żyją w symbiozie. Autor książki położył właśnie na to nacisk, każdy z rozdziałów poświęcając jednemu zagadnieniu i opierając się na pismach Lewisa sam nam tłumaczy kwestie wątpliwe, trudne, czasem niejednoznaczne, ale bardzo często proste, ale przez nas niezauważane. Książka Purtilla jest dobra jako odtrutka na to, co wmawiają nam media, jak starają się zaszczepić w nas niewiarę. Książka - lek na księży, którzy często nie potrafią tłumaczyć tajników religii. Wreszcie: książka bardzo rzetelna oraz dogłębne, przejrzyste i spójne wyłożenie nauki Lewisa będące przy okazji trafnym spojrzeniem na wiarę. I najważniejsze: całość pisana w stylu Lewisa, obrazowo, atrakcyjnie i też logicznie. W książce czuć 2 echa, dwa umysły, które się uzupełniają i pokrywają: Purtilla i Lewisa. Powiedzenie, że Purtill jest następcą autora Narnii było pewnie nie na miejscu, ale sposób rozumowania, trafność argumentów i styl są tu naprawdę podobne. Jeszcze raz powtórzę: W obronie wiary to nie praca badawcza, to też nie sucha analiza nauki Lewisa. To opieranie się na pismach brytyjskiego profesora, ale i własny wkład, własne spostrzeżenia, własne obserwacje i własne teorie Purtilla, które się pokrywają, mieszają, są potwierdzane przez Lewisa. Książka tak naprawdę ma dwóch autorów, choć jeden z nich już nie żyje. A ja się dziwię tylko, że o Purtillu nie słyszałem wcześniej. Jeśli nie o jego pracach naukowych i analizach życia Inklingów (m.in. Tolkien, Lewis), to chociaż beletrystyce. Wszak autor napisał kilka powieści powieści fantasy. A może W obronie wiary  otworzy mu polskie księgarnie? Nie wiem, ale jedno jest pewne: właśnie wydana książka Purtilla to strzał w dziesiątkę. Książka religijna roku (moim zdaniem, a warto zauważyć, że prawie połowę roku mamy za sobą, więc szanse są spore :)).


Za książę dziękuję Wydawnictwu Święty Wojciech

Recenzja na Wiadomości24

8 komentarzy:

  1. "wiara i rozum wzajemnie się nie wykluczają, a wręcz przeciwnie: żyją w symbiozie" - wątek relacji rozumu i wiary to jeden z tych, który od długiego czasu mnie bardzo inspiruje. Więc czuję się bardzo zachęcona, ale chyba jednak wolałabym wcześniej zanurzyć się w książki Lewisa. Oczywiście aktualnie jest mi ciężko zanurzać się w jakąkolwiek lekturę, na blogach bywam też coraz rzadziej, ale tytuł Twojego posta mnie przyciągnął jak magnes - niesamowicie trafny, bardzo zgrabny i - prawdziwy. Doszłam ostatnio do podobnej refleksji, którą spisałam na swoim osobistym blogu. Pozwól, że zacytuję samą siebie:

    "Wiary trzeba się nauczyć. Nauczyć: to nie znaczy opanować katechizm - w każdym razie nie tylko. Wiarę trzeba pojąć, to znaczy spróbować objąć rozumem coś, co rozumem absolutnie nieobjęte. Objąć, ale do tego stopnia, do jakiego to możliwe. Nauczyć się właściwie o niej myśleć, właściwie ją postrzegać, właściwie - wyobrażać (tak, może wyobraźnia to tutaj najlepsze słowo). Zaakceptować swoje miejsce wobec niej. Nie przedzierać się przez Tajemnicę, lecz zatrzymać się przed nią i pozwolić, aby nas objęła. Schylić głowę przed niepoznawalnym i zaufać.

    Chyba właśnie chodzi o ten moment, w którym trzeba się zatrzymać, szukając odpowiedzi. Moment, gdzie rozum jest za mały i bezsilny. Moment, gdzie kończy się wiedza, a zaczyna niewiadoma. Gdzie kończy się pewność, a zaczyna zaufanie. Gdzie kończą się słowa, zaczyna milczenie. Moment, gdzie kończy się pewny grunt pod stopami, a zaczyna przepaść. Gdzie kończę się ja i moje pragnienia/ roszczenia/ prośby, a zaczyna łaska. Gdzie kończy się mówienie o wierze, a zaczyna "mówienie z głębi wiary, żyjąc nią, wierząc po prostu". Gdzie przestaję ogarniać, a Coś zaczyna ogarniać mnie. Budujemy na tym, co jasne i odkryte, co poznane - ku temu, co ukryte, niewiadome."

    Najbardziej śmiesznym i jednocześnie najbardziej lansowanym przez media i szyderców (pseudo)argument dla niewiary jest deprecjonowanie wiary na rzecz rozumu - to znaczy w ich wersji brzmi to: "my jesteśmy oświeconym rozumem, a katole są niemyśląca ciemnotą". Zaiste - prymitywne myślenie. Przecież rozum i wiara tak doskonale się uzupełniają. Przecież wiara nie wyklucza rozumu. Po prostu - on pewnych prawd objąć nie może, bo jest za mały.

    To wiara, nadzieja i miłość są poznaniem najpełniejszym, najdoskonalszym wglądem w istnienie i otwierającymi na to, co największe.

    Ależ się rozpisałam...
    Dziękuję Ci - za ten inspirujący tytuł! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł miał przyciągać :))
      Dziękuję za miły komentarz, ale bardzo jestem Ci wdzięczny za to, że wkleiłaś tu fragment swojego wpisu. Podoba mi się, jest taki głęboki, przemyślany, logiczny i... i prawdziwy. Napisałaś mi jeden z tych komentarzy, który będę pamiętał na długo :) No ale temu służy blog i komentarze: aby szerzej dyskutować o pewnych kwestiach :)

      Myślę, że lektura "W obronie wiary" jest wręcz obowiązkowa. Autor bardzo trafnie zauważa wiele mechanizmów np. taki: ktoś wierzy, ale ma pewne opory, nie jest pewny, czy ta wiara jest prawdziwa. Ale mówi sobie, że skoro tylu uczonych i mądrych ludzi wierzy, to chyba to musi być prawda. Przypominam: on nie jest pewny czemu wierzy, ale powołuje się na innych.

      Purtill w tę książkę włożył wiele pracy, ale to jest jego książka, która opiera się na Lewisie. Tak jak pisałem: ma dwóch autorów. Myślę, że nawet przed lekturą Lewisa wiele byś z niej wyniosła, ale po lekturze bardziej byś zrozumiała pisarstwo autora Narnii, jego styl, sposób formułowania myśli. Po przeczytaniu Twojego komentarza wiem, że wiele od Lewisa wyniesiesz, poszukaj go w bibliotekach, nie jest to autor nowy, choć (dzięki Bogu) wznawiany ostatnio w ilościach hurtowych. A z drugiej strony już Ci zazdroszczę tego, że dopiero zaczynasz tę przygodę z Lewisem :)

      Usuń
    2. Też sobie tego zazdroszczę :-)

      Pozdrawiam serdecznie - cieszę się, że wynajdujesz takie wartościowe książki.

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze książki stricte o twórczości Lewisa, chociaż generalnie jego nauki są wspominane w każdej lekturze na temat wiary, po jaką zdarza mi się sięgać ;) W każdym razie cieszę się, że to poważnie wyglądające dzieło jest raczej lekkie, ale też że autor dołożył coś od siebie i pomieszał to z poglądami Lewisa. Chętnie zobaczyłabym, jak to wyszło.

    A tymi logicznymi argumentami przemawiającymi za istnieniem Boga jest tak, że jasne, dobrze je znać, ale opierając się tylko i wyłącznie na nich raczej nie przekona się nikogo do wiary, bo w niej jest jednak więcej z serca niż rozumu. Jestem ciekawa co autor mówi o tym, dlaczego akurat chrześcijaństwo, bo tak sobie myślę, że gdybyśmy urodzili się w innej kulturze, moglibyśmy równie dobrze wierzyć w Allaha czy kogoś innego, ale dopóki postępujemy właściwie, to chyba nie ma aż tak wielkiego znaczenia, jak nazywamy swojego Boga. W każdym razie myślę, że to byłoby niezłe nieporozumienie, gdyby ktoś poszedł do piekła za trzymanie się złej wersji wydarzeń i jednocześnie bycie dobrym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że same argumenty logiczne nie wystarczą, bo trzeba po prostu wierzyć :) W tym tkwi właśnie sens wiary, że nie da jej się rozumowo pojąć :) I w tym jej piękno :)

      Dlaczego akurat chrześcijaństwo? Autor powołuje się na cuda, na zasady wiary. Wszystko to bardzo logicznie brzmi, to znaczy Jezus nie czynił cudów takich, jak przywódcy innych religii (wykraczających poza naturę). Cuda z buddyjskiej praktyki opierają się na zasadach naturalnych, choć nauka (czy też system religijny) nakazują wyparcia się natury, wyjścia poza świat, porzucenia tego wszystkiego (zatem jest swego rodzaju sprzeczność; opieram się o tezę autora "W obronie wiary"). A nauka o cudach autora "W obronie wiary" jest tym, co czytałem u Lewisa w książce "Cuda".

      Powiem szczerze, że poszukiwałem na to pytanie odpowiedzi już we własnym zakresie, pytałem się siebie: ,,dlaczego akurat chrześcijaństwo", ale po przyjrzeniu się innym religiom (tym największym) to właśnie chrześcijaństwo najsilniej przemawia w moim odczuciu za prawdą i tu wcale nie chodzi o to, że w takiej wierze zostałem wychowany. Wyznawcy Allaha uznają Stary Testament, wierzą w Jezusa, choć traktują Go jako Proroka. Z resztą i Mahomet nie jest dla nich Bogiem, a Prorokiem. Zatem wierzą w naszego Boga, choć inaczej Go zwą. Cuda Mahometa nie zostały przez chrześcijan podważone, mogły istnieć, a mogły być też błędnie odczytywane lub błędnie pojęte już w założeniu (zatem mogło ich wcale nie być). Żydzi uznają Stary Testament (jest on z resztą ich) i wierzą w tego samego Boga, co my. Jezusa nie uznają za Mesjasza, choć nie negują Jego obecności historycznej. Buddyści mają system filozoficzny, nie ma u nich Boga ani boga (choć można się pewnych Jego śladów dopatrzeć w nauce). Zatem tak naprawdę wszystkie religie łączy wiara w tego samego Boga, choć ma On inne imiona. Judaizm jest starszy od wiary Muzułmanów. A co gdyby Jezus umarł, ale nie zmartwychwstał i Jego ciało naprawdę by ukradli uczniowie? Po pierwsze: do dziś ciało Jezusa byśmy odnaleźli, z naszą nauką i techniką - to bez wątpienia. A po drugie: gdyby tak było, to już wtedy by to wyszło na jaw, a ci, którzy chcieliby skończyć z wiarą w Jezusa ciało Chrystusa wystawiliby na pokaz i wybijaliby z głowy ludziom wiarę w Zmartwychwstanie. Już nie mówiąc o tym, że zalęknieni uczniowie, którzy przed Żydami się ukrywali nie ryzykowaliby aż tak, gdyby On nie zmartwychwstał. Zanim poszli za Nim, mieli swoje życie, pracę itp. Pewnie daliby sobie spokój i powrócili do swych rodzin, do swych obowiązków. Musieli coś jeść, nie mogli sobie pozwolić na trwanie w micie, który sami by sobie tworzyli. Nawet nie zważaliby na ewentualne kpiny ludzi, którzy śmialiby się z nich, że poszli za Jezusem, a On nie pokonał śmierci. Apostołowie przecież nie takie kpiny przeżyli, gdy już po Jego Zmartwychwstaniu głosili naukę w Królestwo Boże. A oni zginęli męczeńską śmiercią, umierali za Jezusa, a nie ryzykowaliby aż tak, gdyby On nie Zmartwychwstał. Pierwsi chrześcijanie także dobrowolnie nie szliby na śmierć, gdyby nie wierzyli w Jezusa, gdyby nie zaufali nauce Apostołów. Zatem z logicznego punktu widzenia On Zmartwychwstał, za dużo mamy na to dowodów. Już nie wspominając o cudach, które dzieją się (jak ten w Sokółce kilka lat temu, gdy nauka - niezależni eksperci nie związani z Kościołem - potwierdzili wiarygodność cudu). Już nie mówiąc o uczuciach wynikających z wiary i modlitwy, o uczuciach wynikających z Jego obecności.

      Usuń
    2. Ale pozostaje jeszcze pytanie o mitologie różnych narodów, przecież tyle motywów u chrześcijan jest wspólnych z pogańskimi wierzeniami. Też mnie to przez długi okres czasu zastanawiało, ale kilka lat temu w eseju Tolkiena poświęconym baśniom znalazłem pogląd, że Bóg przygotowywał ludzkość na Historię Wszech czasów, na Największą Opowieść, którą było Wcielenie Jego Syna. Bóg dał ludziom echa tych wydarzeń, które oni opisali w swych opowieściach. Bóg przygotowywał ludzi na te wydarzenia dając im niejako zadatek tego, co ich będzie czekać. Prawdą jest to, że kupcy roznosili po świecie wierzenia Żydów, ale ta teoria Tolkiena wydaje mi się logiczna i prawdziwa.

      A to, o czym mówisz (tzn. o tym, że jeśli ktoś postępuje dobrze, ale jest wyznawcą innego Boga) jest u Lewisa w "Koniu i jego chłopcu" i to przeniesienie przez Lewisa do Narnii problemu, który dręczył od wieków wielu teologów. Jeśli ktoś postępuje etycznie, stara się być dobrym człowiekiem i robi to w myśl wyższych ideałów, ale nie zna Jezusa, nie zna historii Objawienia, nie zna Boga, to Bóg te jego dobre czyny odbierze i wynagrodzi. Nie jest w końcu winien niewiary ktoś, kto Boga nie znał, bo nie dotarła do niego Dobra Nowina :)


      Ale my nie wiemy, jak to jest z Bożymi sprawami, my możemy tylko spekulować :) Wiele rzeczy jest przed nami zakrytych. To kolejny dowód na istnienie Boga: my byśmy po prostu tego wszystkiego nie potrafili sami sobie wymyślić, bo wiara w Jednego Boga przekracza nasze zmysły. Grecy sobie bogów wymyślili, ale nawet ich filozofowie w nich nie wierzyli :)

      Trochę się rozpisałem :) Dzięki za komentarz i ciekawy temat do dyskusji :)

      dp

      Usuń
  3. Musiałem podzielić komentarz na 2 części, bo mi błąd wychodził wynikający z przekroczenia ilości znaków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Dziękuję za ciekawą recenzję książki o Lewisie o której juz słyszałem ale nie miałem okazji przeczytac jeszcze. Może na święta się uda. Co do argumentów na rzecz chrześcijaństwa to moge napisać, że od dłuższego czasu zbierałem je i o dziwo jest ich naprawce wiele i są w zupełności wystarczające aby osoba inteligentna mogła traktować poważnie tą religię. Na własnym jednak przykładzie mogę powiedzieć że takie argumenty są ważne, ale musimy być świadomi że wiara nasza nie może polegać w 100% na rozumie. Rozum może a nawet powinien nam towarzyszyć do pewnego momentu jak to bardzo mądrze napisała Oleńka w kwietniu. Czytając jej komentarz widziałem niemal dokładnie swoje myśli. Takie argumenty w moim przypadku są szczególnie ważne w momentach wątpliwości jakie się pojawiają od czasu do czasu, a także w obronie wiary w Chrystusa przed ateistami, którzy często na forach robią wodę z mózgu ludziom niepewnym, starając się udowodnić że Boga na 100% nie ma. Co do argumentów to jak by ktoś chciał trochę poczytać to zapraszam na blog:

    http://znanichrzescijanie.wordpress.com/category/argumenty-za-wiara/

    OdpowiedzUsuń

Labels

Literatura religijna (54) literatura niebeletrystyczna (48) Literatura polska (45) Literatura brytyjska (40) C.S.Lewis (14) różne (14) Edukacja (13) Literatura amerykańska (12) literatura niemiecka (12) literatura francuska (10) J.R.R.Tolkien (8) Literatura włoska (7) Literatura rosyjska (6) F.Dostojewski (5) Poezja (5) Sz. Hołownia (5) życzenia (5) G.Greene (4) Jan Twardowski (4) Konkursy (4) A.Christie (3) J.Bergoglio (3) Jan Paweł II (3) R. Kapuściński (3) literatura argentyńska (3) papież Franciszek (3) Akcje (2) G.K. Chesterton (2) Literatura islandzka (2) M.R. Starr (2) S.Żeromski (2) Stosiki książkowe (2) W.Szymborska (2) Z. Nałkowska (2) literatura skandynawska (2) A. Flegg (1) A.Camus (1) A.Grün (1) A.Seweryn (1) A.Szyszkowska-Butryn (1) Anton Rotzetter (1) B.Ciecierska-Zajdel (1) B.Rzepka (1) C.Duriez (1) C.Miriano (1) C.Randall (1) Ch. Voegel-Turenne (1) Ch.Tolkien (1) David C. Downing (1) E.Mańko (1) E.Orzeszkowa (1) E.Schmitt (1) E.Stachura (1) F.D.Maria (1) F.Hadjadj (1) F.Kafka (1) G. Orwell (1) Grzegorz Sokołowski (1) H.Carpenter (1) H.Hesse (1) J. Bergh (1) J.B. Smith (1) J.Badeni (1) J.Conrad (1) J.Fesch (1) J.K. Stefansson (1) J.Maas (1) J.P.P. Gallagher (1) J.Spillmann (1) J.Stranz (1) J.Witko (1) Josef Dirnbeck (1) K.Minge (1) K.Paterson (1) K.Sobczyk (1) Katyń (1) Kominek (1) L.Dorobczyński (1) L.Fanzaga (1) L.Kołakowski (1) L.Staff (1) M.Batterson (1) M.Behrer (1) M.Clayton (1) M.Gogol (1) M.Grzebałkowska (1) M.Konik-Korn (1) M.Legan (1) M.Majdan (1) M.P. Kozlowsky (1) M.Prokop (1) M.Stanzione (1) Muzyka (1) N. Minge (1) O.Pötzsch (1) Ochrona środowiska (1) P. Mathieu (1) P.Coelho (1) P.Krzyżewski i J.Zjawin (1) P.Thompson (1) Paul L. Maier (1) Piotr Gąsior (1) R.Bonneau (1) R.Kusy (1) Renata Chołuj (1) S. Sturluson (1) S.Clément (1) S.I. Witkiewicz (1) S.Mostue (1) S.Wyspiański (1) Smoleńsk (1) T. Tomczyk (1) T.J.Craughwell (1) T.Müller (1) T.Virgo (1) Teatr(u) (po)Świata (1) U.Orlev (1) V.Hribernig-Korber (1) W.Golding (1) W.Gombrowicz (1) W.Nigg (1) W.Sikes (1) W.Strehlow (1) Wielkanoc (1) Wywiad (1) X i XI Muza - czyli co piszczy w filmie (1) Z.Herbert (1) Z.Kaliszuk (1) dramat (1) literatura irlandzka (1) literatura izraelska (1) zapowiedzi (1) święta (1)

Zegar odwiedzin