O książce ,,W poszukiwaniu króla" autorstwa Davida C. Downinga słyszało się ostatnio wiele. Oto powieść o Inklingach, a właściwie o Tolkienie, Williamsie i Lewisie. Zastanawiano się (a przynajmniej ja to czyniłem) nad tym, co może znajdować się wewnątrz... ale do rzeczy!
Pierwsze co widzimy, to początek II Wojny Światowej. Młody Amerykanin przybywa do Anglii w celu prowadzenia swych badań do książki, wokoło słychać domysły na temat tej wojny, a zwyczajne błąkanie się po ulicy możne przysporzyć jeśli nie utratę życia, to zapewne wiele kłopotów. I jest coś jeszcze: badania dotyczą prawdziwości istnienia historycznego, czy może wręcz mitologicznego króla Artura. Przed czytelnikiem zaczyna się wiele dziać, a co najważniejsze: włącza się w to wszystko wspomniana już grupka Inklingów. A jeśli wspomnieć już o tym, że fabuła porywa w oszałamiającym tempie, ciągle coś się dzieje i nad wszystkim roztacza się atmosfera grozy i tajemnicy, to kawałek całkiem dobrej książki czeka na przeczytanie.
Dzieje się bardzo wiele: jest poszukiwanie odpowiedzi na temat występowania Świętego Grala, historia templariuszy i związane z nimi tajemnice. Pojawiają się nieznane miejsca w Anglii, nieodkryte zagadki i poszukiwania Włóczni, którą został przebity bok Chrystusa przybitego do krzyża. Przedmiot ten z biegiem wieków zaginął, a pogłoska głosi, że posiada ją Hitler, który używa tego przedmiotu do wygrania wojny. Jest jeszcze coś z pozoru niewinnego, ale będącego główną osią wydarzeń: główna bohaterka miewa dziwne sny pełne symboli, grozy i tajemnic. Jej los podobny jest do bohaterki ,,Trylogii kosmicznej” C.S. Lewisa, a ona sama porównuje się do kobiety z powieści Williamsa (jednego z Inklingów z naszej powieści). Powieść ta, mimo osadzenia w czasach XX wieku, ciągle nawiązuje do średniowiecza, a więc coś dla miłośników tej epoki.
Utwór ten nie tylko sprawia czysto literacką przyjemność, ale doświadcza wiele cennych informacji na temat Anglii czasu najokropniejszej z wojen, przekazuje sporo informacji o średniowieczu (a przynajmniej o jego tajemnicach), ale chyba najważniejszą rzeczą dla wielu fanów Inklingów jest to, że pozycja ta to skarbnica wiedzy o tej grupie literackiej. I tak są tu przekazane poglądy wszystkich trzech profesorów w formie ich wypowiedzi np. w kawiarni lub w czasie rozmów między sobą. Lewis wypowiada tu swe słynne porównania, dzięki którym jest znany i lubiany, a nie lada gratką jest wykład Williamsa na temat Świętego Grala (ale za to tak realistyczny, że ma się wrażenie uczestnictwa w tej lekcji). Autor książki ma niewątpliwie nie dość że talent, to jeszcze sporą wiedzę. Opisuje miejsca i zwyczaje związane z Inklingami, ale także ich charaktery. Czyni to na tyle dobrze, że nie ma się wrażenia sztuczności. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co fikcją literacką, ale na szczęście autor dodał na końcu przypisy mówiące o tym, skąd zaczerpnął daną wypowiedź lub opis zachowania (tylko że komu chce się przerywać tak fascynującą książkę na przypisy, a na pewno mi się nie chciało i tylko hurtem potem czytałem wyjaśnienia, aby sobie nie przeszkadzać). No i coś jest jeszcze: zazdrość w stosunku do bohaterów, że oni mogli poznać i porozmawiać z np. Tolkienem, albo Lewisem, ale no cóż, takie już życie, nawet jeśli to spotkanie było czysto fikcyjne, a bohaterowie spotykający się z Profesorami to zwyczajnie postaci wymyślone na potrzeby książki. Rekompensatą jest za to świetnie odtworzone jedno ze spotkań Inklingów pełne śmiechu, a czasem i powagi oraz refleksji. Wygląda to tak, jak opisy w wielu książkach dotyczących tej grupy.
Budowa powieści jest także ciekawa: cała historia to tak naprawdę ponad miesiąc, ale rozdziały są oddalone czasem nawet o tydzień. Nie wiemy więc, co działo się pomiędzy danymi wydarzeniami, a skupiamy się tylko na tych najważniejszych momentach. Przed oczyma widzimy tylko to, co tak kluczowe. Powiem szczerze: przyśpiesza to całą akcję i nie sprawia monotonni. Nie dość, że książka wciąga od pierwszej strony, na okładce widnieje napis: ,,Jednym tchem”, to jeszcze szybko się kończy. Niewiele książek mnie tak wciągnęło, ale po zakończeniu ma się ochotę powrócić z powrotem do lektury. Powieść ta jest jak ciepła herbata: za pierwszym łykiem czujesz słaby smak, w sumie nie jest on mocny, ale z kolejnymi łykami bardziej intensywny. Ostatnie dwie dawki są już tak mocne i aromatyczne za sprawą fusów, że uważasz, iż warto było czekać do końca, aby poczuć tę pełnię smaku. I wiem, że takie porównanie pasuje do wielu książek, a może niezbyt się wpasowuje w tym przypadku (cała historia od razu nabiera aromatu), ale wpadło mi to do głowy podczas lektury, więc coś w tym pewnie jest.
Krótko o tej książce, w kilku słowach: dla jednego po prostu będzie to ciekawa powieść, ktoś inny znajdzie w niej przygody swych ulubionych pisarzy, a niektórzy odbiorą ją jako niezwykłą rozrywkę intelektualną. Bez wątpienia jednak wszystkie te 3 cechy pasują do tej książki i tworzą ją. Czy wiesz zatem, gdzie jest najbliższa księgarnia (no bo to, co w niej kupisz, to chyba już wiadome :) ) ?
Za możliwość zrecenzowania książki oraz za egzemplarz recenzyjny
dziękuję Wydawnictwu eSPe (książka była rewelacyjna :) )
--------
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Wydawcy (link powyżej)
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Wydawcy (link powyżej)
Rewelacyjna.... Trzeba się przymierzyć do niej. Mają w Empiku?
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :) Zawsze warto sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńNaczytałam się już tyle dobrego o tej pozycji, że zabieram ją ze sobą na wakacje :)
OdpowiedzUsuńBiedronko, na serio pozycja ta jest bardzo ciekawa, a tyle pozytywnych opinii nie może być przekłamanych :) Uważaj tylko, żeby się zbyt nie zaczytać, bo słońce działa bardzo mocno na wakacjach :)
OdpowiedzUsuńdp