,,Jeśliby znać fakty – dumał Scoobie – czy trzeba by mieć litość nawet dla planet? Gdyby dojść do serca rzeczy, dosięgnąć tego, o czym mówi się zwyczajnie: sedno sprawy?"
Chcę opowiedzieć o pewnej książce, która wprost mną wstrząsnęła, obróciła o kilkadziesiąt stopni jakieś płytki w mózgu, poruszyła, zaszokowała, zadziwiła etc. I jeszcze jedno: nie wiem od czego zacząć, pisząc o tej pozycji. Zrobiłem sobie podczas lektury bardzo wiele notatek, tyle chcę przekazać, ale nadaje się to na jakąś książkę i to do napisania przez kogoś naprawdę dobrego. No cóż, postaram się jednak coś ,,wyskrobać”. Pozycja ta to ,,Sedno sprawy" G. Greene'a.
Scoobie kocha swą żonę, a przynajmniej nie chce, aby spotkało ją coś złego (łącznie z wyśmianiem przez innych). Jest to dosyć dziwny związek (małżonka jest fascynatką poezji, osobą zbyt wrażliwą i samotną, jej drugą połówką jest major i człowiek, który posiada pod sobą wielu ludzi). Małżeństwo obojga wydaje się, że popada w rutynę, nie jest już tak świeże i płomieniste, jak było może niegdyś. Uczucie jednak nadal trwa, a przykładem tego jest żona – Luiza, którą nie interesuje praktycznie nic innego, jak świat literatury, metafor, apostrof i życie swego ukochanego. Szuka nowych przyjaźni, a jej cierpliwy małżonek darzy ją wieloletnią miłością, chce dla niej jak najlepiej, ale i chce spokoju. Jest typem tych ludzi, którzy oddaliby mimo wszystko jednak bogactwo za dożywotni spokój. Wiem, że opisy takie może zbyt szufladkują tych bohaterów (a akurat im tego nie wolno zrobić). Żona nie jest ,,skażona" romantycznością, a jest nawet w 100% pozytywnym bohaterem, tzn. wierną żoną, gorliwą wyznawczynią katolicyzmu, oraz wrażliwą niewiastą. Jej luby, jako major, powinien być twardy i bezwzględny (a chyba nie muszę mówić, że jest właśnie na odwrót).
Całość jednak, jak to u Greene'a, biegnie swoim tempem, niekoniecznie zbyt szybkim (przynajmniej na początku), ale ukazuje dzięki temu złożoność bohaterów, znaczenie wydarzeń, i co tu więcej mówić – rozkoszowanie się słowem, samą treścią. Akcja płynnie i bardzo plastycznie przechodzi, czasem jakiś opis dłuższy, momentami jakiś urywek. Nie jest to na pewno jedna z tych książek, które można przedyskutować i odłożyć (ale o tym troszkę później). Pozycja ta zawiera kilka przejmujących do głębi obrazków, czyli chwytających za serce wydarzeń, a jednym z nich jest śmierć małej dziewczynki. Coś pięknego i wzruszającego. Człowiek ze śmiercią zawsze pozostaje sam na sam, zupełnie jak główny bohater książki.
Pozycja ta jest wprost genialna. Afrykańska pora deszczowa ze stron tej pozycji zmieszała się z codziennymi deszczami u mnie za oknem. Moc słów, potoki wyrazów i głębia treści! Jest tu człowiek samotnie pozostawiony w sercu Czarnego Lądu. Scoobie pragnie żyć uczciwie, według zasad, przyznaje się do bycia katolikiem, ma dobrą opinię w pracy, ale ma i wiele problemów wewnętrznych. Nagły zwrot - Laura wyjechała. Bohater chce być wierny małżonce, pragnie tej bliskości Boga, chce uniknąć potępienia wiecznego, ale na jego drodze pojawia się tymczasem inna kobieta. Oto zostaje uwikłany w romans... przyjeżdża nagle żona... on sam boi się... Wie, że popełnił zbrodnię grzechu ciężkiego, ale nie żałuje swego czynu w pełni, uważa bowiem, że miłość nie jest zła...
Książka bardzo mocna, głęboka i dająca do myślenia. Człowiek, który zawinił przeciw Bogu, przeciw swej małżonce, a nawet przeciw tej kochance (mimo, że ona wiedziała o wszystkim: i o żonie i o wierze katolickiej ukochanego). Zrobi jednak krzywdę samemu sobie, gubi się w tym wszystkim, jednak dalej wierzy, towarzyszą mu ciągle rozterki, bóle, żal... Cały czas żałuje swego czynu, ale nie chce go sobie uświadamiać. Popada w kłamstwa, chce się nimi ratować, ale sumienie nie śpi.
Czytałem kiedyś ,,Moc i chwałę" tego autora, ale nie wiedziałem, że w jego dorobku może być coś o wiele mocniejszego, niż losy księdza błąkającego się po kraju skąpanym wojnami, ateizmem i zabijaniem duchownych. Kapłana, który gubił się nawet w swej wierze, światopoglądzie, i na dodatek skrywa się po domach, aby w tajemnicy odprawiać mszę.
Prawda jest taka, że nie potrafię ,,Sedna sprawy" zaszufladkować, jest w tej książce coś wyjątkowego, wciągającego, smutnego, głębokiego i jeszcze wiele epitetów znalazłoby się. Początkowo myślałem, że język będzie trudny, że autor zasypie mnie wieloma opisami, a treść będzie typowo historyczna, czyli niezbyt w moim guście. Ile w tych obawach było nieprawdy! Język tu dosłownie przepływa pomiędzy wydarzeniami, brak monotonni, wszystko szybko się rozgrywa, a wolniejsze momenty to tylko uczta dla umysłu. Autor używa czasem dosadnego słownictwa, ale nie przekracza w jakimś większym stopniu granic dobrego smaku.
Ostatnia część książki jest ogromnie przejmująca, i trzymająca bardzo mocno w napięciu. Ktoś o słabych nerwach, czujący depresję,jakieś lęki bądź bóle wewnętrzne - po prostu może nie wytrzymać. Fabuła tak dopracowana, rozdziały tak wymowne, że po każdym trzeba robić krótką przerwę na herbatę lub jakiś niewielki wysiłek fizyczny. Na pewno nie jest to książka na pochmurne i smutne dni, a już nie dla kogoś, kogo akurat coś trapi. Całość to majstersztyk, coś po prostu genialnego.
Po lekturze tej książki można zapewne powiedzieć o wiele więcej, wdać się w długie dyskusje i przy okazji podzielić się każdym wrażeniem, bo siła oddziaływania tej książki jest ogromna. Trudno pewnie znaleźć coś podobnego, chyba że tego autora (który wydaje mi się, że nie jest zbyt znany w Polsce, mimo,że jego twórczość,to już klasyka).
Bohater żyjący w stanie grzechu ciężkiego i brnący coraz dalej, aż w końcu przyjmujący po świętokradzku Komunię Świętą, obawy, problemy rodzinne, zdrada, miłość mimo wszystko, sprawy wiary oraz kwestie moralne, które tak często przejrzyste, a tak trudne, miłość Boża i ludzkie uczucia, kwestie pojmowania wiary, trudne wydarzenia, ból, płacz i latająca wkoło nadzieja – a to wszystko w Afryce, gdzie winę za wszystko zrzuca się na klimat.
To trzeba przeczytać i przeżyć! Dodam tylko, że książka została kiedyś wydana w kolekcji Gazety Wyborczej, obejmującej dzieła XX wieku i numer tej pozycji to: 24 (nie powinno być zatem problemów z dostępem do ,,Sedna sprawy" – ja sam pożyczyłem od kolegi,ale wiem, że muszę mieć tę książkę na własność).
,,Uczucie jest tym bardziej niebezpieczne, że nie da się wyznaczyć jego ceny. Na łapowniku można polegać poniżej pewnej cyfry, ale uczucie potrafi rozwinąć się w sercu na dźwięk imienia, na widok fotografii, nawet na wspomnienie jakiegoś zapachu"
--------------------
Cytaty pochodzą z:
G. Greene - ,,Sedno sprawy”, przekł. Jacek Woźniakowski, ,,KOLEKCJA GAZETY WYBORCZEJ”
Okładka pochodzi z:
http://www.antykwariatnws.pl/oferta-304-17762-sedno_sprawy+greene_graham.html
Książka po Twojej recenzji wydaje się być ciekawa
OdpowiedzUsuńMelancholio, i taka właśnie jest :)
OdpowiedzUsuń